Logo Przewdonik Katolicki

Ahoy, czyli wspomnienia z Rotterdamu

Anna Janicka
Fot.

Wszystko zaczęło się tuż po świętach, czyli 27 grudnia. Wieczorem po Mszy św. odprawionej w poznańskiej katedrze przez duszpasterza młodzieży ks. Roberta Korbika zajęliśmy miejsca w 7 autobusach i wyjechaliśmy do Holandii, do Rotterdamu. 950-kilometrową trasę przebyliśmy w 15 godzin.

 

U celu pielgrzymki

Na miejscu podzielono nas na mniejsze grupy i udaliśmy się do wyznaczonych parafii. Ja trafiłam do miejscowości o nazwie Pijnacker leżącej w połowie drogi między Rotterdamem a Hagą. Jej mieszkańcy ugościli w swoich domach ponad 200 pielgrzymów. Moja grupa licząca 41 osób, Polaków, Szwajcarów, Litwinów i Włochów, zamieszkała u rodziny, która miała swoją szklarnię. Wszyscy spaliśmy w biurze, w otoczeniu kwiatów i doniczek. Był to prawdziwy międzynarodowy nocleg.

 

Ranki w Pijnacker

Rano już o godzinie 7 czekało na nas pyszne śniadanie, oczywiście w formie szwedzkiego stołu, przygotowane przez gospodarzy. Potem wszyscy gromadziliśmy się na modlitwie w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Pijnacker. Po niej odbywały się spotkania w międzynarodowych grupach, podczas których dzieliliśmy się przemyśleniami dotyczącymi „Listu z Chile” napisanego przez brata Aloisa. List ten dotyczył radości, hojności i przebaczenia. Uczył nas, że warto coś robić i pomagać innym. Podczas kiedy my dyskutowaliśmy, mieszkańcy Pijnacker szykowali dla nas kawę, herbatę i coś słodkiego.

 

Śpiew i milczenie

Następnie wszyscy ruszaliśmy do Rotterdamu, do miejsca o sympatycznej nazwie „Ahoy”. W znajdujących się tam halach odbywały się nasze wspólne modlitwy i spotkania tematyczne. Mieliśmy także możliwość zwiedzania miasta z przewodnikiem. Wieczorem wszyscy gromadziliśmy się na wspólnej modlitwie, oczywiście w „Ahoy”. Nie było dla mnie rzeczą niezwykłą, że 40 tysięcy młodych ludzi może razem się modlić, także śpiewem, ale że tylu młodych potrafi razem milczeć.

 

Sylwester inaczej

Najciekawszym dniem był 31 grudnia. Po obiedzie uczestniczyliśmy w spotkaniach organizowanych przez dany region lub kraj. Na każde z nich przybyło kilkoro młodych z Berlina, którzy zachęcali nas, abyśmy za rok przyjechali do ich miasta na kolejne Europejskie Spotkanie Młodych. Wieczorem goszczące nas rodziny przygotowały uroczystą kolację. Było to niezapomniane przeżycie. Najpierw była modlitwa przed posiłkiem, którą odmówiliśmy w pięciu językach. O godzinie 23 w kościele w Pijnacker rozpoczęło się czuwanie w intencji pokoju na świecie. Nowy rok przywitaliśmy wszyscy razem już poza murami świątyni, ale za to z nadzieją, że na świecie może być lepiej, a następnie bawiliśmy się na tzw. Święcie Narodów.

 

I do domu

Rotterdam opuściliśmy 1 stycznia około godziny 16, a następnego dnia nad ranem, cali i zdrowi oraz pełni sił duchowych i nadziei, dotarliśmy do Poznania.

Jak wiadomo, Holandia to przykład kraju, który źle wykorzystał swoją wolność i niewłaściwie pojmujący tolerancję. Wydaje mi się jednak, że mieszkającym tam ludziom było potrzebne takie spotkanie, aby zobaczyli, że na całym świecie jest młodzież żyjąca w komunii z Bogiem. Ufam, że nasze świadectwo przyniosło im nadzieję i pewność, że Bóg jest z nimi i czuwa nad całą Holandią.


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki