Ich pisanki zachwycają pomysłowością i precyzją wykonania. Pokryte cienko zwijaną bibułą lub brokatem, wycinane w przeróżne wzorki. Malowane, w stylu decoupage, z koronkami lub ozdobione wewnątrz gołębim jajem. Najbardziej zachwyciły mnie te inspirowane jajkami Faberge: bogato zdobione i otwierane, niczym ich jubilerskie pierwowzory.
Talent i zabawa
Zaczynali w 2002 r. od prostych wzorów: pani Mariola i dwie córki: Ania (23 lata) i Agnieszka (30 lat). Wspólnie dyskutowały o pomysłach i zwijały bibułę do oklejania wydmuszek. – To była dla nas dobra okazja do rozmów na różne, często głębokie tematy – mówi pani Mariola. – Podczas wspólnych prac dziewczynki opowiadały mi o swoich przyjaźniach i trudnych sytuacjach. Do prac przyłączył się także pan Józef, mąż pani Marioli. Wkrótce stał się specjalistą od wycinania wzorów w skorupce jaja wiertarką dentystyczną i przecinania strusich jaj na koszyczki do pisanek. – Rozwijanie talentów, dobra zabawa i coraz głębsze relacje – to zawdzięczamy naszej pasji tworzenia pisanek – mówi zgodnie rodzina Matłów. Córki prowadzą już własne życie, ale wciąż chętnie dzielą się z mamą i tatą radościami i trudnościami, rozmawiają otwarcie na każdy temat. Dziewczyny do dziś chętnie tworzą. Ani, która łączy studia z pracą, nadal udaje się znaleźć czas na artystyczne działania. Ostatnio wykonuje pisanki ze styropianu, wiszące na wstążkach, z błyszczącymi wzorami z koralików. Agnieszka, mama dwuipółletniej Zuzi i dziewięciomiesięcznego Borysa, z upodobaniem dekoruje swój rodzinny dom, szczególnie przed świętami.
Nie bój się wyzwań
Pan Józef wyjaśnia, że dom pełen wykonanych własnoręcznie ozdób, w którym czeka na niego żona, pochylona nad robótką, jest pełen ciepła. Emanuje rodzinną atmosferą. – Czujemy się dumne z naszej mamy – mówi pani Ania. – Cieszą nas jej zdolności i to, że – gdy się okazało, że nie może wrócić do pracy zawodowej – potrafiła znaleźć sobie zajęcie, które sprawia jej satysfakcję. – Swoją postawą nauczyła nas, by nie bać się podejmowania wyzwań: sama nie miała pojęcia o swoich zdolnościach, dopóki nie spróbowała – wyjaśnia. – To dzięki niej wiem, że gdy chce się coś robić, warto podjąć próbę: poczytać książki na ten temat, przyjrzeć się, jak wykonują to inni, i spróbować. Nic się nie traci, a zyskać można wiele. Byle tylko się nie poddawać.
Cierpliwość w działaniu
Skręcanie bibuły w cienką nitkę, którą owija się jajko, to kilka godzin pracy. Wykonanie tła na wydmuszce to kolejne trzy godziny. – Trzeba uważać, by nie zabrudzić jednego koloru drugim i co chwilę myć ręce z uwagi na klej – mówi pani Mariola. Gdy pierwsza warstwa wyschnie, nakleja się na niej wzór. Lakieruje, suszy. Tak – w ciągu kilkunastu godzin – powstaje pisanka z „najprostszym wzorem”. Jajka wycinane, a szczególnie kasetki, są bardziej czasochłonne. Liczy się też precyzja. Tu wyzwaniem staje się to, jakich narzędzi użyć, by wykonać twarz wielkości główki od szpilki. – Dzięki tej pracy ma cierpliwość także do mnie – żartuje pan Józef. Pani Mariola i domownicy czerpią pomysły na swoje prace głównie z przyrody. – Na pisankach zamieszczam motywy zwierzęce i roślinne: rybki, kolibry, papugę, psy, biedronkę i pająka, różne gatunki kwiatów – mówi. – Powstały cykle, np. poświęcone porom roku, a z myślą o dzieciach – wzory zainspirowane bajkami. Na pisankach uwieczniałam też krajobrazy, np. Wenecji czy kanionu Verdon we Francji.
Uratowana
Tworzenie – także pisanek – to dla pani Marioli sposób na życie. Z wykształcenia pielęgniarka, musiała zrezygnować z zawodu 20 lat temu, gdy zachorowała na raka. Przerzuty z tarczycy rozprzestrzeniały się na płucach. Ania miała wtedy zaledwie 3 lata, Agnieszka – 10. – Bałam się nie tyle o siebie, ile o dzieci – wspomina. – Dzięki życzliwym ludziom mogłam wziąć udział w próbnym projekcie leczenia nowotworów w Niemczech. Okazał się skuteczny… – Od czasu choroby przeżywam Święta Wielkanocne w szczególny sposób. Gdy chorowałam na raka, często myślałam, że cierpię – bo Chrystus cierpiał za mnie na krzyżu. W tym włączeniu mojego bólu w Jego ból znajdowałam siły. Teraz, szczególnie w Wielkanoc, doświadczam radości, że Jezus zdjął z nas ciężar grzechu, a ze mnie – kilkanaście lat temu – chorobę. Te liczne i zadziwiające sytuacje, dzięki którym zdiagnozowano mnie i podjęto takie a nie inne leczenie, są dla mnie wyrazem Jego działania. Do dziś codziennie gorąco Mu za to dziękuję.
Z myślą o drugim
Pani Mariola nie mogła po chorobie wrócić do pracy. Pisanki i dbanie o ogród stały się sensem jej życia. – Te dwie pasje wykonuję z myślą o innych – mówi. – Cieszy mnie, gdy widzę radość na twarzach osób obdarowywanych pisankami, gdy przyjaciele z radością spacerują po moim ogrodzie. – Sens mojej pracy odkryłam w sposób szczególny kilka lat temu, gdy nieznajoma pani poprosiła mnie o wykonanie ze skorupek kasetki – wspomina pani Mariola. – Chciała w nim umieścić sygnet – prezent dla męża z okazji 25-lecia małżeństwa. Kasetka miała być w tonacji czerwonej, symbolizującej miłość. Cieszę się, że moja praca pomogła jej okazać to uczucie. Szczególne emocje towarzyszyły pani Marioli także przy pracy nad kasetką na ślubne obrączki. Mogła przy niej w pełni ujawnić się dusza artystki: która nie stworzyła do tej pory dwóch takich samych wzorów.
Na targi i randkę
Przygotowania do Świąt Wielkanocnych trwają u rodziny Matłów przez cały rok. Szczególnie przed Wielkim Postem odkłada się zbędne prace na bok i przygotowuje do przedświątecznych wystaw. Pani Mariola tradycyjnie wystawia swoje prace wraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Różanki na Spotkaniach Tradycji Wielkanocnych Ziemi Kłodzkiej. Po raz kolejny otrzymała też zaproszenie na jedną z najbardziej nobilitujących imprez tego typu: Wystawę Twórców Ludowych i Rzemiosła Artystycznego Pogranicza Polsko-Czeskiego w Prudniku, gdzie rokrocznie wystawia się kilkuset twórców. Gdy dziewczynki były małe, jeździły na targi razem z rodzicami. Dziś te wyjazdy są dla państwa Marioli i Józefa także okazją do pobycia ze sobą sam na sam. Chętnie wychodzą wówczas wieczorem „na randkę”, mimo że są już 32 lata po ślubie... Randki zdarzają się u nich ostatnio także bez okazji. – Gdy tylko mamy pomysł, wsiadamy do samochodu, by zwiedzić okolicę – wyjaśniają.
Przy wielkanocnym stole
Własnoręcznie wykonane pisanki ozdabiają wielkanocny stół w domu rodziców pani Marioli, do której zjeżdża się na te święta cała rodzina. Brat z żoną i bratankiem, siostra z mężem i ciocia. Na stole pojawiają się stałe potrawy, w tym: przygotowany przez mamę smakowity barszcz biały i specjalność taty – tzw. mieszanina, czyli pokrojone w kostkę jajka, różnorakie wędliny, świeżo starty chrzan i przyprawy.
– Jesteśmy po Triduum Paschalnym i wspólnie przeżytej rezurekcji – mówią. – A śniadanie wielkanocne, ze wspólną modlitwą i rozmowami, to dla nas czas radości, podczas którego staramy się zacieśnić rodzinne więzy.
Pisanki przewijają się przez ich życie niczym leitmotiv. Stały się symbolem radości, bliskości, odwagi w działaniu i realizacji siebie. Są podarunkiem, którym chętnie obdarowują bliskich. Prezentem – w który włożone jest serce każdego z nich, ukryte niczym niespodzianka w wykonywanych przez nich jajach Faberge.
Dorota Niedźwiecka