W Księdze Mądrości nosi on inne imię – diabolos. Tajemniczy wąż z Księgi Rodzaju, chociaż nie jest tu bezpośrednio wymieniony, utożsamiany jest z diabłem, ale wynika to z kontekstu. Jest to zarazem jedno z najstarszych świadectw, które nawiązuje do historii w raju i upadku człowieka (Rdz 2,4b–3, 24). Za każdym dramatem człowieka stoi diabeł. Zazdrość ze strony diabła, tak jak ukazuje to Księga Mądrości, jest elementem nowym, który autor dołączył z tradycji pozabiblijnej, bo Księga Rodzaju nie wymienia tego motywu. Ale z własnych życiowych doświadczeń wiemy, że zawiść jest uczuciem nadzwyczaj niszczącym. Tak jak w przypadku Kaina i Abla. To też dramat wynikający z zawiści.
Antagonizm pomiędzy Stwórcą a diabłem
Ani Księga Rodzaju, ani Księga Mądrości nie wymieniają konkretnego powodu, dla którego diabeł nam zazdrości. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że chodzi tu o nieśmiertelność. Ale sądzę, że przyczyna jest jeszcze głębsza. Bóg obdarzył człowieka nieśmiertelnością, dlatego że go kochał. Z miłości. Stworzył go „na swój obraz i podobieństwo”, mówi Księga Rodzaju (1, 26). A Księga Mądrości wyraża to tak: „Uczynił go obrazem swej własnej wieczności” (2, 23). Wydaje się, że właśnie tej Bożej miłości, z której wypływają wszelkie Boże działania w stosunku do człowieka, zazdrości nam diabeł. I szczęścia, które było udziałem człowieka w raju. I szczęścia człowieka tu, na ziemi.
Wiersz 24. wyróżnia się tym, że jest w pewnym sensie antytezą wersetu poprzedniego i dzięki temu pojawia się tu bardzo ciekawy kontrast między Stwórcą i Jego działaniem a diabłem wraz z jego posunięciami. W Bogu zakotwiczone są pragnienia każdego człowieka: pragnienie nieśmiertelności, szczęścia, pomyślności czy miłości. Bóg, Dawca życia nie sprzeciwia się tym dążeniom, chce dobra każdego człowieka, co udowodnił w samym akcie stworzenia (hagiograf ujmuje to zwięźle w wersecie 23.). Bóg, będący Miłością, nigdy nie uczyni czegoś, co przyniesie człowiekowi zgubę czy tragedię. Diabeł natomiast jawi się jako totalny przeciwnik postawy Boga. Podczas gdy Bóg powołał człowieka do istnienia i życia wiecznego, diabeł sprowadził na świat śmierć; Bóg stworzył człowieka na Swój obraz, przez grzech – za namową diabła – owo podobieństwo zostało zniekształcone. Można stwierdzić, że za tym odwróceniem rzeczy stoi diabeł. Pragnie on nieładu – zarówno w świecie, jak i w sercu każdego człowieka. Nasuwa się spostrzeżenie, które dowodzi, że diabeł jest całkowitą odwrotnością Boga, a ma ono związek z aktem stworzenia. Owo dzieło kreacji zakłada bowiem wolny wybór Boga, bo nie był On niczym ani nikim zdeterminowany. Każde kolejne działanie Stwórcy jest jakby przedłużeniem Jego pierwszej czynności (stwarzania), więc jeśli wypływało ono z dobroci, to i następne w niej także będą miały swoje źródło. Warto tu przywołać genezę pojęcia „kreator”. W języku łacińskim jego podstawowe znaczenie to: „twórca”, „sprawca”, lecz może też oznaczać również: „ojciec” lub „założyciel”. Bóg, który jest Ojcem, nie tylko „stwarza” człowieka, ale podtrzymuje całą jego późniejszą egzystencję, jak każdy ojciec opiekuje się swoimi dziećmi: chroni je od złego, wychowuje, a przede wszystkim obdarza miłością. Diabeł wręcz przeciwnie, i widać to w jego działaniu. Pierwszym dziełem Boga było stworzenie, pierwszym czynem diabła – akt destrukcji. Śmierć, zachwiana relacja z Bogiem – to skutki wkroczenia diabła w historię. Werset 24. wyraźnie podkreśla i uwydatnia to niszczycielskie postępowanie. W tym wierszu mamy zatem po raz pierwszy w Starym Testamencie niezwykle jasno ukazany ów ogromny antagonizm pomiędzy Stwórcą a diabłem. Diabeł staje się nieprzyjacielem rodzaju ludzkiego przez to, że podstępnie skłania do zerwania przymierza z Bogiem, a w konsekwencji daje grzesznikom udział we własnym losie – zamiast mieć cząstkę z Bogiem, grzesznik staje się wyłączną własnością przeciwnika.
„Bo śmierci Bóg nie uczynił / i nie cieszy się / ze zguby żyjących. / Stworzył, bowiem / wszystko po to, / aby było, / i byty tego świata niosą zdrowie: / nie ma w nich / śmiercionośnego jadu / ani władania Otchłani na tej ziemi. // Bezbożni zaś / ściągają ją na siebie / słowem i czynem, / usychają, / uważając ją za przyjaciółkę, / i zawierają z nią przymierze... // Bo dla nieśmiertelności / Bóg stworzył człowieka / – uczynił go obrazem / swej własnej wieczności. / A śmierć weszła na świat / przez zawiść diabła / i doświadczają jej ci, / którzy do niego należą” (Mdr 1,13–16; 2,23–24).
Greckie słowa diabole i diabolos używane są najczęściej w sensie: skarga i oskarżenie, które jest właściwie oszczerstwem, a więc oskarżeniem fałszywym. Można też spotkać przykłady znaczeń wywodzące się od czasownika diaballein – „rozdzielać” i pochodnego endiaballein – „atakować”. Po raz pierwszy termin diabole ?pojawił się w Septuagincie i oznaczał „oczernianie”, a także „wrogość”. Natomiast czasownik diaballein był używany zamiennie i oznaczał „znikczemniać” albo „oskarżać”. W Septuagincie termin diabolos użyty jest również w sensie dosłownym i określa diabła jako: „wroga”, „oskarżyciela”, „uwodziciela”, „tego, który rozdziela (oddziela)”. Bo diabeł chce nas oddzielić od Boga. Od jego miłości, jak od źródła. Diabeł wie doskonale, że bez Boga człowiek jest niczym. Tę łączność, tę relację pragnie rozbić, zniszczyć.
Werset 23. mówi wyraźnie: „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności”. Werset następny jest jego antytezą: „A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”.
Pojawia się tu bardzo wyraźny kontrast między działaniem Boga a postępowaniem diabła. Bóg, który jest Dawcą życia, pragnie, aby człowiekowi było na tym świecie jak najlepiej i widać to już w opisie stworzenia świata. Bóg jest Miłością, a więc nigdy nie uczyni czegoś, co człowiekowi przyniesie zgubę albo nieszczęście. A diabeł działa w sposób przewrotny. Bóg powołał człowieka do nieśmiertelności, a diabeł sprowadził na świat śmierć; Bóg stworzył człowieka na Swój obraz, a diabeł z całą premedytacją namówił człowieka do grzechu i to podobieństwo do Boga zostało w człowieku zniekształcone. Jako jedyny w Starym Testamencie autor Księgi Mądrości używa słowa diabolos i mówi, że za tym odwróconym porządkiem stoi diabeł. Diabeł, który pragnie nieładu – zarówno w świecie, jak i w sercu każdego człowieka.
Bóg nie cieszy się ze zguby żyjących (1, 13). Bóg nie ma nic wspólnego ze śmiercią. Bóg nie stworzył śmierci i nie cieszy się z jej obecności. Księga Mądrości zawiera bardzo bogatą terminologię dla opisania zarówno życia, jak i śmierci. Nieśmiertelność i śmierć są w niej ciągle zestawiane na zasadzie kontrastu. Tak samo słowo sprawiedliwość – dikaiosyn? i nieprawość – adikia. Dlaczego zostało tutaj wymienione słowo sprawiedliwość? Bo śmierć jest konsekwencją niesprawiedliwości. Werset 12. zbudowany jest właśnie na takiej symetrycznej paraleli: „nie zabiegajcie o śmierć – przez swe błędne życie/nie gotujcie sobie zguby – własnym rękami”.
Przymierze z Bogiem albo przymierze ze śmiercią
A więc człowiek jest odpowiedzialny za własną śmierć? I tak, i nie. Księga Rodzaju (3, 19) przedstawia śmierć jako skutek grzechu pierworodnego. I chodzi tu o śmierć fizyczną, której doświadczą wszyscy ludzie, niezależnie od tego, jak żyli. Wszyscy muszą umrzeć. Księga Mądrości reinterpretuje ten fragment i wprowadza motyw zawiści diabła. To przez diabła natura człowieka została zniszczona, skażona i podlega śmierci. Diabeł odpowiedzialny jest za śmierć fizyczną. Ale jest przecież jeszcze śmierć duchowa. Ona jest najważniejsza. Za śmierć duchową odpowiedzialny jest sam człowiek. Bo to on dokonuje wyborów. Ale i tę duchową relację z Bogiem diabeł pragnie zniszczyć. Też z zawiści. A więc diabeł pragnie zguby człowieka na obu płaszczyznach: i tej fizycznej, i tej duchowej. Tak wynika z wersetu 1, 13 – „śmierci Bóg nie uczynił”, a potem z kolejnych, które są jak gdyby jego uzupełnieniem: „bo sprawiedliwość nie podlega śmierci”, „bezbożni (…) ściągają ją na siebie słowem i czynem”, „uważają ją za przyjaciółkę”, „zawierają z nią przymierze”, „zasługują na to, aby być jej działem” (1, 15–16). A więc jest wyraźne rozróżnienie: śmierć fizyczna jako skutek grzechu pierworodnego, która obejmuje wszystkich i śmierć duchowa, która jest następstwem naszej własnej niesprawiedliwości, grzechu.
Dla bezbożnego śmierć fizyczna jest początkiem śmierci duchowej. Ukazuje to już scena Sądu. Ale i za życia: bezbożni „usychają, uważając ją za przyjaciółkę”. Natomiast dla sprawiedliwych śmierć nie jest karą. Nadzieja sprawiedliwego – jak pięknie ujmuje to autor Księgi Mądrości: „pełna jest nieśmiertelności” (3, 4). Dusze sprawiedliwych Bóg zabiera do siebie. „Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie” (3, 5).
Człowiek ma do wyboru: przymierze z Bogiem albo przymierze ze śmiercią i często wybiera to drugie. Dlaczego? Autor Księgi Mądrości przytacza sposób myślenia bezbożnych i niech ono posłuży za odpowiedź. Otóż bezbożni narzekają, że ich życie jest krótkie i smutne, a na śmierć człowieka nie ma lekarstwa (2, 1). Nie znają przecież nikogo, kto by wrócił z Otchłani. Kiedy w człowieku zgaśnie iskierka życia, „ciało obróci się w popiół”, a duch się rozpłynie „jak niestałe powietrze”(2, 3). Życie człowieka się skończy. Dalej nie ma już nic. A skoro tak, to nie warto robić nic dobrego, tylko używać życia, z myślą, że gdzieś tam już czeka śmierć. To jest ten odwrócony diabelski porządek. Człowiek nie zmierza na spotkanie z Bogiem, ale ku śmierci. Życie jest jakby ciągłym odliczaniem, bo każdy dzień do niej przybliża. Horacjańskie Carpe diem jest w sumie bardzo smutne. Przeważnie tłumaczymy je jako „Ciesz się każdą chwilą”, ale tak naprawdę znaczy to: „Chwytaj dzień”, bo za chwilę rozpłyniesz się jak mgła. Kto chce żyć w takiej perspektywie?
Dla kogo jest nieśmiertelność?
W Księdze Mądrości nieśmiertelność pojmowana jest w sposób trochę odmienny, niż my rozumiemy ją dzisiaj. Jest nagrodą dla sprawiedliwego za jego życie tu na ziemi. „A sprawiedliwi żyją na wieki: zapłata ich w Panu i staranie o nich u Najwyższego (…) otrzymają wspaniałe królestwo i piękny diadem z rąk Pana” (5, 15–16). Natomiast bezbożni staną się potem „wstrętną padliną” i „wiecznym pośmiewiskiem wśród zmarłych” (2, 19). A więc też użyte jest słowo „wieczny”, ale w dość nieprzyjemnym kontekście.
Mówiąc o nieśmiertelności, autor używa dwóch określeń: athanasia (nieśmiertelność) i aftharsia (niezniszczalność). Oba są przejęte z filozofii greckiej, bo Księga Mądrości ma trafić również do pogan. „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga” (3, 1). Z tego tekstu wynika, że po śmierci dusza i ciało są rozdzielone, ale nie ma tu rażącej sprzeczności z grecką koncepcją, która duszę w ogóle pojmowała jako osobny pierwiastek, odrębny od ciała. Podobnie jest w tekście Mdr 9, 15: „śmiertelne ciało przygniata duszę, a ziemski namiot obciąża lotny umysł”. To ujęcie przypomina grecką koncepcję dychotomii ciała i duszy, jaką spotyka się u Platona w Fedonie (81C), gdzie mówi on o tym, że ciało ciąży duszy, ale może być przyjęte też przez Izraelitę, choć dla niego dusza i ciało stanowiły jedno. Co oczywiście nie przeszkadza, że mogły sobie nawzajem trochę ciążyć. Drugi wprowadzony przez autora termin grecki aftharsia – niezniszczalność, pojawia się rzadziej. Ten termin również pochodzi z pism stoików i epikurejczyków, ale tam użyto go w odniesieniu do niezniszczalnego ciała bogów.
Ze wszystkich ksiąg Starego Testamentu Księga Mądrości najbardziej precyzyjnie mówi o nieśmiertelności.
Autor odchodzi od zasady odpłaty doczesnej i przedstawia swój obraz nagrody za życie pełne cnót. Będzie nią przebywanie z Bogiem, czyli nieśmiertelność. Dla greckich filozofów jest to dość trudne do zrozumienia. A więc nieśmiertelność to dar od Boga. Obdarowanym jest człowiek – powołany do życia przy Bogu, w Jego królestwie, pod Jego opieką. Sprawiedliwy, który ufa Bożym obietnicom i wypełnia przykazania Dekalogu, ma więc świadomość, że Ten, który powołał go do życia tutaj na ziemi, zaprosił go też do życia wiecznego. Metafory użyte do opisania nieśmiertelności stanowią kontynuację myśli biblijnej. Wpisują się w tradycję Starego Testamentu. A zatem Księga Mądrości tak wyraźnie przedstawiając nieśmiertelność, stanowi ukoronowanie całego Starego Testamentu. Prowadzi też do nauki, którą przekazuje nam Ewangelia.
***
Bóg nie cieszy się ze zguby żyjących (1, 13b). Ten piękny świat stworzył dla nas. Wszystko stworzył dla nas z miłością. Mamy cieszyć się tym światem i żyć na nim w zdrowiu i radości. „Byty tego świata niosą zdrowie i nie ma w nich śmiercionośnego jadu” (1, 14) podkreśla Księga Mądrości. Człowiek, który żyje w przyjaźni z Bogiem jest jak gdyby ponad wszelkie zło tego świata. Żyje po prostu inaczej. Widzi na świecie piękno i dobro. Miłość, przyjaźń, wszystkie te pozytywne wartości. Przebywanie z nim jest radością. Lekko przechodzi przez życie. Biblia często stosuje tę opozycję: mrok i światło. Kto żyje w przyjaźni z Bogiem, inaczej postrzega świat. Życie w Bogu i życie bez Boga to dwie zupełnie inne kategorie istnienia. Tę radość życia daje Bóg. To Bóg daje życie. A śmierć razem z towarzyszącym jej smutkiem weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (2, 24).