Małgorzata i Marek Hendrykowscy, filmoznawcy, profesorowie i wykładowcy akademiccy, twórcy wielu publikacji z historii kina i filmu, poprowadzili uczestników spotkania, które odbyło się pod koniec grudnia 2011 r. w kaliskiej Bibliotece Publicznej, przez dzieje adaptacji filmowej.
Na przełomie XIX i XX w. twórcy kina zapragnęli, by stało się ono sztuką na tym samym poziomie co teatr, opera czy literatura, a poza tym szukali też nowych inspiracji na ciekawe historie filmowe. Wtedy pojawił się pomysł, żeby przenieść na ekran utwory literackie, chociaż wówczas nikt jeszcze nie używał pojęcia „adaptacja”.
Pierwsza dekada XX w., szczególnie we Francji, to czas upowszechnienia się kina. Miało się ono stać siłą ekonomiczną. Budowano sale kinowe, które miały pomieścić 800–1000 widzów, a sale teatralne przekształcano na takie z możliwością oglądania filmów. Miała to być sztuka adresowana do szerokiego grona odbiorców, zarówno do robotników, jak i do elit intelektualnych. W ojczyźnie braci Lumière powstała wytwórnia Film d’Art, a w niej ok. 100 filmów, ale okazało się, że recepty na sukces ciągle brakuje. Realizacje były sztuczne i mało ,,filmowe”, a publiczność oczekiwała czegoś więcej.
(akapit) Tymczasem w Polsce, w 1911 r. powstał pierwszy (w dzisiejszym rozumieniu) film pełnometrażowy. Była to adaptacja utworu Stefana Żeromskiego Dzieje grzechu, która niestety nie zachowała się, więc jest owiana pewną tajemnicą. Poza tym niemal równolegle zrealizowano adaptację tej powieści we Włoszech. Ponieważ był to czas, kiedy autorzy niechętnie przyznawali się do zgody na ekranizację własnego dzieła literackiego, wybuchł skandal. Choć Żeromski najprawdopodobniej udzielił podwójnej zgody na adaptację, nie chciał się do tego przyznać, trudno też było na początku określić, która była pierwsza. Nie tylko sami literaci byli sceptyczni co do filmowych realizacji literatury. W świecie kultury mówiło się, że literatura nie nadaje się do ekranizacji, że ma zupełnie inne zadania niż kino. Krytycznie przyjmowano kolejne adaptacje, choćby Szkice węglem Sienkiewicza. Powszechne mniemanie odbiorców kina było takie, że nie sposób przełożyć literatury na język ,,galopującej fotografii”.
(akapit) Przełomem stał się film Quo vadis (1912 we Włoszech, 1913 w Polsce), zrealizowany z ogromnym rozmachem. Na początku firmował go portret samego Sienkiewicza. Ta adaptacja zdobyła tak wielką popularność, że z czasem wyświetlano ją nawet na wsiach, w małych salach, na prześcieradle. To sprawiło, że zaczęto w kinie upatrywać zagrożenia dla teatru, a nawet dla całej kultury, jednak mimo to literaci instynktownie wyczuwali, że oto rodzi się kultura popularna. Z jednej strony, oficjalnie, w elitarnym towarzystwie lekceważyli kino, z drugiej strony – zgadzali się na ekranizacje swoich dzieł, bo byli świadomi siły jego oddziaływania. Gabriela Zapolska jako pierwsza miała odwagę napisać scenariusz dla kinematografu Niebezpieczny kochanek. Jak mówi Marek Hendrykowski, była to ,,kompletna bzdura, sensacyjna opowieść”, ale główną rolę zagrał aktor legenda Kazimierz Kamiński.
Pisarze mieli wtedy świadomość, że kino może im przynieść popularność. Kiedy do prasy trafiła notatka, że Przybyszewski zgodził się na adaptację swojego utworu, ten był oburzony i protestował. Jednak jakiś czas później pisał do przyjaciela, żeby „załatwił” mu adaptację. Po I wojnie światowej cały przemysł kinematograficzny jest oparty na literaturze. Przenosi się na ekran twórczość Kraszewskiego, Reymonta, Żeromskiego, Mickiewicza (oczywiście są to filmy nieme).
Na 10-lecie odzyskania niepodległości, w 1928 r. wyświetlano Pana Tadeusza, a na seans zaproszono samego marszałka Piłsudskiego, który podobno po zakończeniu projekcji miał wobec swego adiutanta w dość niewybredny sposób wyrazić negatywną opinię o filmie. Jednak zrealizowany rok później Mocny człowiek według utworu Przybyszewskiego dużo lepiej wykorzystał środki filmowe, a dziś można stwierdzić, że został zrobiony na europejskim poziomie.
W tym pierwszym modelu, obowiązującym w pierwszej dekadzie XX w., adaptator był wyłącznie ilustratorem. Dopiero David Wark Griffith zastosował tzw. mastershot, czyli ujęcie mistrza (dziś pojęcie to oznacza jedno ujęcie filmowe, odcinek taśmy z nakręconą na nim akcją, od ruszenia kamery aż do jej zatrzymania). Mistrz realizował najważniejsze ujęcie, a pozostałymi zajmowali się asystenci. Griffith rozbił teatralny obraz na mniejsze ujęcia, zmieniające się, czasami kontrastowo, od planu ogólnego do szczegółu. Później zaczęto kręcić ujęcia z perspektywy poszczególnych bohaterów. Te techniki stosuje się w kinie do dzisiaj. Natomiast w październiku 1927 r. powstał pierwszy fabularny film dźwiękowy Śpiewak jazzbandu Alana Croslanda, a rozwój kina nabrał jeszcze większego rozpędu.
Dzisiaj nadal adaptuje się literaturę, choć efekty tego są różne, jednak literatura już dawno przestała być podstawą realizacji filmowych. Mało tego, dochodzi często do sytuacji, kiedy film jest tak bardzo popularny, że z jego scenariusza powstaje książka.