Nie obiecywał wygodnego mieszkania, przypominając, że Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę skłonił. Zapowiadał prześladowania i rozprawy sądowe. Błogosławił smucących się i cierpiących prześladowanie dla sprawiedliwości. A mimo to poszli za Nim i zanieśli Jego Ewangelię na cały świat.
Słowo Boże głoszone podczas liturgii kieruje się także do nas, którzy jesteśmy uczniami Chrystusa na początku trzeciego tysiąclecia. Nasza sytuacja wydaje się zupełnie odmienna od sytuacji Apostołów i uczniów zgromadzonych wokół Jezusa, a mimo to dzisiejsza Liturgia słowa ma nam bardzo wiele do powiedzenia.
Przede wszystkim mówi nam, że jeżeli chcemy być uczniami, a nie tylko widzami czy kibicami, to musimy przygotować się na to, że nie będzie łatwo. Za wierność Ewangelii trzeba będzie zapłacić bolesną nieraz cenę. W tym świetle należy czytać drastyczne słowa o nienawiści w stosunku do najbliższych oraz siebie samego.
Wypróbowana zasada interpretacji Pisma Świętego każe nam trudne do zrozumienia miejsca rozumieć w kontekście całej Biblii, a zwłaszcza nauki Ewangelii. Jezus Chrystus uczynił centrum swojego nauczania przykazanie miłości Boga i bliźniego, podnosząc wysoko jej poprzeczkę: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem!”. Przestrzega nas jednak, że wierność Jego nauczaniu może postawić nas w sytuacji konfliktu nie tylko z obowiązującą modą czy dominującą opinią publiczną, ale nawet z naszymi najbliższymi, którzy mogą nie zrozumieć naszego wyboru.
Jeżeli decydujemy się iść za Nim, musimy się zastanowić, czy wystarczy nam sił i środków do wzniesienia duchowej budowli i stoczenia zwycięskiej walki z naszymi przyzwyczajeniami i nałogami. Jeżeli czujemy się słabi, prośmy o ducha Mądrości i wołajmy do Pana słowami śpiewu przed Ewangelią: „Okaż Twemu słudze światło swego oblicza i naucz mnie Twoich ustaw”.