Zapamiętajmy tę datę dobrze, tak jak utkwiła ona w pamięci innym kapłanom więzionym w Dachau przez Niemców, toczących wówczas wojnę nie tylko z całym światem, ale i z Bogiem. Postawa polskiego biskupa była ważnym świadectwem walki w obronie Stwórcy – przez swoją zaciętość i okrucieństwo przyznawali to mimowolnie nawet oprawcy.
26 stycznia 1943 roku... Tak zapamiętał i opisał ten dzień współwięzień „bloku kapłańskiego”, jezuita Adam Kozłowiecki, w swoich obozowych wspomnieniach:
„Dzisiaj zmarł w rewirze ksiądz biskup Michał Kozal, sufragan włocławski, w wieku lat 49.
Co było przyczyną śmierci, nie wiadomo. Od dłuższego czasu cierpiał na ucho z powodu pobicia [...] Już w Wigilię Bożego Narodzenia mówił mi, że obawia się zapalenie ucha wewnętrznego. Potem, kiedy blok 30 izolowano z powodu tyfusu, ksiądz biskup dostał silnej gorączki. Przeniesiono go do rewiru, gdzie wkrótce zmarł. [...] Są tacy, co mówią, że dostał śmiertelny zastrzyk w rewirze. Opowiadają nawet treść rozmowy pomiędzy lekarzem esmanem a pielęgniarzem sali, na której leżał ksiądz biskup. Lekarz popatrzywszy na nieprzytomnego powiedział:
– Jutro... koniec – i zrobił znaczący ruch ręką.
– Ależ to jest biskup...
– To nie ma znaczenia.
Czy to prawda, nie wiem. W każdym razie ksiądz biskup czuł zbliżający się koniec. Kiedy go zabierano na rewir, powiedział do księży: <<Odchodzę , bo nie jestem już wam potrzebny...>>.
Czujemy się dziś jednak ogromnie opuszczeni przez tego Pasterza, który był nam wzorem w cierpieniu. Umiał słuchać bez płaszczenia się, zachować godną postawę bez wyniosłości.
Wielki charakter. Prawdziwy biskup! Dobry człowiek!”.
Przykład jasny, promieniujący
Jak wiele w tej historycznej już notatce zawartych zostało ważnych wiadomości, przytoczonych wprost, ale także w drugim planie, domyślnie. To, że więźniowie błyskawicznie przekazywali sobie apokryficzne, ustne opisy śmierci Michała Kozala, świadczy o tym, że zarówno jego osoba, jak i odejście miały charakter naprawdę wyjątkowy. Śmierć była niestety przecież obozową codziennością, była wpisana w tutejszy gorzki los. Choroba i wycieńczenie bp. Kozala były jednak wyraźnie przedmiotem uwagi, szczególnej troski. W obozie podziwiano go za nieugiętą postawę kapłańską – we wspomnieniach Kozłowieckiego dzisiejszy patron naszej diecezji pojawi się wcześniej m.in. jako pocieszyciel współwięźniów, duszpasterz wyciągający dłoń do mariawity czy wreszcie kapłan napominający brutalnego blokowego. Te epizody przeszły do szeptanej historii KL Dachau. Podobnie jak kukła, którą hitlerowcy według niektórych źródeł umieścili w obozowym „muzeum”, mająca ośmieszyć biskupa.
Mylił się zatem esesman na rewirze, czyli w tamtejszym pseudoszpitalu: miało ogromne znaczenie, kim był ten dogorywający więzień! – Jego los przesądzono właśnie dlatego, iż był odważnym kapłanem i biskupem, że dawał jasny, promieniujący przykład.
26 stycznia 1943 r. był ostatnim dniem ziemskiej drogi bp. Michała Kozala, ale też pierwszym dniem żywota bł. Michała Kozala, Biskupa i Męczennika, współczesnego patrona diecezji bydgoskiej.