Logo Przewdonik Katolicki

AAA... autorytet zatrudnię

Weronika Stachura
Fot.

Obiekt drwin, żartów, wyzwisk, a nawet, jak donosiły po raz kolejny w ostatnich tygodniach media, rękoczynów. Każdy z nas spotkał go na swojej drodze. Nauczyciel.

 

 

Kogo chronić?

Incydent, wybryk czy to może już to standard w polskiej szkole? Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że szkoła XXI wieku bardziej przypomina bastion, w której orężem w walce z przemocą jest monitoring i obecność w budynku ochroniarzy. Coraz częściej jednak różnego rodzaju środki prewencyjne zapewniające bezpieczeństwo w szkole służą nie tylko uczniom, ale i nauczycielom. Nie od dziś nieodłącznym punktem niemal każdej lekcji, a w szczególności na początku roku szkolnego, jest próba sił, która ze stron – klasa czy nauczyciel – pójdzie na większe ustępstwa. To, co budzi jednak zrozumiały skądinąd sprzeciw to fakt, że zamiast koncentrować się na efektywnym nauczaniu, nauczyciel musi walczyć z agresją, której stał się wdzięcznym obiektem. We współczesnym systemie szkolnictwa, które stawia sobie za cel podmiotowość ucznia, umniejsza się rolę nauczyciela. Dla kogo dzisiaj nauczyciel jest jeszcze autorytetem? A może dziś już nawet nie wypada zadać takiego pytania i zbliżający się Dzień Edukacji to nic więcej, jak tylko okazja do zwolnienia uczniów z lekcji?

 

Szkoła – pole minowe

Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Dzisiejszy system edukacji to istne pole minowe. Gąszcz dziesiątek proponowanych programów i podręczników jednego przedmiotu, sceptycyzm młodzieży do nauki, inwazja bryków, obawa przed odpowiedzialnością za wyniki egzaminacyjne, stres spowodowany ograniczeniem czasu, a dodatkowo roszczeniowość rodziców, którzy oczekują odpowiednich wyników – to chleb powszedni polskiego belfra. Można wspomnieć jeszcze o reformie, którą zwykło się obarczać odpowiedzialnością za taki stan rzeczy. Z pewnością przyczyniła się ona do zmarginalizowania roli nauczyciela, zwłaszcza zaś  wprowadzenie egzaminów w formie testów. Nie ma więc już miejsca na pytania „dlaczego”, bo jest jedna poprawna odpowiedź i kropka. Nauczyciel, a chyba bardziej już tylko nadzorca, nie tłumaczy, a uczeń nie docieka. Z drugiej strony szkoła musi dziś stawić czoło nowym zagrożeniom, w tym dewaluacji tradycyjnych wartości. Musi także pomóc uczniom w dokonaniu trafnej oceny i selekcji docierających do nich informacji. Przed nauczycielem stoi więc szereg wymagań. Ma być za pan brat  z szeroko rozumianymi osiągnięciami współczesnej techniki. Dziś ciekawa lekcja to taka, w czasie której wykorzystuje się laptop, rzutnik czy odtwarzać DVD. Chcąc nawiązać dialog z młodzieżą, musi zaznajomić się z tym, czym ona żyje, znać i posługiwać się „ich językiem”. To zaś w głównej mierze oznacza dziś podążanie drogą wyznaczaną przez media. Nic więc dziwnego, że współczesny belfer z łatwością może się tu zgubić. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

 

Uczyć i wychowywać

Współczesny nauczyciel to przecież, przynajmniej w teorii, i wychowawca. Niestety coraz częściej zadania wychowawcy pozostają jedynie na papierze. Winę za to ponosi wszechobecna biurokracja, przed którą nie uchroniła się dzisiejsza szkoła. Lekcje wychowawcze ograniczają się często do przekazania najważniejszych informacji, często jedynymi poruszanymi kwestiami są finanse i nieobecności uczniów. Brakuje czasu na indywidualne rozmowy i rozwiązywanie problemów już w zarodku. A tych przecież jest bez liku. Problemy rodzinne, w tym zwłaszcza rozwody i nowe związki rodziców, wyjazdy opiekunów za granicę w poszukiwaniu pracy, kłopoty z odnalezieniem się w nowym szkolnym środowisku, brak akceptacji ze strony rówieśników, różnego rodzaju uzależnienia – to tylko niektóre z nich. Poruszając istotne dla młodzieży tematy nauczyciel musi zachować ogromną delikatność i subtelność, często więc wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest nie mówić o nich wcale.

 

Autorytet, który wymaga

Czy naprawdę nie ma już dziś mowy o nauczycielu, który byłby kimś więcej niż tylko

„nośnikiem i przekazicielem wiedzy’? Czy musimy pogodzić się faktem, że wychowawca i autorytet to dziś towar deficytowy? Rzeczywistość nie maluje się jednak w aż tak ciemnych barwach. Niemalże 31 lat pontyfikatu Karola Wojtyły, którą którego kolejną rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową będziemy obchodzić 16 października, dowodzi zgoła czemuś innemu. Fenomen Jana Pawła II to nie tylko umiejętność znalezienia wspólnego języka z kolejnymi pokoleniami młodych ludzi. To przede wszystkim stawianie wymagań koniecznych w kształtowaniu się dojrzałości młodego człowieka, wskazywanie drogi, którą należy podążać w życiu. „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali” – to jedne z najbardziej znanych i zarazem dobitnych słów Papieża Polaka skierowane do młodych.

Nauczanie Ojca Świętego w czasie pontyfikatu i wcześniej w krakowskim duszpasterstwie i na KUL-u koncentrowało się na młodzieży, która była jego radością. Dziś, gdy nierzadko nauczyciele muszą zmierzyć się z jawną niechęcią ze strony uczniów, gdy wydaje się, że instytucja wychowawcy i autorytetu należy do zamierzchłej przeszłości, warto wciąż przywoływać przykład Jana Pawła II, który potrafił połączyć rolę wychowawcy i stał się autorytetem dla wielu pokoleń.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki