Logo Przewdonik Katolicki

(Nie)wiara w miłość za darmo

ks. dr Mirosław Tykfer
Fot. Episkopat

W czasie Światowych Dni Młodych wielu młodych ewangelizowało swoich rówieśników. Pytanie tylko, po co, jeśli to było spotkanie dla wierzących. Odpowiedź okazuje się nie taka oczywista.

Jezus i jego uczniowie utrzymywani byli także z pieniędzy nawróconej prostytutki. Czy to nas nie gorszy? – zapytał młodych ewangelizatorów bp Grzegorz Ryś, przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji. – To nie miała być prowokacja, ale zwrócenie uwagi na darmową miłość Boga. Ta kobieta odnalazła Boga nie dlatego, że najpierw naprawiła własne życie. Przeciwnie, dopiero wtedy, gdy spotkała przebaczającą miłość Jezusa, poznała Boga prawdziwego, poznała Go sercem i odnalazła siłę do przemiany złego postępowania. To jest sedno ewangelizacji – dopowiada do słów bp. Rysia Robert Kościuszko, rzecznik prasowy Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji na ŚDM (ICE2016).
 
Miłość za darmo
Czy młodzi ludzie, którzy przyjechali na ŚDM, nie wiedzieli, dokąd jadą? Po co ewangelizować wierzących? – Niektórzy mówią o sobie, że są chrześcijanami, ale rzadko chodzą do kościoła. Lubią ŚDM, ale nie praktykują swojej wiary na co dzień. Dlatego potrzebują ewangelizacji, która pomoże im odkryć Chrystusa jako żywą Osobę, z którą mogą rozmawiać i któremu mogą powierzyć własne życie. Nawet wśród wolontariuszy spotkaliśmy osoby, które nie widziały potrzeby osobistej relacji z Bogiem, chociaż były zafascynowane ŚDM – odpowiada Robert Kościuszko. – Młodzi, którzy przyjeżdżają na ŚDM, mają więc jakąś wiarę, ale często brakuje im poczucia miłości bezwarunkowej. Nie wiedzą, że o miłość Boga nie muszą się targować. Boga nie trzeba przekonywać, przekupywać, aby On chciał się nami zainteresować – wyjaśnia o. Rafał Kandera z Florydy. – Okazuje się, że odkrycie takiego Boga jest dla młodych rzeczą ogromnie trudną. Wierzą, ale niedowierzają, że taki naprawdę jest Bóg. Kiedy jednak już Go przez żywe doświadczenie miłosierdzia i przebaczenia spotkają, jest to dla nich przeżycie głębokie i stają się ludźmi naprawdę nowymi – dodaje.
Potwierdzają to dobitnie Angelika i Tomasz Zając, którzy zauważyli, że „wielu młodych ludzi zaprzestało chodzenia do kościoła albo robią to bardzo rzadko nie dlatego, że są niedobrzy, ale dlatego, że nie poznali Boga sercem”.
 
Wielobarwny świat nowej ewangelizacji
Na ŚDM ewangelizacja „młodych przez młodych” była zorganizowana. Od 18 lipca do miasteczka studenckiego Akademii Hutniczo-Górniczej w Krakowie przyjechało blisko 5 tys. młodych ludzi, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji (nazywanym w skrócie ICE2016). Powstało ono z inicjatywy Komisji KEP ds. Nowej Ewangelizacji (przy wsparciu grupy Tymoteusz). Do udziału w ICE2016 zostali zaproszeni ewangelizatorzy z całego świata. Wśród tysiąca pięciuset dwie trzecie stanowili Polacy, a pozostali przyjechali z ponad trzydziestu krajów. Aby dobrze przygotować ich do ewangelizacji, przed oficjalnym rozpoczęciem ŚDM odbyły się rekolekcje prowadzone przez bp. Grzegorza Rysia. Obok pasterza krakowskiego konferencje wygłosił także bp Edward Dajczak, a gościem specjalnym był abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Bp. Rysia wspomagały znamienite postacie z międzynarodowych ruchów ewangelizacyjnych, m.in. amerykański lider świecki Donald Turbitt, przewodniczący ruchu Mężczyzn Świętego Józefa, ale także Michele Moran ze wspólnoty ewangelizacyjnej „Syjon” w Anglii, Allan F. Wright, dziekan Akademii Ewangelizacji w diecezji Paterson w stanie Nowy Jork, Charles Whithead, angielski charyzmatyk, Albert Galea, dyrektor ruchu „Ewangelizacja 2033”, oraz Ulf Ekman, szwedzki pastor, który w roku 2014 został przyjęty do Kościoła rzymskokatolickiego. Warto wspomnieć, że pastor Ulf dokonał tego aktu niedługo po tym, jak został zaproszony na forum ewangelizacyjne w Krakowie, a które to zaproszenie spotkało się z ostrą krytyką w niektórych środowiskach kościelnych.
 
