Logo Przewdonik Katolicki

Kościół papieża Franciszka

Ks. Piotr Gąsior
Fot.

Rozmowa z ks. dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej, wykładowcą dziennikarstwa i nauki społecznej Kościoła na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II.

Upłynął rok od wyboru papieża Franciszka. Czy można powiedzieć, że już go znamy?

– Nie jest to pytanie łatwe. Dla lepszego poznania Franciszka koniecznym jest zapoznanie się z jego nauczaniem biskupim i kardynalskim. Wiele kazań znajduje się na stronie internetowej Archidiecezji Buenos Aires. Najsłynniejsze kazania i przemówienia miały miejsce w sanktuarium św. Kajetana i dotyczyły społecznego wymiaru wiary. Z pewnością będzie to pontyfikat dowartościowania opcji preferencyjnej na rzecz ubogich i pokrzywdzonych.

 

Co w jego nauczaniu najbardziej zaskakuje?

– Przede wszystkim spontaniczność. Jest to papież mówiący całym sobą. Traktuje język jako pojęcie szersze, jako cały pejzaż szczegółowych zachowań. Jego przekaz charakteryzuje się prostotą i zarazem głębią. Swoją rangę mają gesty i symbole, które dzięki mediom mają wyjątkową nośność. Oczywiście Franciszek podkreśla, że „neutralność mediów jest tylko pozorna: tylko ten, kto komunikując, podejmuje wyzwanie, może być punktem odniesienia dla innych”. W tym kontekście media są dla papieża jedynie ważnym środkiem komunikacji. Nie mogą jednak zastąpić osobistego zaangażowania. Dlatego przypomina, że najistotniejsze jest chrześcijańskie świadectwo, zakładające otwartość na świat. W styczniowym orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu Franciszek stwierdził – „często powtarzam: wolę tysiąc razy Kościół poobijany, wychodzący na ulicę, który miał wypadek, od Kościoła chorego z powodu zamknięcia”.

 

Słuchając serwisów informacyjnych, można odnieść wrażenie, że Ojciec Święty bardzo krytycznie odnosi się do samych księży i biskupów?

– Prawdą jest, że media wybierają z nauczania papieża to, co im pasuje. Ale prawdą jest także i to, że Ojciec Święty Franciszek nie jest szefem korporacji, lecz dobrym pasterzem. On jedynie przypomina, że dobrym kapłanem można być wtedy, kiedy jest się dobrym człowiekiem. Chodzi o to, że jedynie dobry człowiek stara się zrozumieć wiernych, ich intencje, bolączki, trudności i tragedie. Dobry pasterz zna swoje owce, zna ich życiowe uwarunkowania i zna układy środowiskowe, w których owce się poruszają. To wszystko jest po to, aby lepiej móc owcom pomagać. Zdrowa krytyka nikomu jeszcze nie zaszkodziła. W tej perspektywie papież zwracając się do biskupów, zapytał: „każdego dnia trzeba zadawać sobie pytanie: czy to, czym żyję, jest zgodne z tym, o czym uczę?”.

 

W jaki sposób należy rozumieć papieskie sformułowanie o „namaszczaniu wiernych”?

– Papież zwraca uwagę na biblijny fakt namaszczenia cennym olejkiem głowy Aarona. Olejek ten wydaje zapach i rozprzestrzenia swoją woń, przykuwając uwagę innych. Poprzez znak namaszczenia nie chodzi o nadanie zapachu własnej osobie, lecz o przekazanie go wiernym. Dlatego – według Franciszka – „dobrego kapłana poznaje się po tym, jak namaszczony jest jego lud: jest to jasny dowód. Widać, kiedy nasi wierni zostają namaszczeni olejkiem radości: na przykład, kiedy wychodzą z Mszy św. z obliczem osób, które otrzymały dobrą wiadomość. Nasi wierni lubią Ewangelię głoszoną z namaszczeniem, lubią, kiedy głoszona przez nas Ewangelia przenika do ich życia codziennego”. Oznacza to, że cierpliwość wypełniona łagodnością jest stylem Jezusa. Jaki jest więc poziom moralny i intelektualny kapłana, takie jest jego namaszczenie wiernych. Dlatego serce kapłańskie jest mocne wtedy, kiedy potrafi „zapłonąć radością przy słowach nierozpoznanego Jezusa, który przyłącza się w drodze, jak to się zdarzyło uczniom idącym do Emaus”.

W tej optyce narzekania stają się przejawem braku nadziei i przejawem zniecierpliwienia, „właściwego urzędnikom niż kapłanom. Radość, pokora i siła idą zawsze razem – o te łaski prosimy Pana dla nas, kapłanów”. Dlatego w chrystusowym kapłaństwie – jak zauważył ks. prof. Józef Tischner – nie chodzi o ściąganie na świat gromów z nieba i upokarzanie jego mieszkańców. W kapłaństwie Chrystusowym chodzi o to, za ilu biednych, sponiewieranych, niszczonych i upodlonych ludzi potrafi się nadstawić własnego karku.

 

Jaki typ przedsiębiorcy czy szefa firmy znajduje uznanie, a jaki reprymendę u papieża Franciszka? 

– Niewątpliwie Ojciec Święty kładzie nacisk na odwagę w podejmowaniu decyzji. Oczywiście, odwaga – która staje się krytyką i sprzeciwem – wtedy jest prawdziwa, kiedy wypływa z miłości, „a miłość ta – zdaniem Benedykta XVI – jest wyczuwalna w postawie i słowach. Odwaga nie przepaja więc słów wrogością ani urazą, ani goryczą, lecz wprowadza atmosferę zaufania i zachęty. Miarą odwagi jest owoc zbudowania, jaki wydaje: czyli to, że prowadzi do wzrostu, a nie do zniszczenia”.

Natomiast w perspektywie posługi biskupiej papież stwierdził – „myślę, że odwaga jest podstawową cechą, którą musi posiadać biskup i ten, kto kieruje kurią. Z tym jest związane niepoddawanie się wpływom różnych poglądów, ale działanie powodowane własnym wewnętrznym rozeznaniem, także wtedy, gdy prowokuje to gniew otoczenia. Muszą to być naturalnie osoby, które posiadają pozytywne cechy zarówno jako ludzie, jak i profesjonaliści, tak że potrafią prowadzić innych i zapraszać do rodzinnej wspólnoty”.

 

Papież Bergoglio bardzo ostro krytykuje karierowiczów, hipokrytów, plotkarzy i korzystających z władzy na wzór despotów. Jaką ma dla nich receptę?

– Franciszek mówi o nich jako „kradnących chwałę Bogu” i wzywa do nawrócenia. We wszystkich przypadkach stopniowo prawda zostaje zagubiona. W tym kontekście w roku 2006 kard. Bergoglio podkreślił, że osoby o dwuznacznych poglądach, dbający za wszelką cenę o swój wizerunek zewnętrzny i mały światek prywatnych ambicji z biegiem czasu ulegają zepsuciu. Jakże mocnych używa słów – „przeklęty jest człowiek mściwy i pełen urazy, który szuka wrogów i winnych wszędzie, tylko nie w sobie, żeby nie być zmuszonym znosić goryczy i żalu otaczających go osób”.

 

Niegdyś Jan Paweł II przestrzegał przed tzw. strukturami zła. Na jakie z nich zwraca uwagę obecny papież?

– Franciszek zwraca uwagę na korupcję, symonię, brak pracy i marginalizację. Korupcję i symonię papież porównuje do nieprzyjemnego oddechu. Właściciel zgniłego oddechu nie czuje go, ale „czują go inni i powinni mu o tym powiedzieć”. Czy jest możliwe duchowe i moralne uzdrowienie osoby skorumpowanej? Według Franciszka „prawidłowe odczuwanie w tej przestrzeni uległo znieczuleniu. Zazwyczaj Pan ratuje ją poprzez próby, trudne życiowe sytuacje, takie jak choroby, utrata majątku lub utrata bliskich. To właśnie one sprawiają, że skorupa korupcji pęka, co pozwala na wprowadzenie łaski. Tą drogą człowiek może być uzdrowiony”. Dlatego zwalczanie korupcji polega nie tylko na udoskonalaniu prawa, ale przede wszystkim na wzywaniu do nawrócenia i apelu skierowanego do serca. W przeciwnym wypadku grozi „powolna, ale zgubna miażdżyca serca”. 

Franciszek – powołując się na nauczanie Benedykta XVI – podkreślił, że „nie ma  nadziei społecznej bez godności pracy dla wszystkich”. Mając tego świadomość, papież z wyrzutem podkreśla aroganckie zachowania wielu urzędników i pracodawców podczas rozmów kwalifikacyjnych – „mówi się: oddzwonimy do Pana”. I dzwonienie trwa wieczność. Oznacza to, że moralnym skandalem według biskupów austriackich – jest sytuacja, w której „ludzie bez żadnej winy z ich strony zostają wykluczeni z udziału w społecznym procesie pracy, ze wszystkimi skutkami tego faktu dla wypełniania powierzonemu każdemu ściśle osobistego zadania”.

Dlatego – według Franciszka – należy doceniać tych przedsiębiorców, którzy „niezależnie od wszystkiego nie przestali się angażować, inwestować i wystawiać na ryzyko, aby zapewnić zatrudnienie”. Ich działalność staje się konkretyzacją solidarności. Chodzi o to, że solidarność jest „certyfikatem autentyczności stylu chrześcijańskiego”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki