Kolejna edycja Ekstremalnej Drogi Krzyżowej już wkrótce. Być może w zeszłym roku słysząc opowieści znajomych czy rodziny, sam chciałeś się wybrać, ale było już za późno. Wszak EDK odbywa się jedynie raz w roku. Tegoroczna edycja jeszcze się nie rozpoczęła, ale zapisy owszem! Nie ma więc na co czekać, ale już teraz zaplanować noc z 11 na 12 kwietnia.
EDK w praktyce
O Ekstremalnej słyszał już chyba każdy, więc jedynie w kilku słowach przypominamy, że pod tym hasłem kryje się namacalne doświadczenie Drogi Krzyżowej. Nie w kościelnej ławce, ale w terenie, z plecakiem na plecach i latarką w ręce. Doświadczenie, które, jak twierdzą ci, co przeszli EDK, zostaje w pamięci na długo. Bo tam, gdzie fizyczny wysiłek łączy się ze zmaganiem duchowym w człowieku, coś się zmienia. – Odkąd przeszłam Ekstremalną Drogę Krzyżową zupełnie inaczej patrzę na cierpienie Jezusa. Bo można wiele sobie wyobrażać, obejrzeć wszystkie filmy o Jego męce, ale dopiero gdy samemu odczuwa się ogromny ból, niechęć i niemoc, a przy tym uświadamiasz sobie, że to być może jedna tysięczna tego, co On wtedy czuł, zaczynasz inaczej patrzeć na historię swego zbawienia. Już na zawsze – opowiada jedna z uczestniczek.
Wybierz trasę i idź!
Na stronie www.edk.org.pl znajdują się wszelkie potrzebne informacje do tego, aby zaplanować swoją trasę. Jest ich prawie 20 – zaznaczonych i opisanych. Przy każdej jest także sugestia od organizatorów, dla osób o jakiej kondycji dedykowana jest dana trasa. Bo ci, którzy w tygodniu mało się ruszają, a w góry chodzą sporadycznie, nie mogą wybrać trasy pięćdziesięciokilometrowej, bo nie będą w stanie jej przejść.
Na stronie znajdują się także informacje o tym, co ze sobą zabrać, aby zadbać o własne bezpieczeństwo, bo każdy idzie na własną odpowiedzialność. Nikt nad bezpieczeństwem uczestników nie czuwa. Zwykle trasy mają ok. 40 km długości, ale są także dużo krótsze, dla mniej wprawionych, tak aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Świadectwa uczestników EDK:
„Pamiętam moją gorączkę, to, że mnie wszystko bolało i zgubiliśmy drogę. Dobrze, że się zorientowałam, że złą idziemy. Ale mocno doświadczyłam emocji towarzyszących wędrówce, radości z tego, że idziemy razem i że się wspieramy. Pamiętam też, że rozważania dotykały mego serca. Kiedy szłam i wszystko mnie bolało, myślałam sobie, że to taki malusieńki udział w cierpieniu i Drodze Krzyżowej Pana Jezusa, a jednak cieszyłam się, że chociaż tyle może mnie poboleć z sensem, w jakiejś intencji i że choć tak mogę się z tym Jego bólem zjednoczyć”.
„Po kilkunastu kilometrach wciąż byłam pełna sił. Ale chwilę potem spadł deszcz. Podłoże rozmokło, grzęźliśmy w błocie i zaczęło się zmaganie. Przy rozważaniu stacji trzeciego upadku Jezusa zrozumiałam, że mimo iż nie mam siły, muszę wstać i iść dalej, choć plecak coraz cięższy, a nogi wiotczeją. Bo Jezus wtedy wstał i poszedł. Dla mnie”.
„Kiedy przychodzi czas na kryzys, jest zimno, wieje, pada deszcz ze śniegiem, nie czujesz stóp, bioder, a barki są spięte jak nigdy wcześniej, masz ochotę usiąść na ziemi i rozpłakać się jak dziecko. I wtedy zdajesz sobie sprawę, że to nic nie da, bo jesteś w środku niczego. Jedyną opcją jest pokonanie samego siebie. I to pozostanie we mnie już chyba na zawsze.”
Tegoroczna EDK odbędzie się 11 kwietnia. Szczegółowe informacje i zapisy na www.edk.org.pl