Głosić z pokorą
Zamieszkali w namiotach. Najważniejszy był jednak ten przypominający namiot cyrkowy, w którym zamieszkał Chrystus w Najświętszym Sakramencie wraz z relikwiami św. Karola de Foucauld. Może to pewien paradoks, ponieważ ten francuski święty nie głosił Chrystusa słowami, ale raczej życiem cichym, modlitwą i pokorną obecnością wśród wyznawców innej religii. – Stał się on jednak patronem ewangelizatorów, aby ci nie zapomnieli, że Boga trzeba głosić z pokorą – wyjaśnia siostra ze zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa żyjącego jego charyzmatem. – Nie oceniać innych, nie pouczać, ale dzielić się z nimi dobrą nowiną o Chrystusie, który wcześniej zmienił życie tych, którzy teraz ewangelizują. Łatwo bowiem wpaść w pułapkę poczucia wyższości z powodu swojej wiary. Każdy, kto głosi Ewangelię, musi jednak pamiętać, że najpierw on sam nieustannie potrzebuje Bożego przebaczenia, aby móc głosić je innym. Świetnie pokazuje nam tę drogę papież Franciszek – dodaje.
– Z rekolekcji bp. Rysia zapamiętałam przede wszystkim wątek o Niniwie, do której został posłany prorok Jonasz. Biskup powiedział, że Bóg ukochał grzeszną Niniwę i dlatego tam właśnie wysłał swojego proroka – mówi Angelika. – Przestrzegł więc nas – mówi dalej, próbując przypomnieć sobie słowa biskupa – przed niechęcią do głoszenia komuś Chrystusa tylko ze względu na jego grzech.
– My także potrzebujemy umocnienia naszej wiary – dodaje Tomek, z wyraźnym zrozumieniem wezwania do głoszenia pokornego – bo nas również podnosi świadectwo innych. Przykładem jest spotkanie ze starszą panią, która opowiedziała nam historię swojego życia. I to naprawdę było nam potrzebne. – Poczucie własnej grzeszności nie może jednak nas w głoszeniu Ewangelii blokować. Dawid był mordercą, Mojżesz był mordercą, Paweł był mordercą, a jednak to właśnie ich powołał Bóg – zachęcał młodych ewangelizatorów wspominany już Donald Turbitt.
 
Ekumenicznie
Krakowska ewangelizacja miała charakter ekumeniczny. Wśród ewangelizatorów byli członkowie innych wyznań chrześcijańskich. – Postępowali jednak bardzo fair, bo wiedzieli, że ich celem jest głoszenie Chrystusa, a nie przeciąganie kogoś na stronę protestancką. Osoby, z którymi rozmawiali, zawsze były przez nich odsyłane do własnych wspólnot kościelnych – podkreśla Robert Kościuszko i podaje przykład protestanckiego ewangelizatora z Memphis w Stanach Zjednoczonych, który podziękował biskupowi Rysiowi za bardzo biblijne kazania i podkreślił, że wspólna ewangelizacja sprawia, że reformacyjny podział Kościoła coraz bardziej traci na znaczeniu.
 
Prawdziwa Ewangelia
Rozesłania ewangelizatorów dokonał ordynariusz krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Młodzi utworzyli duży korowód, który z centrum niedaleko Błoni przeszedł na krakowski rynek. Poza osobistymi rozmowami ewangelizacja odbywała się na kilkudziesięciu scenach rozstawionych w różnych częściach miasta. Młodzi śpiewali, modlili się, przedstawiali świadectwa wiary oraz wystawiali krótkie scenki teatralne i pantomimy. Przed tym ostatecznym posłaniem bp Ryś jeszcze raz przestrzegał, żeby ewangelizatorzy głosili prawdziwą Ewangelię, czyli łaskę i przebaczenie, a nie zbawienie na podstawie własnych wysiłków. „Dopiero spotkanie z Bogiem, Jego miłością i przebaczeniem – cytuje biskupa z pamięci Robert Kościuszko – przynosi człowiekowi zbawienie. To Bóg zbawia, a nie człowiek. Jeśli natomiast człowiek zdecyduje się pójść za Chrystusem, będzie również chciał zmieniać własne życie”. – Dwie z naszych dziewczyn spotkały chłopaka na przystanku autobusowym, który był skłócony z rodzicami i zaczął pić. Kiedy usłyszał o Bogu, który może zmienić jego życie, trochę się przestraszył, że ktoś może zaingerować w jego życie. Ale w końcu pomyślał, że to jest szansa, i powierzył Chrystusowi swoje życie. Postanowił też, że następnego dnia pojedzie do swoich rodziców, aby ich przeprosić – dodaje.

Tego się nie da zatrzymać
Przesłanie młodych ewangelizatorów z centrum zbiega się z tym, co akcentuje Ojciec Święty: „Najpierw miłość, potem wymagania”, co się równa powiedzeniu: „Najpierw Bóg, potem człowiek”. – Niestety wielu Polaków twierdzi, że w nauczaniu Franciszka jest za mało prawa, porządku i osądu. My jednak traktujemy Franciszka jako naszego przywódcę, który ma głębokie rozeznanie duchowe. To on nas posyła – wyjaśnia Robert Kościuszko. Kamil z Krakowa, który wyszedł ze swoimi rówieśnikami na ulice miasta potwierdza: – – Papież Franciszek jest naprawdę uczniem Chrystusa. To, co on robi, przypomina Kościół z pierwszych wieków. Mamy problem z papieskim nauczaniem, bo chcielibyśmy mieć Kościół silny po ludzku. Ale moc Kościoła nie zależy przecież od naszej siły, ale od mocy miłości. Ks. Artur Godnarski, jeden z głównych organizatorów Centrum Ewangelizacji na ŚDM, podsumowuje dość jednoznacznie: – Franciszek wywołał już taką lawinę ewangelizacji na całym świecie, że nie da się jej zatrzymać przez wiele lat, a prawdopodobnie będzie się ona tylko rozpędzać.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki