Stoimy u progu jubileuszu 500-lecia reformacji, papież Franciszek postanowił uczestniczyć w inauguracji tych obchodów. Jaki krok możemy wspólnie uczynić, by posunąć naprzód dialog ekumeniczny?
– To już wielki krok, że Kościół katolicki uczestniczy w tym wydarzeniu. Papież pojmuje reformację nie tylko jako podział. Oczywiście to było tragiczne, że Kościół został podzielony, ale musimy zarazem powiedzieć, że u początku reformacji Kościołowi postawione zostały bardzo ważne pytania. Na wiele z nich odpowiedziano w czasie Soboru Watykańskiego II, jak choćby na te dotyczące wolności sumienia czy o centralne miejsce Chrystusa w naszej wierze. Na wiele postulatów reformacji Kościół katolicki przez wieki odpowiedział.
Ale może dlatego jesteśmy bardziej świadomi trudności pojawiających się na drodze pojednania? Odpowiedzieliśmy na ważne postulaty, ale pozostają inne pytania, szczególnie te dotyczące etyki.
– To prawda, pytania etyczne, szczególnie te dotyczące postępu naukowego, wywołują podziały między Kościołami, a czasem także w ramach jednej wspólnoty. Nie znam właściwej odpowiedzi, ale myślę, że powinniśmy spróbować szukać porozumienia, odpowiadając na podstawowe pytania etyczne. Potem zapewne pojawi się rozdźwięk przy niektórych szczegółowych kwestiach. Myślę, że to, co papież Franciszek napisał w adhortacji Amoris laetitia na temat rodziny, jest bardzo mocne. Wyraża się bardzo jasno o wartości rodziny i o zaangażowaniu małżonków na zawsze. Jednocześnie jednak musimy towarzyszyć osobom, które nie żyją w taki sposób. To nowa droga. Trwa wiele dyskusji w Kościele na ten temat i to pokazuje, że znalezienie tej nowej drogi wcale nie jest łatwe, ale papież już zapoczątkował te poszukiwania.
Jak Brat odbiera tę adhortację?
– Przeczytałem ją i muszę przyznać, że jestem bardzo za nią wdzięczny. To czułe, pasterskie podejście do obecnej sytuacji rodziny. Zauważamy to w Taizé, gdzie przyjmujemy młodych ludzi takimi, jacy są, z ich pytaniami i niedoskonałościami, trudnościami i błędami. Jeśli oni usłyszą i zrozumieją, że Chrystus przyjmuje każdego, w jego obecnej sytuacji, pewnie niedoskonałego, jeżeli poczują się zaakceptowani, będą gotowi wsłuchać się w wymagania Ewangelii. Ale jeżeli powiemy tylko o wymaganiach, zaczniemy od nakazów, młodzi przestaną słuchać. Myślę, że Chrystus tak robił. Najpierw przyjmował każdego człowieka, także grzeszników. To pośród nich szedł przyjąć chrzest, On go przyjmował wśród ludzi grzesznych. Jeśli młodzi poczują się zjednoczeni z Jezusem, będą gotowi do słuchania Ewangelii.
Podczas uroczystej sesji z okazji XV-lecia Poznańskiej Grupy Ekumenicznej mówił Brat o pasterskim podejściu do trudnego życia razem, mimo różnic między Kościołami. Zaproponował Brat stworzenie większych przestrzeni życia razem „pod jednym dachem”. Jak to rozumieć?
– Wyrażenie: „Zbierzmy się pod jednym dachem chrześcijanie różnych wyznań” wypływa z naszych doświadczeń w Taizé. Naszą wspólnotę tworzą bracia wywodzący się z różnych tradycji chrześcijańskich. Żyjemy pod jednym dachem i modlimy się wspólnie pod jednym dachem. Czujemy, że wzrasta wzajemne zrozumienie. Czasami udaje się nam przełożyć czyjąś wiarę na nasz własny język i nie jesteśmy już tak daleko od siebie. To chrzest nas jednoczy, a o tym zapomnieliśmy w rozmowach ekumenicznych. Może nie tyle zapomnieliśmy, ile nie wyciągamy z tego praktycznych wniosków. Często mówimy, że więcej nas łączy, niż dzieli, ale nadal pozostajemy podzieleni. A zatem: chrzest łączy nas w jedno Ciało, dlatego uważam, że powinniśmy modlić się wspólnie dużo częściej, spotykać się pod jednym dachem i zwracać się do Chrystusa. To we wspólnej modlitwie Chrystus będzie nas jednoczył coraz bardziej. We wspólnej modlitwie i we wzajemnym otwieraniu się na ubogich w naszych społeczeństwach, na osoby zapomniane. Na bezdomnych, dzieci, starców, a w nowej sytuacji Europy, także na migrantów.
W Taizé macie doświadczenie przyjmowania uchodźców i migrantów. Jaka jest Brata refleksja płynąca z tego doświadczenia?
– Mamy przekonanie, że osobiste spotkanie z migrantem zmienia spojrzenie na ten problem. Myślę, że wszyscy powinniśmy doświadczyć takiego spotkania, by posłuchać historii i zapytać, dlaczego tu przybył. Co takiego się stało, że ryzykował życiem na Morzu Śródziemnym. Tak wielu ludzi zginęło w drodze do Europy, w tym roku już ponad trzy tysiące osób. Oni wszyscy niezmiernie ryzykowali z powodu trudności politycznych i ekonomicznych. Dla Wspólnoty to tradycja, bo od pierwszych dni w Taizé brat Roger w czasie II wojny światowej przyjmował uciekinierów ze strefy okupowanej przez nazistów. Przez lata także przyjmowaliśmy rodziny z krajów ogarniętych konfliktami: z Rwandy, Bośni i Hercegowiny czy Wietnamu. Czuliśmy, że to wzbogacające nas doświadczenie, że to nie zagraża naszej chrześcijańskiej tożsamości, ale ją odnawia.
Wiele osób o to Brata pyta, zapytam i ja: co sprawia, że młodzi wciąż wracają do Taizé?
– W Taizé jesteśmy nieustannie poruszeni, że tak wielu młodych przybywa, kolejne pokolenia. Czujemy, że przyjeżdżają z pragnieniem prawdziwego życia, często nie wiedzą, jak żyć, wierząc. W Taizé doświadczamy wspólnej modlitwy i przyjaźni pomiędzy młodymi z różnych krajów i kontynentów. Jednoczy ich Ewangelia, a z tego może narodzić się ufność Bogu, której tak bardzo potrzebują. Z kolei my chcemy przekazać im zaufanie, że mają zdolność budowania pokoju na świecie.
Tłumaczenie i opracowanie: Andrzej Grupa
Brat Alois Löser – z pochodzenie jest Niemcem, od 1984 r. ma obywatelstwo francuskie; katolik. Był jednym z najbliższych współpracowników brata Rogera. Po jego tragicznej śmierci w 2005 r. został przeorem ekumenicznej Wspólnoty z Taizé