Logo Przewdonik Katolicki

Przyjąć, ale inteligentnie

Abp Matteo Zuppi, Bolonia
Przeciwieństwem europejskiej twierdzy nie jest anarchia, ale ustalenie inteligentnych reguł przyjęcia uchodźców

W kontekście uchodźców pytamy o przyszłość Europy: będzie rajem czy twierdzą? Niektórzy odpowiadają, że dla zachowania „raju” w Europie musimy zrobić z niej twierdzę. To odpowiedź ryzykowna.

Europa, która chce być twierdzą, będzie wznosić wokół nas mury. Ja myślę jednak, że „raj” jest czymś otwartym. Jeśli raj będzie zamknięty, wówczas bardzo łatwo stanie się więzieniem, piekłem.
Pytania o uchodźców uzewnętrzniają naszą kruchość i zmuszają do szukania wspólnej strategii bezpieczeństwa obywateli Europy. Wspólna wizja powinna jednak także wyzwalać nas od lęków. Nie znajdziemy bezpieczeństwa, stając się twierdzą. To jest iluzja. To także oszustwo tych, którzy uważają, że to jedyna droga do zachowania bezpieczeństwa.
 
Strach nie jest przewodnikiem
Kiedy czujemy się słabi, nawet jeżeli w rzeczywistości słabi nie jesteśmy, nasz sposób myślenia naznaczony jest pewną przesadą. Wyrażamy opinie przejaskrawione w stosunku do obiektywnych uwarunkowań w jakich się znaleźliśmy. Prasa i istniejące uprzedzenia potęgują przesadny sposób postrzegania rzeczywistości uchodźców. Prowadzą do ulegania pokusie budowania murów. Kiedy odczuwamy strach, czujemy się również usprawiedliwieni w bezczynności. Wydaje się, że nic nie da się zrobić. W ten sposób ci, którzy straszą, wydają się być większymi realistami. Niestety, słuchacze tych przesadzonych opinii stają się więźniami ignorancji, a gotowość do okazywania człowieczeństwa uchodźcom okazuje się słabością. Jak mówi papież Franciszek, lęk odbiera ludziom człowieczeństwo i zdolność do miłosierdzia. Jednak tylko miłosierdzie pozwala naprawdę zrozumieć rzeczywistość i odnaleźć właściwe rozwiązania. Strach może uczynić nas kimś nieludzkim i obojętnym na cierpienie.
 
Kryteria inteligentne
Przeciwieństwem twierdzy nie jest więc myślenie zdezorientowane, nie kierujące się żadnymi kryteriami. Tak jakby przyjęcie uchodźców oznaczało brak stosowania jakichkolwiek reguł, było czymś sentymentalnym i niemającym związku z realiami. W rzeczywistości jest przeciwnie, dopiero gotowość przyjęcia pozwala na właściwe zrozumienie problemów i skonfrontowanie się z nimi, odrzucając pokusę braku człowieczeństwa. Bez człowieczeństwa nie ma żadnych dobrych rozwiązań. Kryteria, które powinny zostać zastosowane w przyjęciu uchodźców nie są jednak idealistyczne. Muszą one wynikać z humanizmu. Europejczycy mają swój humanizm, który formował się pośród straszliwych wydarzeń przeszłości. Ten humanizm jest pełen mądrości chrześcijańskiej, ewangelicznej. Ten humanizm przekroczył granice ideologii i jednoczy nas na głębszym poziomie. Wierzę, że humanizm jest naszą siłą, jest naszą jedyną twierdzą, i rzeczywiście ma on swoje reguły.
 
Tożsamość=gościnność
Gotowość do przyjęcia innych nie jest więc przeciwna naszej tożsamości. Są osoby, które mówią, że przyjęcie oznaczać będzie utracenie chrześcijańskiej tożsamości. Jest wręcz przeciwnie, dopiero przez przyjęcie innych stajemy się sobą, zachowujemy swoją chrześcijańską tożsamość. Tożsamości nie można zbudować bez innych. We Włoszech jest np. dyskusja, czy przyjmując muzułmanów musimy usuwać z przestrzeni publicznej żłóbki bożonarodzeniowe. To jednak byłby znak naszego braku humanizmu. To jest ważne, żeby był żłóbek. Ponieważ nasz humanizm i nasza historia nie były budowaniem domu, który jest zamknięty. Nasza religia również nie jest skierowana przeciwko wyznawcom innych religii.
Przyjęcie jest wezwaniem dla Europy. Liban, dla przykładu, przyjmuje więcej uchodźców niż cała Europa. My również musimy być gotowi do przyjęcia innych, aby zachować tożsamość. Drugim aspektem sprawy jest konieczność udzielenia pomocy. Mamy do czynienia z osobami, które uciekają przed wojną. W Syrii toczy się wojna, w której zginęło 200 tys. ludzi, a około czterech milionów Syryjczyków to uchodźcy. Nie zapominajmy też o trzech tysiącach, które zginęły w zeszłym roku w Morzu Śródziemnym. Można odnieść wrażenie, że staliśmy się obcymi my sami, ponieważ tak bardzo oddalamy się od wartości, które przyświecały naszym rodzicom. Oddalamy się od głębokiej kultury naszych ojców. Jeśli nie obronimy naszego humanizmu, możemy stać się subkulturą zglobalizowaną. Musimy mieć więc odwagę spoglądać w przyszłość. Musimy myśleć o niej w kategoriach dobra dla wszystkich. Inaczej będziemy wpatrywać się w nasze lęki i budować mury wokół Europy. Kto będzie w ten sposób szukał bezpieczeństwa, sam stanie się słaby i niepewny.
 
Islam to nie terroryzm
Włosi, podobnie jak Polacy, byli narodem emigrantów. Tak jak wy, wiemy co znaczy nietolerancja. Teraz więc nie możemy zrobić innym tego, czego sami doświadczyliśmy. Niektórzy twierdzą, że to inwazja islamska. Ten pogląd bierze się z przekonania, że islam chce podbić Europę. To nie jest inwazja. Musimy unikać takich uogólnień. Popatrzmy na Włochy. Staliśmy się dzięki uchodźcom z Ukrainy, Mołdawii i Rumunii raczej bardziej prawosławni niż muzułmańscy. Emigranci przybywający do Włoch to w większości chrześcijanie. Natomiast nie udajemy, że integracja z muzułmanami jest problematyczna. Myli się jednak ten, kto myśli, że islam to spójny sposób myślenia wszystkich jego wyznawców. Błędem jest też utożsamianie islamu z terroryzmem.
 
Potrzebna wizja
Uchodźcy pokazują nam, że w świecie zglobalizowanym nasza przyszłość w połączeniu z innymi nacjami jest dużo bardziej ścisła niż mogło nam się to dotychczas wydawać. Dlatego szukać musimy wspólnej wizji przyszłości. Węgry, które najszybciej były skłonne do wznoszenia murów, zapomniały, że w 1956 r. blisko 250 tys. węgierskich obywateli nie spotkało się z murem uciekając z własnej ojczyzny. Zamykamy się bez posiadania wizji przyszłości, często z powodów bardziej wynikających z propagandy niż realizmu. Mówi się np. o limitach w przyjmowaniu. Pytam jednak, do którego momentu będą one do utrzymania? Nie zapominajmy, że mówimy o osobach, które uciekają przed wojną. Nie mogą się cofnąć, bo niczego już nie mają. Odsyłanie uciekających przed wojną pokazuje ograniczenie naszej polityki i naszą niezdolność do udzielenia wiarygodnych odpowiedzi, które sięgają daleko w przyszłość. Postępowanie doraźne zawsze będzie pod dyktando lęków. Nie zdoła też nigdy tych lęków pokonać.
Bez wspólnej wizji ryzykujemy naszą przyszłość. Musimy skonfrontować się z tym tematem nie na fali emocji, ale posiadając wizję szeroką, dalekosiężną i wynikającą z humanizmu. To budowanie wspólnej wizji w pierwszym rzędzie tworzyć powinni chrześcijanie, ponieważ przyjęcie jest wpisane w serce naszej wiary. To jest wizja biblijna, w której wszystkie narody stają się rodziną w jednej ojczyźnie. To imperatyw ewangeliczny, ponieważ Jezus mówi o sobie, że jest przybyszem, który powinien być przyjęty. Chrześcijanom zostało powierzone zadanie, aby zglobalizowanemu światu dać duszę. Potrzebna nam jest nowa arka Noego, aby zaprosić do niej wszystkich, którzy nie chcą tonąć w morzu. To jedyna droga ku przyszłości, także naszej przyszłości, w której zachowany zostanie humanizm o korzeniach chrześcijańskich. Dzięki chrześcijanom Europa może stać się latarnią orientacyjną dla całego świata, aby stać się światłem tam, gdzie są ciemności przemocy i wojny.
 
Korytarze humanitarne
Co więc należy zrobić? Najpierw rozpoznać potrzebę opieki nad tymi, którzy uciekają przed wojną, czyli szczególnie nad Syryjczykami, Irakijczykami i mieszkańcami Erytrei. Następnie nad możliwością wzajemnego połączenia ich z własnymi rodzinami. Powinniśmy zorganizować też system pomocy uchodźcom i sponsoringu osób indywidualnych i całych rodzin. To jest praktyka, która jest znana od wielu lat np. w Kanadzie. Niedawno do Włoch przyleciała setka uchodźców, którzy zostali zaproszeni do naszego kraju z obozu w Libanie za pomocą korytarzy humanitarnych. To kanały bezpośredniego transportu uchodźców do Włoch. Zostały one stworzone przez katolicką wspólnotę Sant’Egidio i federację wspólnot ewangelickich. Przygotowano odpowiednie prawo, aby legalnie pomóc tym, którzy stracili wszystko. Należy więc budować mosty podobne do korytarzy humanitarnych. One nie pozwalają na przyjazd nieprzyjaciół. Powinniśmy również włączyć się w przywrócenie pokoju tam, gdzie trwają wojny.
Przeciwieństwem twierdzy nie jest więc anarchia albo pozwalanie na robienie w sprawie uchodźców czegokolwiek. Chodzi natomiast o ustalenie inteligentnych reguł. A będą one inteligentne tyko wtedy, gdy staną się owocem humanizmu.
 

Fragmenty wystąpienia abpa Matteo Zuppiego, ordynariusza Bolonii, wygłoszonego podczas X Zjazdu Gnieźnieńskiego. Tłumaczenie Dorota Stanicka-Apostoł.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki