Logo Przewdonik Katolicki

Czy Kościół boi się mediów?

Jarosław Stróżyk
Fot.

Czy istnieje coś takiego, jak polityka informacyjna polskiego Kościoła? Kiedyś jeden z dziennikarzy powiedział, że mamy chyba raczej do czynienia z celową dezinformacją, gdyż tak trudno jest od instytucji kościelnych wydobyć nawet podstawowe informacje.


Czy istnieje coś takiego, jak polityka informacyjna polskiego Kościoła? Kiedyś jeden z dziennikarzy powiedział, że mamy chyba raczej do czynienia z celową dezinformacją, gdyż tak trudno jest od instytucji kościelnych wydobyć nawet podstawowe informacje.

 

 

Przedstawiciele Kościoła bardzo często odnoszą się do mediów i dziennikarzy z niechęcią i olbrzymią nieufnością. Oskarżają je o manipulowanie faktami, nierzetelność, a czasami wręcz o wrogość względem Kościoła. Dlatego wielu biskupów, księży i ludzi Kościoła bojkotuje media i nie chce się dla nich wypowiadać. - Telewizja kłamie, więc nie warto zawracać sobie nią głowy – można usłyszeć.

Media rzeczywiście nie są bez winy. Bardzo chętnie zajmują się skandalami dotyczącymi Kościoła, niezależnie od tego, czy dotyczą one spraw obyczajowych, kwestii finansowych, czy też np. problemu współpracy niektórych duchownych z komunistycznymi służbami. Część stacji telewizyjnych i gazet z nieskrywaną satysfakcja donosi o tego rodzaju sprawach w Kościele. Bardzo niechętnie natomiast porusza się tematy dotyczące codziennej pracy księży, sióstr zakonnych i świeckich. Nie słychać wiele o pomocy udzielanej biednym i bezdomnym, szkołach, które prowadzi Kościół, stypendiach fundowanych dla biednej młodzieży, która chce się uczyć. Te przykłady można by mnożyć. Czy wina w tej sytuacji leży jednak tylko i wyłącznie po stronie mediów i dziennikarzy?

Problem w tym, że postawa bojkotowania mediów prowadzi donikąd. One i tak będą się Kościołem zajmować, a brak jego wyraźnego stanowiska w medialnych dyskusjach sprawia, że Kościół dobrowolnie oddaje pole swoim przeciwnikom. Z kolei częsty brak współpracy ludzi Kościoła z dziennikarzami sprawia, że o wielu cennych inicjatywach, którymi się zajmuje, opinia publiczna nigdy się nie dowie. A szkoda.

 

Trudne otwarcie

O tym, jaka jest sytuacja w relacjach Kościół - media i w jaki sposób można ją zmienić, dyskutowano 28 października  w Warszawie na zorganizowanej przez UKSW konferencji „Polityka informacyjna Kościoła”. Opinie biorących w niej udział księży, naukowców i dziennikarz były zgodne i najkrócej można ją podsumować: „Kościół uczy się współpracy z mediami, ale jest ona wciąż mocno kulawa”.  - W ostatnich 20 latach Kościół w Polsce otworzył się na media, a z drugiej strony wciąż się spóźnia  – zwracał uwagę arcybiskup metropolita warszawski Kazimierz Nycz, który był gościem konferencji. Jego zdaniem olbrzymim błędem były zaniechania w tworzeniu ogólnopolskich katolickich mediów, które mogłyby prezentować stanowisko Kościoła. – Dlaczego nie udało się dotąd stworzyć ogólnopolskiej rozgłośni opartej na radiach diecezjalnych? Mamy możliwości, a nie potrafimy ich wykorzystać – uważa abp Nycz. Jego zdaniem podobnie było w przypadku prób powołania katolickiej telewizji i dziennika. W tej sytuacji Kościół po prostu musi współpracować z tymi mediami, które są.

– Ważne jest, aby biskupi i księża mieli stały i dobry kontakt z dziennikarzami. Wtedy dużo łatwiej jest przekazywać stanowisko Kościoła – mówił abp  Nycz. Podpisują się pod tym dziennikarze i naukowcy, którzy wzięli udział w konferencji. – Stanowisko Kościoła o tyle będzie słyszane, o ile zostanie zaprezentowane na współczesnej informacyjnej autostradzie – powiedział ks. dr Krzysztof Marczyński z UKSW. Z kolei dyrektor Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski podkreślił, że świat mediów w epoce współczesnej stał się jednym z kluczowych terenów misyjnych.  – Dlatego obecność w mediach, kontakty z nimi czy tzw. polityka informacyjna Kościoła winna być jednym z głównych przedmiotów jego troski, a nie może być traktowana jako zadanie drugorzędne – dodawał.  W jaki sposób więc sprawić, by tak się stało?

 

Jasno określone cele

- Polityka informacyjna to umiejętne wykorzystywanie mediów dla tych celów, które generalnie Kościół chce osiągnąć w płaszczyźnie publicznej. Taka  „polityka” może być prowadzona pod warunkiem że cele te zostaną zdefiniowane – uważa Przeciszewski. Jego zdaniem problem polega na tym, że instytucje kościelne nie potrafią wybrać kilku, ich zdaniem, najważniejszych obecnie tematów, o które na tzw. medialnym froncie będą walczyć i samemu wyznaczać ton dyskusji.

Zwraca też uwagę na nieumiejętność radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi. W takich sytuacjach w kościelnych instytucjach często panuje zasada „chowania głowy w piasek”. Na przykład gdy ujawniono nazwiska księży, którzy mają agenturalną przeszłość, okazało się, że władze Kościoła nie wiedzą, w jaki sposób o takich problemach informować opinię publiczną. – Najbardziej było to widoczne w przypadku sprawy księdza abp. Wielgusa, kiedy brak jasnego stanowiska Kościoła i sprzeczne sygnały ze strony części hierarchów doprowadziły do kryzysu, jakim było odwołanie ingresu – mówi Przeciszewski. Jego zdaniem jednak Kościół powoli uczy się, jak reagować w takich sytuacjach. - Kiedy pojawiły się informacje o rzekomej współpracy ze służbami PRL arcybiskupów Michalika i Muszyńskiego, Kościół zareagował już bardzo dobrze. W pełni wyjaśnił obie sprawy, niczego nie tuszował. I okazało się, że w takiej sytuacji media bardzo przychylnie odniosły się do całej sprawy - mówi szef KAI.

 

Bardzo ważna rola rzeczników prasowych

Jednak żeby dobrze reagować w sytuacjach kryzysowych w Kościele, muszą być odpowiednie osoby, które będą zabierały głos. Często mamy do czynienia z chaosem i nie wiadomo kto ma się na dany temat wypowiadać. Efekt jest taki, że Kościół nie zabiera głosu wcale. Dlatego niezwykle ważna jest rola rzeczników prasowych. - Niezbędnym minimum jest sytuacja, w której każda diecezja i episkopat będą miały swojego rzecznika - uważa abp Nycz. - Powinni być to ludzie przygotowani do swoich funkcji, którzy nie będą bali się kontaktów z dziennikarzami i co najważniejsze, będą dla nich dostępni - dodaje. 

Niestety, w wielu diecezjach wciąż nie brakuje sytuacji, że rzecznika prasowego albo w ogóle nie ma, albo jest dostępny np. w godzinach między 10 a 14. Często tę funkcję pełnią też księża, dla których jest to dodatkowy obowiązek i nie mogą się jej w pełni poświęcić. Według ks. Roberta Nęcka, rzecznika archidiecezji krakowskiej, niezbędne jest wprowadzenie do seminariów zajęć z edukacji medialnej i PR. - Duchowni nie mogą bać się mediów - mówi ks. Nęcek. Z kolei według Przeciszewskiego dobrym wyjściem z tej sytuacji jest powierzanie funkcji rzecznika osobom świeckim zaangażowanym w sprawy diecezji. Taka sytuacja miała miejsce np. w diecezji płockiej, gdzie biskup Piotr Libera powierzył funkcję rzecznika Elżbiecie Grzybowskiej, teologowi z doświadczeniem dziennikarskim.  — Byłam zaskoczona, ale nie zastanawiałam się długo nad przyjęciem tej propozycji — mówi Grzybowska. — Cieszę się, że biskup Libera przekroczył w Kościele w Polsce pewną granicę mentalną. Ta decyzja jest zgodna z wizją Kościoła, dla którego pracują również świeccy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. 

Widać więc wyraźnie, że sytuacja w Kościele jest dynamiczna i być może za kilka lat będziemy mogli powiedzieć, że mamy w nim do czynienia z polityką informacyjną z prawdziwego zdarzenia. Tym bardziej że przykładów skutecznej polityki informacyjnej i PR-owej w Kościele nie brakuje. Wystarczy przypomnieć osobę Jana Pawła II i sposób, w jaki sprawował on swój pontyfikat. Każda jego chwila była relacjonowana przez media. Papież nie bał się ich i potrafił je wykorzystywać do głoszenia Ewangelii. Za ich pomocą nie tylko zmienił wizerunek papiestwa, ale także całego Kościoła. Warto też przytoczyć przykład corocznych spotkań młodzieży nad Jeziorem Lednickim. Całe przedsięwzięcie nigdy nie nabrałoby takiego rozmachu, gdyby nie współpraca z mediami. To za ich pomocą organizatorzy co roku informują, kiedy się odbędzie, jakie będzie przesłanie i dlaczego warto na nie przyjechać. Ojciec Góra i organizatorzy cierpliwie odpowiadają na pytania dziennikarzy z cyklu: co nowego na Lednicy? A przecież mogliby powiedzieć, że nic nowego. Po prostu, jak co roku odbędzie się tam Msza św., więc o co tyle szumu… Jednak to właśnie ten szum sprawia, że na Lednicę rokrocznie trafiają tysiące młodych ludzi z całej Polski. A wielu z nich w innych okolicznościach do Kościoła prędko by nie przyszło. Aby jednak takich pozytywnych przykładów było więcej, należy poświęcić dużo uwagi budowaniu pozytywnych relacji pomiędzy Kościołem a mediami. Zgodnie z przysłowiem, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje.

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki