Od mojego „powtórnego nawrócenia” minęły prawie trzy lata. Staram się wzrastać w wierze, coraz bardziej czuć się członkiem Kościoła, być za niego odpowiedzialna. Tym bardziej bolą mnie różne „afery” dotyczące Kościoła w Polsce, informacje o oszustwach, nadużyciach itd. Niektóre z nich są niestety prawdziwe. Kiedy niewierzący „wypominają” mi te błędy, np. dotyczące księży, zupełnie nie wiem, jak reagować. Tłumaczę, że kapłan to tak samo grzeszny jak my człowiek, ale wielu to nie przekonuje. Jak ludzi zwracać ku Chrystusowi? Zwłaszcza osoby zranione w jakiś sposób (przez spowiednika, przez zły przykład w miejscowości...) są zamknięte na wszelką argumentację. Czy pozostaje „tylko” modlitwa za te osoby? Dziękuję Bogu, że poznałam też prawdziwych kapłanów, którzy dają niezwykłe świadectwo i żałuję, że nie wszyscy mogą mieć takich świadków Jezusa w swoim życiu...
Ewa
W tym pytaniu odnajduję kilka ważnych kwestii, które często poruszane są w rozmowach duszpasterskich. Pierwsza sprawa, o której Pani pisze, dotyczy tego, że osoby niewierzące często „wyrzucają” zło popełniane przez duchowieństwo i tych, którzy deklarują przynależność do Kościoła. Od razu widać, że te niewierności osób „kościelnych” są dla niewierzących jak gdyby wyciszeniem własnego sumienia, bo po co chodzić do Kościoła, skoro sami kapłani nie żyją tak, jak głoszą?! To jednak wątpliwe usprawiedliwienie, bo kapłani nie głoszą swojej nauki, ale przekazują mądrość Chrystusa, a Ten do śmierci był posłuszny swemu Ojcu i każdego z nas odkupił swoją śmiercią. I nie ze względu na kapłanów, ale ze względu na Tego, który Kościół powołał – wierzę.
Pyta Pani, jak ludzi zwracać ku Chrystusowi? Otóż, każdy człowiek ma wolną wolę i może używać jej jak chce, czytamy o tym u św. Pawła: wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść, tzn. każde działanie, które podejmę, każda droga, którą wybiorę, jest moją decyzją i nikt nie może mi tej wolności wyboru odebrać. Zwróćmy uwagę, że Chrystus nikogo nie zmuszał, aby poszedł za Nim, nikogo nie gonił, nie nagabywał nachalnie, nie używał podstępu, nie obiecywał prezentów, po to, aby mieć więcej zwolenników, by Jego wizerunek był atrakcyjniejszy.
Specjalnie opisuję te wszystkie „sposoby” działania, bo właśnie nimi posługuje się szatan, aby omamić człowieka, by pokazać mu prostszą, łatwiejszą i przyjemniejszą drogę. Ciągle szuka sposobów, by zniewolić człowieka, by ten oddał mu swą wolność, choćby przez przywiązanie do dóbr materialnych, poprzez pracę ponad czas czy wzbudzanie zazdrości i zgorzknienia, że inni mają lepiej - a robi to po to, by człowiek nie miał czasu myśleć, kim naprawdę jest, by jego oczy były „na uwięzi”. Myślę, że tak jest i z tymi, o których Pani pyta. Dlatego tak bacznie zwracają uwagę na błędy szczególnie kapłanów. Niestety, często mają rację – tak jak Pani pisze. Pewnie jest to też działanie szatana, któremu szczególnie zależy, by jak najwięcej ludzi odciągnąć od Kościoła. To jednak wcale nie usprawiedliwia niegodziwych zachowań kapłanów. Każdy ksiądz będzie kiedyś odpowiadał nie tylko za swój osobisty grzech, ale też za dawanie złego przykładu, będzie odpowiadał za zgorszenie, którego stał się źródłem. I nie będzie się musiał tłumaczyć przed ludźmi, ale będzie odpowiadał przed Boskim trybunałem na Sądzie Ostatecznym.
Wracając zatem do Pani pytania, dpowiem krótko: dawać dobry przykład! Taki, aby inni po uczynkach poznali, że należę do Chrystusa i na Nim buduję swoją przyszłość. A wiara jest łaską i jeżeli będzie taka wola Boga, to udzieli jej tym, którzy będą o nią prosić.