Logo Przewdonik Katolicki

Świat według Mateusza

Małgorzata Szewczyk
Fot.

Banalne powiedzenie, że najlepsze historie pisze samo życie, w pełni znajduje w tym filmie swoje potwierdzenie. Chce się żyć Macieja Pieprzycy powinien obejrzeć każdy życiowy malkontent.

„Będzie rośliną” – taki wyrok pada z ust lekarki podczas wizyty kilkuletniego chłopca i jego matki w gabinecie lekarskim. Kiedy kobieta próbuje oponować, przekonywać, że jej syn reaguje, padają jeszcze mocniejsze słowa: „Mój pies też się ślini. Reaguje, ale to nie znaczy, że rozumie”.

 

„Dobrze jest”

Ale Mateusz Rosiński wszystko rozumie i dobrze wie, co się wokół niego dzieje. To on, choć nie chodzi, nie mówi, nie je, nie potrafi nawet stanąć o własnych siłach, tylko siedzi albo pełza po podłodze i wydaje nieartykułowane dźwięki, „opowiada” swoją historię. Rozwój wydarzeń obserwujemy jego oczami. Sytuacje, które mają miejsce, często okraszone są jego własnym „komentarzem” – monologiem wewnętrznym. Odkrywamy świat Mateusza i oswajamy go razem z nim. Ale nie jest to takie proste, bowiem bohater cierpi na rozległe porażenie mózgowe. Jest więźniem własnego ciała. Samodzielnie nie wykona żadnej, najprostszej nawet czynności.

Mateusz mieszka z rodzicami, siostrą i bratem w bloku. Spisany na straty przez medyków, otoczony jest ogromną troską i miłością ze strony rodziców. Pod tym względem – można powiedzieć – ma szczęście. Wychowuje się w zwyczajnej, zdrowej rodzinie, która musi borykać się z różnymi problemami i sytuacjami. Mama stara się go rehabilitować, poświęcając mu wiele uwagi, ojciec z kolei uczy go, co to znaczy być mężczyzną. „Mężczyzna musi czasem uderzyć w stół” – mówi do syna, demonstrując mu ten gest i próbując wziąć w swoją dłoń wykręconą z powodu choroby drobną dłoń chłopca. Tata pokazuje mu, jak działa telefon, „uczy” go, jak naprawić zamek w drzwiach, a gdy syn nieco dorośnie, własnym sumptem zrobi dla niego wózek rehabilitacyjny. Mateusz ogląda świat przez okno. Lubi też siedzieć z ojcem późną nocą i oglądać czyste niebo. Wtedy tata, choć nie ma nic wspólnego z astronomią, snuje najciekawsze opowieści o gwiazdach i planetach. „Dobrze jest” – powtarza często ulubioną maksymę tata-czarodziej. Przez cały czas, mimo ograniczonych ruchów motorycznych, chłopiec próbuje skomunikować się z rodziną, wielokrotnie stara się przezwyciężać swoją niepełnosprawność, ale to na nic. Kiedy w końcu udaje mu się „zaprzyjaźnić” z Anką, sąsiadką z bloku obok, los po raz kolejny okazuje się okrutny. Chłopak trafia do specjalistycznego ośrodka, gdzie musi podjąć trudną, bo nierówną walkę o swój honor, godność i prawo do normalnego życia.

Maciej Pieprzyca nakręcił wyjątkowy, bo niezwykle prawdziwy film. Śląskiego reżysera zainspirował dokument zrealizowany dekadę temu przez zmarłą przedwcześnie Ewę Piętę Jak motyl o 23-letnim, chorym na porażenie mózgowe Przemku, mieszkającym do dziś w ośrodku dla niepełnosprawnych w Międzylesiu. Twórcy filmu nawiązali kontakt z Przemkiem. Tandem – debiutant Kamil Tkacz (nieletni Mateusz) i Dawid Ogrodnik odgrywający rolę dorosłego bohatera jest wprost fenomenalny. Ten drugi, znany zwłaszcza z głośnego filmu Jesteś Bogiem, spotkał się kilkakrotnie z pierwowzorem swojej postaci. Trzeba przyznać, że kontakty te przyniosły nieoczekiwane wprost rezultaty. Oglądając Ogrodnika na dużym ekranie aż trudno uwierzyć, że w rzeczywistości jest to zupełnie zdrowy, młody mężczyzna. Rola ta była niemałym wyzwaniem, wymagającym skomplikowanych treningów, tymczasem odnosi się wrażenie, że na potrzeby filmu przyjął on na siebie spazmatyczne ciało Przemka. Liczba impulsów, napięć mięśni, nad którymi trudno zapanować, mrugnięcia powiek – wszystko to oddał w perfekcyjny wprost sposób. Warto podkreślić, że równie doskonałe kreacje stworzyli Arkadiusz Jakubik (ojciec Mateusza), Dorota Kolak (matka), Anna Nehrebecka (terapeutka) czy Anna Karczmarczyk (Anka). Chce się żyć to film wart najważniejszych nagród. Obraz Pieprzycy otrzymał już Nagrodę Publiczności na festiwalu w Gdyni, został nagrodzony też na festiwalu w Montrealu Grand Prix, Nagrodą Publiczności i Nagrodą Jury Ekumenicznego.

Samotność i hart ducha

W Chce się żyć nie brakuje momentów przykrych, a nawet dramatycznych – ekstrakcja zębów czy upadek z wózka inwalidzkiego na schodach w ośrodku. Samotność i bezsilność bohatera wobec postępowania personelu placówki budzi w widzu wewnętrzny bunt, a nawet odrazę. Niektóre sceny przypominają Lot nad kukułczym gniazdem Milo?a Formana. Jak można tak postępować? – chciałoby się wykrzyczeć z kinowej sali. Z drugiej strony w filmie nie brakuje też zabawnych momentów i komentarzy. Mateusz jest bowiem doskonałym obserwatorem rzeczywistości, a jego ironiczne poczucie humoru i dystans do siebie nieraz rozładowują bolesne wydarzenia.

Nie jest to opowieść łatwa, prosta i przyjemna. Ba, sam temat jest niemedialny, a tym bardziej niefilmowy. Główny bohater cierpiący na porażenie mózgowe – cóż tu może być ciekawego?

Pieprzyca w swoim filmie udowadnia, że opowieść o niepełnosprawnym chłopaku może być niezwykle poruszająca. Trzeba zaraz dodać, że nie jest to zwykły wyciskacz łez.

Reżyserowi udało się uniknąć tanich wzruszeń, łatwego pocieszania, moralizatorstwa czy ckliwości. Jest za to wiara w hart ducha, który pozwala przetrwać niejedną życiową zawieruchę, głęboka refleksja nad życiem, śmiercią, miłością, samotnością, cierpieniem i chorobą. Reżyser udowadnia, że w drugim człowieku, który wydaje nam się inny niż my sami, można przeglądać się jak w lustrze. Przestrzega przed schematycznymi ocenami ludzi, których na co dzień spotykamy, i którzy są dla nas obcy. Nasze oceny innych osób mogą być bardzo krzywdzące. I jeszcze jedno, Pieprzyca idzie pod prąd tak chętnie propagowanym współczesnym modom i teoriom na temat powszechnej dostępności do aborcji czy eutanazji. Mateusz pozostawia bowiem widzom jednoznaczne przesłanie: „Nie jestem rośliną”.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki