Wszyscy znamy franciszkańskich świętych: św. Franciszka z Asyżu, św. Antoniego Padewskiego czy św. Józefa z Kupertynu. Tym bardziej w Roku Wiary trzeba przypominać tych, którzy stoją przed nami jako świadkowie wiary. Warto też, podążając ich śladami, odkrywać franciszkanów, którzy żyli blisko nas. Niektórzy z nich w sposób szczególny zapisali się w ludzkiej pamięci. Taką postacią jest bez wątpienia związany z Wielkopolską brat Kapistran Idzi Oleś.
Fakty
Idzi Oleś urodził się w 1935 r. w Szalonce w gminie Łęka Opatowska koło Kępna. W 1954 r. wstąpił do zakonu, przybierając imię Kapistran. − Przez pewien czas byliśmy razem w klasztorze nowicjackim w Osiecznej. Potem długie lata brat Idzi był furtianem w klasztorze w Katowicach-Panewnikach, a następnie w Opolu. Pamiętam, że przybywających witał zawsze z uśmiechem. Od 1978 do 1983 r. mieszkał w Miejskiej Górce koło Rawicza, tam był m.in. zakrystianem – opowiada franciszkanin o. dr Benigny Piechota. Ostatnie lata swojego życia brat Idzi spędził w poznańskim klasztorze Franciszkanów przy pl. Bernardyńskim, gdzie również pełnił funkcje furtiana. 3 stycznia 1987 r. doznał wylewu i trafił do pobliskiego szpitala Przemienienia Pańskiego. Tam zmarł po trzech tygodniach. Tyle fakty.
Literacka fikcja?
Rok po śmierci brata Idziego nieżyjący już poznański mecenas Andrzej Bartkowski napisał opowiadanie zatytułowane Brat Idzi. Najpierw zainteresowała się nim Aleksandra Wyganowska z Radia Emaus. − Pan Andrzej Bartkowski był przyjacielem mojego ojca. Obaj skończyli Wydział Prawa na uniwersytecie w Poznaniu, potem ich drogi się rozeszły. Kiedy przeszli na emeryturę, przyjaźń ta odrodziła się na nowo, a ja miałam okazję podziwiać kronikarskie talenty pana Andrzeja – przyznaje, dodając, że zachęciła do sięgnięcia po opowiadanie Brat Idzi Małgorzatę Jańczak, która na jego podstawie wyreżyserowała dla Radia Emaus słuchowisko radiowe pod tym samym tytułem. Jak wyjaśnia Aleksandra Wyganowska, opowiadanie powstało po tym, jak w kawiarni Bazar pewien lekarz opowiedział mecenasowi Bartkowskiemu o zdarzeniu, które szczególnie go poruszyło. Kiedy został wezwany do brata Idziego do klasztoru, ze zdumieniem zauważył, że pacjent wygląda jak postać w przepasanej sznurem szacie, którą kilkukrotnie tego dnia widział. Mimo iż stwierdził u zakonnika objawy śmierci biologicznej, jakiś wewnętrzny głos nakazywał mu jednak nie rezygnować z jego ratowania. Po kilkunastominutowej reanimacji ruszyła w końcu praca serca i pojawiło się tętno. Brata Idziego przewieziono do szpitala. Zapewne nigdy nie dowiemy się, ile w tym opowiadaniu jest literackiej fikcji...