Logo Przewdonik Katolicki

Ukryta stolica świata

s. Ines Krawczyk MChR
Kościół w Oziornoje

Ziarno rzucone w ziemię wydało plon. Z Tarnorudy, terenów obecnej Ukrainy, w 1936 r. wrzucone w puste stepy Kazachstanu. Dziś jest to ziemia Matki i Syna. Ziemia Boga.

Niespełna 80 lat temu, w 1936 r. z rozkazu Józefa Stalina, z Tarnorudy (obwód chmielnicki) wywieziono do Kazachstanu rzesze Polaków. Osiedlono ich w Oziornoje. Tam wskazano na ogromne przestrzenie stepu pełnego wysokiej trawy i przerażającej ciszy. Rozkaz był krótki: do zimy macie wybudować sobie domy.
Ale z czego? Na to pytanie nikt nie odpowiedział. Step potężny. Ziemi, trawy i wody pod dostatkiem. Zatem najlepszym i jedynym rozwiązaniem okazała się ziemianka.
Do pierwszej zimy udało się je jakoś „ulepić”. Ale czym w nich palić? W jaki sposób przeżyć ciężkie mrozy i głód?
Niestety, tylko najmocniejsi wytrzymali. Słabsi umierali.
 
Osiedle 19–36
Tak nazwano cmentarz, na którym po przesiedleniu chowano codziennie od sześciu do dwunastu osób. Są wśród nich ludzie, którzy zimą zamarzli we własnej ziemiance. Jest także mnóstwo dzieci, które umierały na tyfus. Najstarsi przekazują historię o matce, która zachorowała i postanowiła jak najszybciej zarazić swoje dzieci. Chciała, by wszyscy umarli, by nie cierpieli już głodu i zimna.
Kiedy patrzy się z boku na to „Osiedle 19–36”, widać morze krzyży wystające nad wysoką trawą i słychać ciszę, która pyta, kim by byli ci, którzy tam leżą, i jak by wyglądało ich życie, gdyby mogli pozostać w swoich domach i swojej ojczyźnie?
Tych odpowiedzi nigdy nie poznamy. Ale usłyszeliśmy  jedną, która do dziś wzruszeniu nie pozwala o nic więcej pytać.
„Wszystkich goniono do pracy. W dzień pracowali, a w nocy w czterech ziemiankach zbierali się i modlili. Oczywiście w wielkiej konspiracji, bo modlitwy były zabronione. Kiedy się modlili, zamykali drzwi. Babcie przywiozły ze sobą książeczki i z nich się modlili. Robiliśmy też ołtarzyki z przywiezionych obrazów i figur” – mówi Luba Balicka i potwierdza, że modlitwa nigdy tam nie ustała. Choć głód, choroby, strach i tęsknota odbierały nieraz radość życia, to zawsze była nadzieja i szczere wołanie do Boga i Maryi o pomoc i przetrwanie.
Bo jak bez Bożej pomocy przeżyć na stepie, niedającym żadnej nadziei na zdobycie żywności, która nie tylko zaspokoi na chwilę głód, ale pomoże przetrwać?
 
Woda, która przyniosła życie
I Bóg razem z Maryją odpowiedzieli.
Wcześniej niż zwykle, bo po połowie marca zima zelżała i nadeszły roztopy. Przez step dość mocnym nurtem zaczęła płynąć woda. Początkowo mieszkańcy przerazili się, że zaleje ziemianki, ale tak się nie stało. Zatrzymała się tuż przed nimi. Woda, mimo że spowolniła swój bieg, napływała systematycznie. Dokładnie w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, 25 marca, wyłoniło się jezioro. Rozrosło się do ogromnych rozmiarów. Jego powierzchnia obejmowała około 6 km na 6 km.
Powszechnie było wiadomo, że jezioro nie ma żadnego źródła, gdyż powstało z topniejącego śniegu i wody deszczowej. Zatem w takiej wodzie nie powinno być życia. Ale to nieprawda. Nagle nie wiadomo skąd w jeziorze pojawiły się ryby. Było ich tyle, że dało się je łapać rękami. Ludzie odżyli. Mogli się w końcu najeść do syta. Na wieść o tym wydarzeniu do Oziornoje zaczęli przyjeżdżać na połów nie tylko ludzie z pobliskich wiosek, ale także i brygady rybackie z innych miast. Odławiano ryby i wywożono je ciężarówkami, a ich wciąż nie brakowało w jeziorze.
„Dzięki tym rybom myśmy przeżyli” – dopowiada ze wzruszeniem Luba Balicka.
„Niektórzy próbowali tłumaczyć, że może to ptaki przyniosły do jeziora ikrę – mówi abp Tomasz Peta – lub że przewodniczący kołchozu wpuścił tam kilka rybek. Owszem, można to wszystko tłumaczyć w sposób naturalny. Ale dla wierzących był to znak, że Matka Boża odpowiedziała na ich modlitwę różańcową”.
  
Matka jest wśród nas
„To był dla nas znak, że Matka Boża jest z nami, że nie pozwoli nam zagubić się w ciemnościach kazachskiego stepu” – wspominają mieszkańcy.
Dlatego mieli siłę wszystko, co złe przetrwać. Nawet ciągłe życie w ogromnym lęku, gdyż wielu spośród nich zostało rozstrzelanych przez władze. Wielu też wywieziono na Ural lub na Syberię. Władze nie pozwalały mieszkańcom na przekraczanie granic wsi. Wszystkim odebrano paszporty i każdego dnia dokładnie przeliczano mieszkańców, w obawie, by ktoś nie uciekł. Wprawdzie państwo zachowało pewne pozory. Na przykład „pozwalało” dzieciom uczyć się języka polskiego. Przysłano nawet do wioski dwóch polskich nauczycieli, ale ludzie „dobrowolnie” zrezygnowali z tego prawa. Zrobiono to z lęku, gdyż na co dzień obserwowali sytuacje, że jeśli ktoś na głos zaśpiewał polską piosenkę, w nocy natychmiast znikał z wioski.
 
Step, który tętni modlitwą
„Nigdy nie było takiego okresu, byśmy się nie modlili. Zawsze modliliśmy się na różańcu – wspomina pani Luba. – Nie było wśród nas kapłanów, zatem tylko ta modlitwa nam została”.
Dopiero po wielu latach, kiedy mogli już się spotykać z mieszkańcami innych wiosek dowiedzieli się, że nigdzie indziej ludzie tak się nie gromadzili na nocnych modlitwach jak u nich w Oziornoje.
Pierwszy ksiądz przyjechał do Oziornoje dopiero w roku 1955. Był to ks. Józef Kuczyński. Wcześniej babcie same udzielały chrztu dzieciom.
Księża byli przywożeni i odwożeni nocą, tak by ich nikt nie widział.  
A później powoli wszystko zaczęło się zmieniać. Dziś Oziornoje ma swój kościół, swoich księży, swoje siostry zakonne i naprawdę step tętni cudami i modlitwą. Największy cud to taki, że na tej ziemi cierpienia, łez i niesprawiedliwości ciągle trwa adoracja i modlitwa. Przez 18 lat Jezus jest adorowany w Najświętszym Sakramencie. Słucha tych modlitw i błogosławi swój lud.
  
Matka wybrała to miejsce
Budowa kościoła zrodziła się z najgłębszych tęsknot i pragnień mieszkańców. Była tak mocna, że ludzie rozpoczęli budowę własnymi rękami. Kto mógł, pomagał. Wśród pomagających był nawet przewodniczący kołchozu, który pochodził z rodziny katolickiej, ale był komunistą.
Początkowo kościół budowany był bez architekta. Kiedy przyjechał do Oziornoje ks. Tomasz Peta – obecny arcybiskup – poprosił o pomoc architekta Wiktora Iwanickiego. Architekt ten jednak nigdy na własne oczy nie widział żadnego kościoła. A jednak udało mu się z rozpoczętej budowli stworzyć piękny kościół.
Początkowo planowano, że będzie on poświęcony Matce Bożej Fatimskiej. Ale darczyńca z Niemiec, który podarował kościołowi figurę Matki Bożej, poprosił, by świątynia została poświęcona Matce Bożej Królowej Pokoju. I tak się stało.
W tych czasach chyba nikt jeszcze nie słyszał o Medjugorie. Jakież zdumienie ogarnęło księdza proboszcza, kiedy pojechał do Medjugorie i zobaczył niesamowite podobieństwo między kościołem w Medjugorie a Oziornoje.
Ogromną rolę odegrał bp Paweł Lenga, który w 1991 r. ogłosił Matkę Bożą Królową Pokoju patronką Kazachstanu. A w 1995 r. w Oziornoje polecił Matce Bożej Królowej Pokoju cały Kazachstan i Azję środkową.
Kard. Józef Glemp, prymas Polski, powiedział: „Jak Matka Boża wybrała Fatimę czy Lourdes, Częstochowę i Gwadelupe, tak wybrała Oziornoje”.
 
Maryja lubi wybierać sobie małe miejsca
Oziornoje powoli staje się centrum duchowym Kazachstanu. Papież Jan Paweł II będąc w Astanie, mówił: „A teraz duchowo jadę do sanktuarium narodowego, gdzie wy oddajecie cześć Królowej Pokoju”. „Nigdy papież nie mówił „narodowe sanktuarium” – dodaje abp Tomasz Peta. – Tak więc mamy dwa proroctwa. Jedno wypowiedziane przez kard. Józefa Glempa, ówczesnego prymasa Polski, drugie przez papieża Jana Pawła II – dziś świętego papieża”.
Nie było objawień Matki Bożej w Oziornoje, ale moc modlitwy jest namacalna. „Fakt, że po deportacji ludzie nie przeklinali – mówi abp Tomasz Peta. – Nigdy nie słyszałem, żeby żyli w nienawiści, gdy byli prześladowani, ale się modlili. Nigdy nie stracili ludzkiej godności, wiary i nadziei. Bóg ma milion sposobów, by podnieść tę wieś, a nawet na rozwój sanktuarium. Jak to Bóg zrobi? Tego nie wiem. To jest próba naszej wiary. Wszystko w ręku Boga”.
 
Kaplica dla Gwiazdy Kazachstanu
W Oziornoje wybudowano już kaplicę dla ołtarza „Gwiazda Kazachstanu”. Ponieważ korona Królowej Pokoju ma dwanaście gwiazd, wspólnota Della Pace pragnie ustawić dwanaście ołtarzy na wszystkich kontynentach z modlitwą o pokój. Pierwszy ołtarz jest w Jerozolimie. Drugi w Oziornoje. Cudownie splata się z historią Oziornoje. Szata Maryi jest jak sieć, a w niej małe rybki – symbol odpowiedzi na modlitwę i uratowanego życia tego fizycznego, ale przede wszystkim duchowego. Jest też symbol modlitwy – różaniec – jak serce.
 
Niemiecki pisarz R. Sznajder powiedział: „Sanktuaria Matki Bożej na świecie  to ukryte stolice świata”. I taką ukrytą stolicą wydaje się być Oziornoje.

7 maja 2015 r. o godz. 19.30 w parafii pw. Pierwszych Polskich Męczenników w Poznaniu odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego: Jezioro, przybliżającego losy Polaków deportowanych w 1936 r. do Oziornoje. Na projekcji będzie obecny ks. Tomasz Peta, arcybiskup metropolita w Astanie, Kazachstan.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki