Logo Przewdonik Katolicki

Pamięć wspólnego dziedzictwa

Paweł Stachowiak
Fot. Powstanie Warszawskie Patro Agatona Stefan Bałuk wikipedia

Gdyby obraz Polskiego Państwa Podziemnego dominujący w pamięci zbiorowej był całkowicie zgodny z realiami, to nie moglibyśmy mówić o – niezwykłym w skali całej okupowanej Europy - fenomenie polskiego ruchu oporu.

Zostaliśmy wychowani w tradycji pamiętania okresu II wojny światowej jako czasu bezwzględnego, ludobójczego terroru okupantów i konsekwentnego oporu polskiego społeczeństwa; oporu, który skłonni jesteśmy postrzegać jako przede wszystkim zbrojny. Nasza pamięć jest zaludniona przez „Alków”, „Rudych”, „Zośki”, heroicznych, romantycznych bohaterów Kamieni na szaniec. Najwięcej miejsca zajmują w niej akcje sabotażowe, dywersja, walki partyzanckie. Hasło: Armia Krajowa wywołuje automatyczne skojarzenie z młodymi ludźmi w wojskowych butach i długich płaszczach, pod którymi kryją się kolby automatów, podążającymi na akcję. Może jeszcze figura łączniczki, młodej, pięknej, czystej dziewczyny przenoszącej z narażeniem życia meldunki, gazetki czy broń, ma równie żywe miejsce w naszej historycznej mitologii. Gdyby jednak ów obraz, dominujący w naszej pamięci zbiorowej, był całkowicie zgodny z realiami lat 1939–1945, to nie moglibyśmy mówić o fenomenie polskiego ruchu oporu, fenomenie wybitnym, niezwykłym w skali całej okupowanej Europy.
 
W jedności siła
Istota tego fenomenu tkwi nie w intensywności i skali walki zbrojnej, nie w liczbie ofiar, które poniósł okupant w zamachach i starciach z oddziałami partyzanckimi, ale w tym, że polski ruch oporu przybrał formy podziemnego państwa, które oprócz armii ukształtowało także rozbudowane struktury cywilne. Wybitny znawca jego dziejów, nieżyjący już prof. Tomasz Strzembosz, tak ujął zasadnicze cechy tego fenomenu: „Oto w kraju poddanym presji okupacji, o wiele silniejszej niż w krajach Europy Zachodniej i Środkowej, w kraju zagrożonym biologiczną zagładą i w którym zamordowano kilka milionów jego obywateli, potrafiono stworzyć w Podziemiu sprawnie funkcjonujący system państwowy. Państwo podziemne, które dzięki swojemu autorytetowi miało rzeczywisty, codzienny wpływ na poczynania i postawy dużej części obywateli II Rzeczypospolitej. Państwo, które stanęło naprzeciw państw okupacyjnych jako fakt realny i które przygotowało w konspiracji istotne elementy ustawodawcze i organizacyjne potrzebne do funkcjonowania powojennej przyszłości polskiego systemu demokratycznego, realizującego prawa człowieka, opartego na etyce chrześcijańskiej, dla ludzi żyjących w wolności”.
Państwo to narodziło się w momencie, gdy zaczynała się okupacja i kształtowało swoje formy przez cały jej okres. Jego dzieje zaczynają się w przeddzień wkroczenia Niemców do Warszawy – 27 września 1939 r. Wówczas powołana została organizacja pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski, której dowództwo objął gen. Michał Karaszewicz Tokarzewski. Fundamenty Polski podziemnej były budowane również przez polskie władze na emigracji oraz przez setki, a nawet tysiące inicjatyw różnych środowisk politycznych, grup obywatelskich i zwykłych ludzi, którzy od samego początku okupacji, spontanicznie w odruchu patriotycznym zaczęli tworzyć rozmaite inicjatywy konspiracyjne. Dzięki wielkiemu wysiłkowi organizacyjnemu udało się z niemal pełnym sukcesem dokonać ich scalenia i utworzyć jednolitą organizację podziemnego państwa. Polskie Państwo Podziemne opierało się na trzech filarach: armii podziemnej, podziemnych strukturach administracji cywilnej wypełniających funkcje władzy ustawodawczej oraz konspiracyjnej reprezentacji stronnictw politycznych – swoistego podziemnego parlamentu. Władzę zwierzchnią nad tymi strukturami sprawował rząd polski na uchodźstwie, aczkolwiek z czasem podziemie krajowe uzyskiwało wobec niego coraz szerszy zakres autonomii. 
 
Dywersja i sabotaż
Podziemna Armia – Związek Walki Zbrojnej, w lutym 1942 r. przemianowany na Armię Krajową, to największa ze struktur podziemnego państwa, ta, która zdominowała naszą pamięć o okresie okupacji ziem polskich. Zapewne dla wielu Polaków nazwa AK jest dziś synonimem wszystkich polskich działań konspiracyjnych tamtego czasu. Rzeczywiście, jeśli idzie o skalę i różnorodność działań, ich spektakularność oraz liczbę zaangażowanych osób zbrojny filar państwa podziemnego nie miał konkurencji. Wbrew rozpowszechnionemu dziś przekonaniu, walka zbrojna nie była przez długi czas absolutnym priorytetem tej organizacji. Gdy rodziły się formacje podziemia zbrojnego, polskie władze na emigracji sformułowały dla nich dwa cele działania. Pierwszym było dokonanie akcji scalającej wszystkie rozproszone inicjatywy konspiracyjne i poddanie ich politycznej kontroli rządu. Zadanie to, z niemałym trudem, zostało niemal wykonane. Poza granicami Polski podziemnej pozostała jedynie sowiecka agentura – Polska Partia Robotnicza i jej zbrojne ramię Gwardia Ludowa/Armia Ludowa oraz spadkobiercy przedwojennej skrajnej prawicy nacjonalistycznej – Narodowe Siły Zbrojne. Drugim celem było przygotowanie i przeprowadzenie powszechnego powstania zbrojnego, które jednak miało wybuchnąć dopiero wówczas, gdy pod naciskiem sojuszników będzie upadać władza okupacyjna. Któż mógł – zapytajmy z goryczą – wiedzieć u początku okupacji niemieckiej i sowieckiej, że w latach 1944–1945 owym „sojusznikiem” będzie jeden z niedawnych okupantów? Cel ten usiłowano – z tragicznymi konsekwencjami – zrealizować pod koniec wojny w formie akcji „Burza” i powstania warszawskiego. Bezpośrednia, codzienna walka zbrojna z okupantem wówczas, gdy jego siła i możliwości były w zenicie, miała być więc ograniczana do niezbędnego minimum. AK wydzieliło specjalne struktury (Kierownictwo Dywersji – KEDYW) do prowadzenia dywersji i sabotażu, tak aby nie angażować całości swych sił w te niezwykle niebezpieczne działania. Dla wielu młodych ludzi, żołnierzy AK, rwących się do walki, był to problem i z trudnością byli w stanie zaakceptować konieczność takiego samoograniczenia. Przeciętny, młody żołnierz AK miał więc broń w ręku stosunkowo rzadko, najczęściej podczas konspiracyjnych szkoleń wojskowych, raczej niewielu miało sposobność wziąć udział w działaniach typu akcji pod Arsenałem czy zamachu na Kutscherę. Rozległość innych aktywności podziemia zbrojnego była ogromna: wywiad, o wielkich dla wysiłku wojennego aliantów zasługach, legalizacja, czyli organizowanie całej sfery konspiracyjnej logistyki – fałszywe dokumenty, lokale, sieć komunikacji, łączność kurierska. Osobne miejsce zajmowało komunikowanie się ze społeczeństwem poprzez organizowanie drugiego obiegu informacji. Ten rodzaj działalności był jednym z fenomenów Polski podziemnej. Koordynowane przez Biuro Informacji i Propagandy AK działania informacyjne zaowocowały – mimo represji okupanta – rozbudową prasy podziemnej do jednorazowego nakładu około 250 tys. egzemplarzy rozmaitych tytułów. Powtórzmy jednak: gdyby AK było tożsame z pojęciem Polski podziemnej, nie moglibyśmy mówić o państwie podziemnym.    
 
Rząd ekspertów 
O jego istnieniu przesądziło zorganizowanie struktur konspiracji cywilnej, która przybrała formę Delegatury Rządu na Kraj, swoistego krajowego odzwierciedlenia rządu polskiego na uchodźstwie. Kierowana przez Delegata (pierwszym i najbardziej zasłużonym był przedwojenny prezydent Poznania Cyryl Ratajski), została rozbudowana w sieć departamentów, w których działalność włączyły się rzesze ekspertów, wybitnych specjalistów z różnych dziedzin polityki, gospodarki, kultury i oświaty. Badali oni i ewidencjonowali okupacyjne straty oraz planowali powojenną odbudowę kraju. Delegatura organizowała również w podziemiu struktury cywilnej administracji państwowej, które miałyby się ujawnić w momencie przeprowadzonego przez AK u końca okupacji powstania zbrojnego. Wielką zasługą Delegatury i zarazem kolejnym fenomenem podziemnego państwa było zorganizowanie, na wielką skalę, sieci tajnego nauczania, które prowadzone było na wszystkich szczeblach od szkół powszechnych po uniwersytety. Jak podaje jeden z wybitnych przywódców Polski podziemnej – Stefan Korboński, zdarzać miały się sytuacje, gdy na pewnych obszarach w tajnym nauczaniu uczestniczyć miał wyższy odsetek dzieci, aniżeli uczęszczał tam przed wojną do normalnych, państwowych szkół. Czyż fakt ten nie mówi o Polakach więcej niż sążniste socjologiczne analizy naszych narodowych cech?
Aktywnymi działaczami wojskowych i cywilnych struktur podziemnego państwa mogło być około 400 tys. osób. To bardzo wiele, biorąc pod uwagę skalę zagrożenia, jakie to zaangażowanie niosło, ale jednocześnie niewiele w relacji do całości społeczeństwa. Większość Polaków pragnęła przetrwać, przeżyć wraz ze swymi rodzinami groźny czas wojny, unikając ryzyka. Państwo podziemne, dążąc do odgrywania roli realnego, nie tylko symbolicznego, ośrodka władzy, nie miało zamiaru rezygnować z wpływu na życie tej większości społeczeństwa. Służyło temu zorganizowanie struktur Kierownictwa Walki Cywilnej (KWC) i systemu podziemnego wymiaru sprawiedliwości. Opracowano specjalny Kodeks Moralności Obywatelskiej i starano się egzekwować od obywateli godne zachowania w warunkach okupacyjnej codzienności. Piętnowano i karano zarówno zbrodnie zdrady, rozmaite przejawy kolaboracji, jak również drobniejsze naruszenia kodeksu – choćby utrzymywanie stosunków seksualnych z okupantami czy wspieranie organizowanych przez władze działań propagandowych. Dla osądzania wykroczeń przeciw kodeksowi zorganizowano sieć sądów podziemnych i wydzielono specjalne oddziały wykonujące ich wyroki. Celowa demoralizacja Polaków dokonywana przez okupantów napotykała dzięki temu na względnie skuteczną zaporę.
 
Dobro wspólne
Warto na koniec zwrócić uwagę na jeszcze jeden wymiar istnienia i działania podziemnego państwa, wymiar który można nazwać ideowym. Było owo państwo konglomeratem wielu środowisk politycznych i społecznych, ludzi różniących się światopoglądem, pochodzeniem społecznym i wykształceniem. Istniał jednak pewien fundament, ideowa rama, odległa od jakiejkolwiek totalnej i zniewalającej ideologii, rama która dawała Polsce podziemnej możliwość utrzymania niezbędnej jedności. Idea Polskiego Państwa Podziemnego wspierała się na kilku elementach: tradycji polskiego romantycznego patriotyzmu, afirmacji demokratycznego porządku politycznego i społecznego oraz chrześcijańskim personalizmie odrzucającym dążenie do odwetu i zemsty. Ten właśnie, ostatni element jest niewątpliwie jednym z piękniejszych i szlachetniejszych w spuściźnie Polski podziemnej. Pamięć o nim powinniśmy kultywować na równi ze wspomnieniami o bohaterstwie uczestników akcji zbrojnych, kurierów i cichociemnych. Dziedzictwo Polski podziemnej zawiera się bowiem również w strofach Modlitwy okupacyjnej poetki Leonii Jabłonkówny:
„Za grób, co słabnącym jak ulga
Pokusą w męczeńskich dniach świeci –
– Zbaw, Panie, kobiety i dzieci
Z płonących kościołów Hamburga.
Za krzyż znieważony w kaplicach,
Za krzywdę cmentarnych popiołów –
– Zachowaj we wrażych stolicach
Strzeliste gotyckie kościoły.
W godzinie triumfu nad klęską,
Gdy w gniewie się Twoim objawisz,
Daj siłę, daj radość zwycięską,
A wyrwij nam z duszy nienawiść.
Oby ten, jakże chrześcijański, wymiar pamięci o Polsce podziemnej udaremnił wszelkie próby wykorzystania jej spuścizny i bohaterskiego mitu do naszych współczesnych, często jakże małostkowych, sporów i rozgrywek. Nie godzi się, aby jej dziedzictwo było zawłaszczane przez jakąkolwiek grupę, środowisko czy partię. Polskie Państwo Podziemne powinno pozostać naszym wspólnym dobrem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki