Logo Przewdonik Katolicki

Prawdziwa kobiecość

Bogna Białecka
Fot.

Gdy nasze córki wkraczają w okres dojrzewania, wielu rodziców odczuwa niepokój. Czy w obliczu promocji hedonistycznego, a zarazem prowadzącego do wielkich zranień stylu życia, uda nam się je wychować na osoby szczęśliwe?

Właśnie skończyłam lekturę dwóch książek. Jedna z nich to nieprzetłumaczona jeszcze na język polski pozycja autorstwa doktor medycyny Miriam Grossman You are teaching my child WHAT? Książka dotyczy edukacji seksualnej i wykazuje, że promowana współcześnie wizja seksualności człowieka oparta jest nie na nauce, lecz mitach rodem z lat 60. ubiegłego wieku. Problem polega na tym, że współcześnie nawet wielu katolików uważa, że antykoncepcja czy seks przedmałżeński są w porządku, a Kościół jest w tym zakresie zacofany. Promocja rozwiązłości seksualnej i antykoncepcji jako normy jest tak silna, że rodzice mogą mieć poczucie bycia skazanymi na porażkę w próbach wychowania dziewczyny na osobę skromną, zachowującą czystość seksualną itp. Druga książka, Wspaniały świat dziewcząt Michaela Guriana, napawa jednak większym optymizmem. Autor pokazuje konkretne zasady, które warto przekazać nastolatce, by wyrosła na kobietę naprawdę szczęśliwą. Proponuję zatem zapoznanie się z omówieniem tych zasad.

 

Potrzeba równowagi

Pierwsza zasada brzmi: „Znajdź takie style życia, społeczności i takich pomocników, dzięki którym znajdziesz równowagę między rozwojem duchowym, poświęceniem się rodzinie i potrzebnej do życia pracy”. Żyjemy w kulturze promującej pracę zawodową kobiet. Poza tym, zwyczajnie trudno jest utrzymać rodzinę z jednej tylko pensji. Dlatego powinniśmy pokazywać córkom, dlaczego nie warto stawiać na karierę zawodową jako jedyne źródło poczucia spełnienia w życiu. Choć może to brzmieć staroświecko, największym źródłem szczęścia dla kobiet jest rodzina: mąż i dzieci. Potwierdzają to badania naukowe.

 

Warto zauważyć, że nawet niektóre z feministek uważają odarcie ich z macierzyństwa za krzywdę. Siobhan Darrow, korespondentka wojenna CNN, pisze w autobiografii Flirting with Danger o swym marzeniu o macierzyństwie, które pojawiło się w okolicach 30. roku życia, żaląc się na „tykający zegar biologiczny”. Kay Jamison, znana feministka i psychiatra, także nazywa swą bezdzietność rzeczą, która jest przyczyną najgłębszego żalu w jej życiu. Z kolei australijska feministyczna dziennikarka Virginia Haussegger pisze wprost, że jest „zła, że byłam tak głupia, by przyjąć słowa moich feministycznych matek za ewangelię. Zła, że byłam tak tępa, by uwierzyć, że poczucie spełnienia przynosi kobiecie skórzana teczka”.

 

Dlatego warto doradzać córce taki wybór kierunku kształcenia, by uzyskała dużą elastyczność zawodową. Dla przykładu – wiele znajomych mam zarabia, nie pracując po osiem godzin w biurze czy w firmie, a w sposób pozwalający lepiej dysponować swoim czasem – tłumaczenia, projektowanie, sprzedaż rękodzieł na allegro, praca naukowa... Modelem, który wybierają niektóre panie jest przejście na pół etatu w okresie zajmowania się małymi dziećmi, a stawianie na rozwój zawodowy po odchowaniu dzieci.

 

Gurian namawia, by pracę zawodową dostosować do naturalnego przebiegu życia kobiety – to znaczy – po zdobyciu wykształcenia pozwolić sobie na odstawienie pracy zawodowej na drugi plan, by cieszyć się pełnią macierzyństwa (pozostając jednocześnie w kontakcie z branżą), a potem wrócić do zawodu. Co ciekawe, ogrom umiejętności doskonalonych w okresie zajmowania się dziećmi (cierpliwość, empatia, organizacja pracy, zarządzanie finansami itp.) to umiejętności później bardzo przydatne w pracy zawodowej.

 

Jednak, by było to możliwe, potrzebujemy środowiska, przyjaciół, którzy będą nas w tym wspierać. Widzę w tym ogromną rolę różnego typu wspólnot przyparafialnych. Dla przykładu, znajomi wrócili właśnie z rekolekcji Kościoła Domowego, gdzie udało im się rodzinny wypoczynek połączyć z formacją duchową. Podobną rolę odgrywają duszpasterstwa młodzieżowe. Trudno pielęgnować prorodzinny styl życia, jeśli wśród przyjaciółek mamy same twarde „bezdzietne z wyboru” panny stawiające na karierę.

 

Pomoc i troska

Druga zasada to: „Zaspokajaj potrzeby, ochraniaj i troszcz się o tych, których kochasz”. Gurian przypomina, że rodzina jest największym źródłem szczęścia. Przestrzega przed roszczeniową postawą życiową. Życie zgodnie z hasłem „Należy mi się, jestem tego warta” prowadzi nieuchronnie do rozczarowań. To okazywanie miłości innym, ofiarowywanie, pomoc, troska dają największe poczucie satysfakcji kobiecie. Wykreślenie z systemu wartości służby rodzinie kończy się tym, że kobieta zostaje sama z dobrami materialnymi, „których jest warta”, lecz pozbawiona pełnej wdzięczności miłości bliskich.

 

Potrzeba harmonii

Trzecią regułą jest: „Żyj w harmonii z naturą”. Jednym z większych oszustw współczesności jest próba manipulacji płodnością. Lektura książki dr Grossman prowadzi do jednego wniosku – katolicka etyka seksualna, w której seks jest wyrazem miłości w monogamicznym związku małżeńskim, etyka, w której odrzuca się wszelkie metody antykoncepcji, jest jedynym naprawdę zdrowym dla kobiety modelem życia.

 

Integralność kobiety jest w dużej części pochodną jej umiejętności życia w zgodzie z rytmami własnej natury. Dr Gurian zwraca uwagę na przykład na to, że w pierwszym okresie cyklu miesięcznego u kobiety występuje najwyższa sprawność intelektualna, w ostatnim zaś (poprzedzającym miesiączkę) najwyższy poziom empatii. Oznacza to, że znajomość cyklu pozwala nam na lepsze zaplanowanie różnego typu prac. Kobiety, które stosując antykoncepcję hormonalną, pozbawiają się korzyści związanych z naturalnymi zmianami poziomu hormonów w cyklu mają o wiele uboższe życie. Obserwacja cyklu pozwala też na lepszą kontrolę emocji. Na przykład dzięki unikaniu planowania wymagających emocjonalnie zadań na okres napięcia przedmiesiączkowego. Zamiast martwić się cyklicznością zmian, uczmy nasze córki cieszyć się nimi i maksymalnie je wykorzystywać.

 

Poczucie wspólnoty

Zgodnie z czwartą zasadą: „Szukaj systemu kobiecej więzi, a partnerstwa z mężczyznami i męską kulturą”. Próby zatarcia różnic między kobietami a mężczyznami to jedna z największych krzywd, jakie się wyrządza dorastającej młodzieży. Dla kobiet z reguły pielęgnacja więzi międzyludzkich jest ważniejsza niż dla mężczyzn. Kobiety potrzebują więcej empatycznej rozmowy, dzielenia się problemami. Wiele młodych kobiet ma ogromny żal do swoich chłopaków czy mężów, że nie są ich najlepszymi przyjaciółkami. Oczekują od mężczyzn takiego typu wsparcia, jakie zaoferować może tylko druga kobieta. Szczegółowo przedstawia to Mark Gungor na DVD Przez śmiech do lepszego małżeństwa, które serdecznie polecam. Jako kobiety potrzebujemy głębokich, znaczących rozmów o emocjach, empatii. Osobami oferującymi najlepsze wsparcie w tym zakresie są inne kobiety.

 

Dla tworzenia udanego związku kluczowe jest zrozumienie, że mężczyźni i kobiety różnią się nie tylko fizycznie, lecz psychicznie. Chodzi o to, by te różnice dostrzegać, respektować i cieszyć się nimi. Zaakceptujmy fakt, że chłopak nigdy nie będzie najlepszą przyjaciółką swojej dziewczyny, a kobieta najlepszym kumplem mężczyzny. Wtedy jesteśmy w stanie dostrzec, że różnice między płciami nie prowadzą do konfliktu, a do wzajemnego uzupełniania się, dopełniania.

 

Więź pokoleniowa

Piąta zasada brzmi: „Znaj opowieść swojego życia”. W tworzeniu znaczącego życia potrzebujemy zakorzenienia. Według dr. Guriana dla tworzenia własnej rodziny potrzebna jest kobietom mądrość innych kobiet z rodziny. Błędem popełnianym przez wiele z nas jest koncentracja na najbliższej rodzinie: ja, mój mąż, moje dzieci. Czasem doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego ktoś może mieć tak przykre, że naprawdę woli zerwać więzi, jednak zawsze można znaleźć w dalszej rodzinie mądrą kobietę, która stanie się naszą mentorką, wskazując na różne dobre rozwiązania codziennych rodzinnych problemów. Z kolei bycie taką mentorką dla kolejnego pokolenia kobiet w rodzinie także przynosi ogromne poczucie satysfakcji i sensu życia. A zatem znajomość własnych korzeni, historii rodzinnej oraz pielęgnowanie więzi w poszerzonym kręgu rodzinnym pomaga nam w tworzeniu własnej rodziny w najlepszy możliwy sposób.

 

 

To, co proponuje dr Gurian znajduje potwierdzenie w wielu badaniach naukowych. Dobre, silne, pozytywne więzi rodzinne są jednym z podstawowych czynników zapobiegających podejmowaniu przez dorastające dzieci zachowań ryzykownych. Dlatego warto o nie dbać. I dla nas i dla naszych dzieci. Jest to ogromna szansa dla nas w tych trudnych czasach. 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki