Szlakami papieskimi zwane są w polskich górach te trasy, którymi kiedyś wędrował Karol Wojtyła, a potem Jan Paweł II. Przybywa ich z każdym rokiem, mają specjalne oznaczenia i różny stopień trudności.
Powstała fundacja
Pierwszy szlak papieski powstał już w 1983 r. w Dolinie Jarząbczej. W kolejnych latach sukcesywnie takich tras przybywało. A że polski papież góry kochał i schodził je wzdłuż i wszerz pomysłów na trasy nie brakuje.
I tak w 2003 r. z inicjatywy Urszuli Własiuk powstała Fundacja Szlaki Papieskie, która zajmuje się wytyczaniem nowych i dbaniem o te już istniejące szlaki.
Wszystkie kolejne trasy powstają na podstawie dokumentów źródłowych, które z całą pewnością potwierdzają, że Karol Wojtyła, najpierw jako świecki, potem ksiądz, biskup, kardynał i wreszcie papież, rzeczywiście tymi trasami osobiście wędrował.
On też tu chodził
Szlaki papieskie posiadają specjalne oznaczenia, trudno je więc pomylić. Wytyczane są jednak głównie wzdłuż istniejących już szlaków turystycznych PTTK. – To niesamowite, kiedy uświadomię sobie, że właśnie idę trasą, którą kiedyś szedł Jan Paweł II. Czasem zastanawiam się, co mógł sobie myśleć papież na tym czy tamtym odcinku, a co patrząc na piękny widok ze szczytu. Na tych szlakach Ojciec Święty staje mi się jeszcze bliższy – opowiada Joanna, która szlakami papieskimi chodzi regularnie.
Bo na takiej trasie, oprócz tych wszystkich dobrodziejstw, które niesie ze sobą obcowanie z górami, dochodzi jeszcze świadomość, że kilkadziesiąt lat temu zachwycał się tymi widokami ktoś, kto dziś jest święty.
Tam ładuje się akumulatorki
Na jednym ze szlaków papieskich w Tatrach przeczytamy: „Tam daleko, poza horyzontem naszych spojrzeń, gdzie czas biegnie w sekundach, a życie zamiera, aby otoczyć nas swoim bezkresem przemyśleń, roztacza się kraina tak cudowna i bajeczna jak tylko potrafimy sobie to wyobrazić. Nikt nie może oddać słowami tych wspaniałych widoków, braku horyzontu, świszczącego i furkotającego wiatru. Nikomu nie udało się do tej pory namalować głębi kolorów, soczystej jaskrawej zieleni, szarości skał i błękitu nieba. Kto potrafi powiedzieć, jak wygląda wolność? Albo jak wygląda szczęście? Czy znalazł się ktoś, kto pokazał, jak wygląda nasza radość? A ona ograniczona jedynie naszymi słabościami, lecz potrafimy się w niej odnaleźć, zaznać szczęścia i zobaczyć co to wolność, poczuć, jak budzi się w nas chęć poznania czegoś nowego, spotkania wrażeń i emocji, by nasza dusza chciała natychmiast unieść się nad otaczające nas widoki. Ktoś zapyta – czy to możliwe? A ktoś inny odpowie na to – podaj mi swoją dłoń i chodź... pokażę Tobie! Nie ma jednoznacznie powiedziane kiedy i kto nam to pokaże i w jakich okolicznościach, ale jest powiedziane, że tak będzie! Wiesz co to za kraina? To tam, gdzie nasze myśli uciekają, gdy mają taką okazję, tam, gdzie ładuje się akumulatorki” (Piotr C.). Od przytoczenia tych słów zaczyna się moja rozmowa z Marzeną, która góry kocha i wciąż do nich wraca. – Zwykła kartka na drewnianym pniu, a jak wymowna – odwołuje się do napisu. – Zatem podaj mi swoją dłoń… a zaprowadzę Cię tam, gdzie sama dotarłam. Najpierw prowadzona za rękę przez Boga, później prowadząca z Nim innych… – zaczyna poetycko, ale z uśmiechem. – Czas górskich wędrówek w ciszy zawsze ma w sobie coś niewysłowionego, jakiś zachwyt, który jest nie z tego świata. Wszystkie myśli ustają, pozwalając na kontemplacje tego, co naprawdę istotne, tego, co widzialne dla oczu, piękna stworzenia. Cisza i harmonia, które wysuwają się na pierwszy plan pozwalają w końcu bez żadnych „cudów” dostrzec Boga – opowiada.
Nie da się Go nie spotkać
– Wielu znajomych mi mówi „Ty to już znasz Tatry na pamięć” i wiele w tym prawdy, trasy z map znam na pamięć, jednak kiedy po raz kolejny przemierzam tę samą trasę, widzę tam zawsze coś nowego, coś jeszcze piękniejszego niż ostatnio. Wówczas czerpię tak wiele. Lecz wędrówki to nie tylko wycieczki, czasem przyjemność, czasem ucieczki… od siebie, od innych , od świata… Jedyne od czego nie da się uciec to Bóg. Wędrując, nie da się Go nie spotkać, zawsze jest, to Jego cisza, Jego dzieło, Jego piękno – snuje rozważania rozmówczyni. Po chwili rozwija myśl dotyczącą Pana Boga. – Moje doświadczenie Boga na szlakach jest zapewne zwyczajne, jednak tak silne, że nie sposób się tym nie dzielić. Kiedy po raz kolejny udało mi się wyskoczyć w góry z przyjacielem, odkryłam w sobie wielki egoizm i pewnie nic w tym dziwnego by nie było, gdyby nie fakt, że stało się to za sprawą kryzysu i to nie mojego. Ten czas trudnych rozmów pozwolił mi dostrzec, że nie wystarczy przeprowadzić kogoś wyznaczoną drogą, ale samemu trzeba się nią stać. Zmęczenie i trud przysłaniają Boga, dlatego Bóg staje się najbardziej widoczny w drugim człowieku. Jest to taki proces nawracania się, gdzie zaczyna odkrywać się Boga w sobie, gdzie zaczyna się odkrywać miłość, zaczyna się rozumieć miłość Boga i bliźniego. Takie proste wyjście w góry, a takie trudne… nie ma szans na obojętność. Mówi się, że na szczycie jakoś tak bliżej nieba. I ten Pan Bóg coraz bliżej. To prawda. Na szczycie jesteś Ty, jest wolność… na szczycie doganiasz siebie, bo nie masz już gdzie pójść dalej – mówi Marzena.
Po Twoich śladach, po naszych górach
Zapewne i po to Karol Wojtyła wychodził w góry. I on doświadczał w nich obecności Boga dużo bardziej niż gdzie indziej. A teraz jakby zabiera i nas. Teraz on zdaje się mówić: „podaj mi swą rękę, a zaprowadzę Cię…”.
Szlaki papieskie w Polsce znajdują się w Beskidzie Makowskim, Beskidzie Małym, Beskidzie Niskim, Beskidzie Sądeckim i Pieninach, Beskidzie Śląskim, Beskidzie Wyspowym, Beskidzie Żywieckim, Bieszczadach, Gorcach, Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, Orawie, Płaskowyżu Draboża, na Podhalu, w Sudetach i Tatrach. W każdym z tych regionów szlaki są oznakowane. Powstały również przewodniki i mapy poszczególnych tras, które mają ułatwiać wędrówkę turystom. Szlaków jest wiele, więc jest w czym wybierać. W samej Małopolsce powstało ich już 16.
Przemierzając papieskie szlaki, można również podśpiewywać sobie piosenkę szlakową, dedykowaną Janowi Pawłowi II. Autorem zarówno słów, jaki muzyki jest Andrzej Mróz. Słowa ostatniej zwrotki mówią: „Zanim za Tobą tam podążymy,/ Skąd widać wszystkie góry tego świata,/ Będziemy chodzić po Twoich śladach,/ Po naszych górach, po Twoich szlakach”.
Zachęcamy do wybrania się w tym roku chociaż raz na choć jeden papieski szlak, by dostrzec piękno przyrody i zachwycić się geniuszem Stwórcy tak, jak on to robił. Taka wyprawa może być nie tylko świetnym sposobem na aktywne spędzenie wolnego weekendu, ale swoistą pielgrzymką.