Logo Przewdonik Katolicki

Nie widać końca koszmaru

ks. prof. dr hab. Waldemar Cisło
Fot.

Jeszcze trzy lata temu, przed rozpoczęciem wojny domowej,Syria była jednym z najlepszych miejsc do życia dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie.Jednak wraz z pojawieniem się ogromnej rzeszy obcych najemników, którzy są radykalnymi dzihadystami, sytuacja znacznie się pogorszyła.

Jeszcze trzy lata temu, przed rozpoczęciem wojny domowej, Syria była jednym z najlepszych miejsc do życia dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Jednak wraz z pojawieniem się ogromnej rzeszy obcych najemników, którzy są radykalnymi dzihadystami, sytuacja znacznie się pogorszyła.

Ojciec Święty Benedykt XVI pisał: „Bliski Wschód zajmuje szczególne miejsce w sercach wszystkich chrześcijan, ponieważ właśnie tam Bóg pierwszy dał się poznać naszym ojcom w wierze”. Podkreślając zaś olbrzymi wkład w budowanie wzajemnych relacji muzułmańsko- chrześcijańskich papież podkreślił: „Bliski Wschód bez chrześcijan lub z dużo mniejszą liczbą chrześcijan już nie będzie tym samym Bliskim Wschodem”.

 

Bliski Wschód spływa łzami

Niestety, apele Ojca Świętego spotkały się z odezwą jedynie pośród świata katolickiego. Pozostaje smutnym spostrzeżeniem, że organizacje międzynarodowe powołane do obrony podstawowych praw człowieka nie stają na wysokości zadania, gdy chodzi o obronę chrześcijan. Tymczasem sytuacja jest dramatyczna, o czym mówią patriarchowie z krajów Bliskiego Wschodu. Jedna z wypowiedzi maronickiego patriarchy Bechera Boutros Rai ukazuje cały dramat Bliskiego Wschodu. Powiedział on, że: „Arabska wiosna przekształciła się w piekło zabójstw i zniszczenia”. Ten sam patriarcha mówi, że: „Od dwóch tysięcy lat budowaliśmy na Wschodzie razem z naszymi braćmi muzułmanami wspólną cywilizację i tożsamość. Niestety, różne nurty polityki międzynarodowej próbują jej szkodzić” – oświadczył po zakończeniu posiedzenia Rady Katolickich Patriarchów Wschodu w Bkerke w Libanie. „Bliski Wschód potrzebuje w tej chwili nauczania Chrystusa, Ewangelii pokoju, prawdy, braterstwa i sprawiedliwości” – stwierdził patriarcha.

Podczas spotkania papieża Franciszka z przedstawicielami Kościołów Wschodnich, które miało miejsce w dniach 19–22 listopada 2013 r., Ojciec Święty wypowiedział znamienne słowa:

„Wielki niepokój budzą warunki życia chrześcijan, którzy w wielu częściach Bliskiego Wschodu doznają w sposób szczególnie dotkliwy konsekwencji trwających napięć i konfliktów. Syria, Irak, Egipt i inne tereny Ziemi Świętej spływają łzami. Biskup Rzymu nie zazna spokoju, dopóki będą ludzie jakiejkolwiek religii, których godność się znieważa, których pozbawia się tego, co konieczne do życia, okrada z przyszłości, zmusza, by byli wygnańcami i uchodźcami. Dziś razem z pasterzami Kościołów Wschodu apelujemy, aby respektowano prawo wszystkich do godnego życia i swobodnego wyznawania wiary. Nie możemy pogodzić się z myślą, że Bliski Wschód pozostanie bez chrześcijan, którzy od dwóch tysięcy lat wyznają tam imię  Jezusa, włączeni jako pełnoprawni obywatele w życie społeczne, kulturalne i religijne narodów, do których należą”. Jest powszechnie znanym faktem, że w ostatnich trzydziestu latach 50 proc. chrześcijan opuściło Bliski Wschód. Trzeba stwierdzić, że definitywnie opuścili oni swoją ojczyznę.

 

Syria – najgorsze dla chrześcijan miejsce na Ziemi

Od kilku lat naszą uwagę przykuwają dramatyczne wiadomości, które docierają z Syrii, zarówno te oficjalne, jak i te prywatne; od księży, jak i od sióstr zakonnych. Sytuacja jest skomplikowana, gdyż nie widać tam dobrej woli do rozwiązania konfliktu. Dotyczy to wszystkich stron. Ufajmy, że wojna domowa nie przerodzi się w poważniejszy konflikt z udziałem innych państw. Istnieje również perspektywa podziału kraju pomiędzy większość sunnicką, mniejszość alawicką i chrześcijan. Jest też obawa, podobnie tak to miało miejsce w Iraku, że chrześcijanie opuszczają na zawsze ten kraj. To, co napawa nadzieją, to fakt, że państwa zachodnie nie podjęły interwencji, o co z gorącym apelem zwrócili się chrześcijańscy patriarchowie. Obawiali się powtórki sytuacji z Iraku, gdzie dzisiaj mamy jeszcze gorszą sytuację niż przed interwencją wojsk koalicyjnych z 2003 r. Doszło do kompromisu pomiędzy organizacjami międzynarodowymi a reżimem syryjskim co do zniszczenia broni chemicznej. Sytuacja militarna jest bardzo dynamiczna. Niektóre miasta są opanowywane raz przez stronę rządową, raz przez rebeliantów. Nie ulega wątpliwości, że radykalni muzułmanie chcą„oczyszczenia” ich krajów z chrześcijan, według hasła: „Islam jest odpowiedzią dla każdego człowieka”. Ten, komu to nie odpowiada, ma opuścić ojczyznę bądź poddać się różnym formom represji, jak np. specjalnemu podatkowi dla niewiernych, w tym i dla chrześcijan, bądź ponieść śmierć. Radykalny islam ma jeden cel: cały świat powinien stać się muzułmański, a jego zwolennicy za pomocą wszelkich metod starają się go osiągnąć.

W Syrii, obecnie z pewnością jednym z najgorszych miejsc na Ziemi dla chrześcijan, dzisiaj nikt nie widzi końca koszmaru. Na początku nie była to wojna przeciwko chrześcijanom i możemy

nawet powiedzieć, że z wyjątkiem Libanu, który ma specjalny status na Bliskim Wschodzie, Syria była jednym z najlepszych miejsc do życia dla chrześcijan w całym regionie. To wszystko

skończyło się trzy lata temu. W kraju nie było demokracji, za to był prawdziwy dobrobyt gospodarczy (roczny wzrost o 9 proc.), a chrześcijan nie dyskryminowano. Faktycznie, na początku kryzysu mieliśmy do czynienia nawet z kilkoma przykładami ochrony chrześcijan przez syryjskich muzułmanów. Jednak wraz z upływem czasu i wraz z pojawieniem się ogromnej rzeszy obcych najemników, którzy są radykalnymi dzihadystami, sytuacja chrześcijan gwałtownie się pogorszyła. Docierają do nas niepokojące dane, że radykalni muzułmanie z niektórych krajów europejskich „spędzali urlop w Syrii”, wspierając rebeliantów.

Oto kilka przykładów: w listopadzie ubiegłego roku miasto Sadat, które leży w pobliżu Homs i którego ludność to głównie syryjscy prawosławni, zostało przejęte przez islamskich rebeliantów i według syryjskiego prawosławnego arcybiskupa stało się widownią „najgorszej masakry chrześcijan, jaka miała miejsce w Syrii w ciągu ostatnich dwóch i pół roku”. Czterdzieści pięć osób, w tym dzieci, zostało zamordowanych i wrzuconych do masowych grobów, a 1500 rodzin zostało wykorzystanych przez rebeliantów jako żywe tarcze. Na początku grudnia, po tym jak chrześcijańskie miasto Maloula zostało zdobyte przez rebeliantów, dwanaście greckich mniszek prawosławnych zostało uprowadzonych ze swojego klasztoru. Trzej chrześcijanie zostali zamordowani za odmowę wyrzeczenia się wiary. Melchicki patriarcha Grzegorz III Laham sporządził listę męczenników chrześcijańskich, którzy ponieśli śmierć do końca 2013 r.;  lista ta liczy 215 nazwisk. Niestety, nic nie wskazuje na to, aby została ona w najbliższej przyszłości zamknięta.

Oczywiście, cała ludność Syrii cierpi. 2,5 mln Syryjczyków uciekło za granicę, a co najmniej 7 mln osób zostało przesiedlonych wewnątrz kraju. Więcej niż 120 tys. osób straciło życie, w tym około 10 proc. to dzieci. Kilkaset dzieci zostało zabitych przez snajperów po to, aby odebrać rodzicom wszelką nadzieję i wolę życia, a przez to, aby stali się wewnętrznie niespokojni i łatwiejsi do pokonania.

W krajach sąsiadujących z Syrią odnotowano ponad milion uciekinierów. Podaje się, że każdego dnia tysiąc uciekinierów przekracza granice z Libanem. Należy zaznaczyć, że wielu z nich nie zgłasza się do rejestracji, obawiając się, że może to spowodować przykre konsekwencje dla rodzin pozostałych w Syrii. W jednym ze szpitali w Bejrucie, finansowanym przez Polaków za pośrednictwem Pomocy Kościołowi w Potrzebie, każdego dnia około stu osób prosi o pomoc medyczną.

Obecnie coraz bardziej czytelnym celem staje się „oczyszczenie” kraju z chrześcijan. Czy jest to powtórzenie scenariusza irackiego? Czy jest to strategia „oczyszczenia” całego Bliskiego Wschodu z chrześcijan? W pewnym sensie musimy wziąć pod uwagę i taka

możliwość!

 

Nasza pomoc

Jak zawsze, jako ludzie wierzący, musimy pamiętać o modlitwie, do której wzywał i zachęcał Ojciec Święty. Prosił o modlitwę i post w intencji pokoju w Syrii. Pamiętamy te wzruszające słowa: „W dniu dzisiejszym, drodzy bracia i siostry, chciałbym wyrazić krzyk, wznoszący się z rosnącym niepokojem z każdego zakątka ziemi, z każdego narodu, z serca każdego człowieka, z jednej wielkiej rodziny, jaka jest ludzkość: jest to wołanie o pokój!”. Patriarcha syryjski Grzegorz III Laham podkreślił skuteczność tej modlitwy, mówiąc podczas swojego pobytu

w Polsce na zaproszenie Pomocy Kościołowi w Potrzebie: „Nie zapanował od razu pokój, ale uchroniło nas to przed jeszcze większą tragedią”.

 

Syria nadal cierpi i tamtejsi chrześcijanie wołają o pomoc i wsparcie. Nadal miliony uchodźców czekają na reakcję świata, której nie widać. Jedynie Kościół, na miarę swoich możliwości, stara się ulżyć ich ciężkiej doli.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki