…żona pana Macieja ma pretensje, że mąż gra w toto-lotka, którego uważa za hazard, a on twierdzi, że ukochana chce mu odebrać radość i rozrywkę. To wszystko wywołuje kłótnie. Pan Maciej czuje się pokrzywdzony, bo nie uważa siebie za nałogowca, a w życiu ma szczęście i wierzy, że jego zabawa może nawet przynieść korzyści.
Marta
Nie mogę oczywiście, w opisanej wyżej sytuacji, ferować wyroków odnoszących się do ewentualnego uzależnienia pana Macieja czy też nawet do ogólnej szkodliwości takich form gier (formalnie należałoby nazwać je hazardowymi, przyjmując za definicję stwierdzenie, że „hazard to ryzykowne przedsięwzięcie (pieniężne), którego wynik zależy od przypadku”). Zbyt wiele tutaj jest bowiem nieznanych elementów, które składają się na podobne osądy (częstotliwość gry, wydawane sumy i ich wpływ na sytuację materialną rodziny itp.).
Natomiast warto zwrócić uwagę na dwie sprawy nieco bardziej ogólne, aczkolwiek mocno ze sobą powiązane:
„…radość i rozrywka…” oczywiście nie są to pragnienia w żadnym wypadku naganne. Każdy człowiek potrzebuje w życiu takich chwil, które dostarczą mu właśnie radości i rozrywki. Pod pewnymi warunkami. Najpierw to warunek godziwości moralnej – nie wszystko, co daje poczucie przyjemności, jest dozwolone. To co staje w sprzeczności z prawem Bożym nie podlega dyskusji, jeżeli jakiekolwiek działanie w efekcie prowadzi do zła, nie można szukać dla niego usprawiedliwień. Dlatego też sfera życia, która można nazwać w skrócie „rozrywką”, nie jest wyłączona spod osądu sumienia i tak jak każde działanie człowieka domaga się odpowiedzi na pytanie o skutki zarówno osobiste, jak i te, które wpływać będą na otoczenie.
I to kolejny ważny warunek: można bowiem powiedzieć: „to zbyt mało, że dobrze się bawię, skoro moi najbliżsi odczuwają niepokój czy nawet wytaczają poważne argumenty przeciw tej „zabawie””. Bardzo istotnym elementem w kontekście życia rodziny pozostaje zawsze opinia najbliższych. Może zabrzmi to nieco przesadnie, ale nie można zapominać, że przyjemność, zabawa, hobby itp., to również jest część życia małżeńskiego i rodzinnego. Nawet jeżeli podejmuje się te działania samodzielnie, to zawsze, jako mąż czy żona. Warto zatem wsłuchać się w zdanie innych członków rodziny, można i trzeba oczywiście wtedy podjąć dyskusję na ten temat, pamiętając, że dyskusja to przede wszystkim wzajemne wysłuchanie argumentów.
A na koniec myślę, że w odpowiedzi na postawiony tutaj problem, mogę zaryzykować uwagę, iż nadzieja na czerpanie z gier hazardowych korzyści jest najczęściej nadzieją płonną, nie warto zatem ryzykować rodzinnego spokoju dla tak ulotnych szans. A jeżeli tylko zabawa, to może poszukać kompromisu, na przykład wspólnie ustalając miesięczną sumę, którą można bez szkody zaryzykować w grze i bezwzględnie trzymając się ustalonych zasad – tak trochę w myśl starego przysłowia: i wilk syty, i owca cała…