Nie sposób dziś wyobrazić sobie, jaki byłby świat bez bł. Jana Pawła II. Ten wyjątkowy pontyfikat zaowocował setkami wydarzeń, sytuacji i papieskich gestów, w związku z którymi mówiono, że odtąd Kościół zmieni swe oblicze i nic już nie będzie takie samo. Zadziwiał, frapował, ba, wielokrotnie wprawiał w konsternację nawet swoje najbliższe otoczenie. Jednak kluczem do zrozumienia jego pontyfikatu jest spuścizna słowa, którą pozostawiał Kościołowi, światu i Polsce. Liczba papieskich dokumentów, wygłoszonych homilii, przemówień, słów pozdrowienia, katechez, udzielonych wywiadów, publikacji, które napisał w czasie posługi Piotrowej, jest imponująca, a myśli w nich zawarte stanowią olbrzymi kapitał religijny, duchowy i intelektualny. Nie waham się napisać: wciąż przez niektórych z nas niezgłębiony, nie do końca odkryty także przez sam Kościół. To zadanie na bez mała kilkanaście następnych lat. Nie trzeba się jednak od razu zrażać czy ociągać. Dlaczego nie sięgnąć do nauczania naszego rodaka właśnie na progu roku jego kanonizacji? Przecież chyba w pamięć każdego, kto nie urodził się zbyt późno, by śledzić ten pontyfikat, zapadła choćby jedna homilia, zdanie, a może tylko kilka słów… Warto – z perspektywy kilku, kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu lat – przypomnieć sobie to, o czym mówił papież z Polski. Są wszak takie dziedziny, w których Jan Paweł II był wielkim prekursorem, i takie, w których był wielkim rewolucjonistą. Są obszary, w których w nowy sposób przedstawiał tradycyjną naukę Kościoła, „zmieniając oblicze ziemi”. Są wreszcie i sprawy, o których nie wahał się głośno mówić, choć milczeli o nich nawet najwięksi światowi przywódcy.
Nie lękajcie się!
Kreśląc, bądź co bądź, subiektywny przegląd papieskich najważniejszych wypowiedzi, nie sposób pominąć słów, które w swoisty sposób stały się wyznacznikiem tego pontyfikatu. W niedzielę 22 października 1978 r. na placu św. Piotra w Watykanie, w obecności ponad 300 tys. osób, Jan Paweł II wołał słowami, które już na zawsze przeszły do historii: „Non abbiate paura! Nie lękajcie się przygarnąć Chrystusa i przyjąć Jego władzę! […] Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych, kierunków cywilizacyjnych. Nie lękajcie się!”. Później, choć nie wprost, wielokrotnie do nich powracał, poruszając zagadnienia bliskie Kościołowi i człowiekowi.
Gdy w 1979 r. Jan Paweł II przyjechał z pierwszą apostolską wizytą do Polski, podczas Mszy św. na placu Zwycięstwa przypominał: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”. Odwołał się do tego w czerwcu 1997 roku w Gnieźnie: „To właśnie Chrystus (…) objawił człowiekowi jego godność”. Myśl tę zresztą rozwinął szeroko w pierwszej encyklice Redemptor hominis, nazywanej wielką kartą o godności człowieka.
Człowiek zbyt często traktuje drugiego człowieka przedmiotowo. Zbyt często mniej lub bardziej świadomie ulega różnym zniewoleniom. Tymczasem „osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boga, nie może stać się niewolnikiem rzeczy, systemów ekonomicznych, cywilizacji technicznej, konsumizmu, łatwego sukcesu. Człowiek nie może stać się niewolnikiem swoich różnych skłonności i namiętności, niekiedy celowo podsycanych” – mówił do młodzieży w Poznaniu w 1997 r. Warto wspomnieć też jego bezpośredni, ciepły, niespotykany wręcz kontakt z młodymi. Upatrywał w nich przyszłość Kościoła i pokładał w młodych wielkie nadzieje. Nie wahał się jednocześnie kierować do nich jednoznacznych i mocnych słów. Zwracając się do młodzieży, apelował: „Nie dajcie się zniewolić. Nie dajcie się skusić pseudowartościami, półprawdami, urokiem miraży, od których później będziecie się odwracać z rozczarowaniem, poranieni, a może nawet ze złamanym życiem”.
Miara cywilizacji
Gdziekolwiek udawał się z podróżą apostolską, był blisko człowieka i jego problemów. Bronił jego godności i praw. Dysonans między stanowionym prawem a rzeczywistością wyraźnie nakreślił w encyklice Evangelium vitae: „Z jednej strony, różne deklaracje praw człowieka oraz liczne inicjatywy, które się do nich odwołują, wskazują na pogłębianie się w całym świecie wrażliwości moralnej, bardziej skłonnej uznać wartość i godność każdej ludzkiej istoty jako takiej, bez względu na jej rasę, narodowość, religię czy poglądy polityczne i pochodzenie społeczne. Z drugiej strony, w kontraście z tymi wzniosłymi deklaracjami pozostają, niestety, fakty tragicznie im przeczące. Ta sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, czy raczej tym bardziej gorsząca, że powstaje właśnie w społeczeństwie, dla którego gwarancja ochrony praw człowieka stanowi główny cel i zarazem powód do chluby”. Z niepokojem pytał, „jak można pogodzić te wielokrotnie powtarzane deklaracje zasad z nieustannym mnożeniem się zamachów na życie i z powszechnym ich usprawiedliwianiem? Jak pogodzić te deklaracje z odtrąceniem słabszych, bardziej potrzebujących pomocy, starców i tych, których życie dopiero się poczęło?”. Podkreślał, że „zamachy są jawnym zaprzeczeniem szacunku dla życia i stanowią radykalne zagrożenie dla całej kultury praw człowieka”. Jan Paweł II był niekwestionowanym i najgorliwszym u końca XX w. obrońcą rodziny i życia „od poczęcia do naturalnej śmierci”. Zawsze stanowczo potępiał wszelkie działania wymierzone przeciwko życiu ludzkiemu. We wspomnianej wyżej encyklice w ostrych słowach podsumował XX wiek jako ten, który „zapisze się jako epoka masowych ataków na życie, jako niekończąca się seria wojen i nieustanna masakra niewinnych istot ludzkich. Fałszywi prorocy i fałszywi nauczyciele odnieśli w tym stuleciu największe sukcesy”. Papież z żalem musiał przyznać, że także środki społecznego przekazu „biorą często udział w tym spisku, utwierdzając w opinii publicznej ową kulturę, która uważa stosowanie antykoncepcji, sterylizacji, aborcji, a nawet eutanazji za przejaw postępu i zdobycz wolności, natomiast postawę bezwarunkowej obrony życia ukazują jako wrogą wolności i postępowi”.
W Kaliszu w 1997 r. Jan Paweł II mówił: „Miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe”. Kiedy było trzeba, zarzucał nawet nam, Polakom, brak szacunku do spraw życia. W Kielcach, podczas czwartej pielgrzymki do Polski, mówił podniesionym głosem: „Trzeba najpierw zmienić stosunek do dziecka poczętego. Nawet jeśli pojawiło się ono nieoczekiwanie – […] nigdy nie jest [ono] intruzem czy agresorem!”.
Wyrzut sumienia
Był wyrzutem sumienia dla świata, któremu mówił, zatrwożony wybuchami kolejnych konfliktów zbrojnych, klęsk, fal przemocy, niesprawiedliwości, bezrobocia, ubóstwa, głodu, wykorzystywania najmłodszych: „nie zabijaj”, nie podnoś ręki na swojego brata, nigdy więcej wojny, cierpienia i przemocy… „Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę jego eksploatacji, za cenę jego śmierci” (Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na terenie byłego obozu koncentracyjnego, Oświęcim–Brzezinka, 7 czerwca 1979 r.). Czy kiedy apelował: „Trzeba koniecznie przywołać na myśl całą „geografię głodu”, która obejmuje wiele miejsc na Ziemi. W tym momencie miliony naszych braci i sióstr cierpią głód, a wielu z nich z głodu umiera (…). Konieczny jest tutaj w skali światowej jakiś poważny rachunek sumienia – rachunek sumienia ze sprawiedliwości społecznej, z elementarnej międzyludzkiej solidarności” (Homilia wygłoszona na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, Wrocław 1997).
I jeszcze kilka słów o ludzkim lęku: „Ażeby wyzwolić człowieka współczesnego od lęku przed sobą samym, przed światem, przed innymi ludźmi, przed potęgami tego świata, przed systemami, przed tym wszystkim, co jest symptomem niewolniczego lęku tak zwanej siły wyższej, którą człowiek wierzący nazywa Bogiem, trzeba temu człowiekowi z całego serca życzyć, ażeby nosił i pielęgnował w swym sercu tę bojaźń Bożą, która jest początkiem mądrości” – zauważył w Przekroczyć próg nadziei – rozmowie z Vittorio Messorim, książce uznawanej za jego duchowy testament.
***
W czasie niemal 27 lat jego posługi Piotrowej działy się małe i wielkie sprawy: runęły mury, zniknęły granice, przestawały istnieć nieludzkie systemy władzy, narody odzyskiwały swoją suwerenność i odkrywały własną tożsamość, słowa: Bóg, wiara i Kościół, w wielu miejscach zakazane, wracały do narodowych słowników. Jan Paweł II w trudnym i bolesnym XX stuleciu, nazwanym przez niego samego wiekiem męczenników, mówił ludziom o Bogu i kreślił ewangelijną wizję człowieczeństwa, uczył, jak bronić i ocalać godność człowieka. Do końca swojego ziemskiego życia.