Logo Przewdonik Katolicki

10 pytań o Jezusa cz. I

Ks. Piotr Mieloszyński
Fot.

Przewodnika Katolicki i Portal Opoka, w nawiązaniu do wydanej przez Wydawnictwo Święty Wojciech książki 10 pytań oJezusa autorstwaAmy Welborn, przeprowadzili konkurs, w którym można było pytać o Jezusa. Na wybrane pytania postawione przez uczestników konkursu odpowiada ks. Piotr Mieloszyński.

„Przewodnika Katolicki” i Portal Opoka, w nawiązaniu do wydanej przez Wydawnictwo Święty Wojciech książki „10 pytań o Jezusa" autorstwa Amy Welborn, przeprowadzili konkurs, w którym można było pytać o Jezusa. Na wybrane pytania postawione przez uczestników konkursu odpowiada ks. Piotr Mieloszyński.

 

 

 

Czy Jezus od razu po narodzinach miał silną i mocną wiarę, tzn. czy przez to, że był Synem Boga, miał w sobie już tą wiarę taką silną, czy może przez okres dzieciństwa Maryja z Józefem wpajali mu wartości religijne?

Dorota Ch.

 

Odpowiadając na to pytanie, trzeba powiedzieć, że Ewangeliści nie rozpisują się na ten temat. Wiemy jednak z krótkiego zapisu św. Łukasza, że „Dziecię rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2, 40). Stwierdzenie „nabierało mocy, napełniając się mądrością” nie tylko sugeruje, ale wprost mówi nam, że mały Jezus podlegał prawom rozwoju - także religijnego. Czy mieli w tym udział Maryja i Józef? Bez wątpienia. Przecież to oni zanieśli Go do świątyni po narodzinach. To w atmosferze ich domu, w atmosferze ich modlitwy, rozwijało się Jego Serce. To oni chodzili z Nim na Święto Paschy do Jerozolimy… Przy nich rzeczywiście wzrastał, rozwijał się.

Mamy też zapis w Ewangelii według św. Łukasza (2, 41-52), gdzie mowa o 12-letnim Jezusie, który pozostał w Jerozolimie przy okazji Święta Paschy, „a tego nie zauważyli Jego Rodzice”. Gdy Go odnaleźli, Dwunastolatek dał im w wyraźny sposób do zrozumienia, że Jego Ojcem jest Bóg, że „powinien być w sprawach, które należą do Jego Ojca”. I tu mamy wymowny znak, że duchowość Jezusa była wyjątkowa, zupełnie inna niż jakiegokolwiek człowieka, specyficzna, trudna do pojęcia, bo Jego odpowiedzi ze świątyni – jak pisze Łukasz Ewangelista – Maryja z Józefem „nie zrozumieli”!

 

 

Co Jezus robił, kiedy był małym chłopcem, czy wiedział od początku, że jest Bogiem i jak to wpływało na Jego życie – dziecka?

Kamila P.

 

Częściowo odpowiedź na to pytanie została udzielona nieco wyżej. Ewangelie nic nie mówią o tym, czy Jezus odczuwał swoją Boskość, gdy był kilkuletnim dzieckiem. Wiemy natomiast, że już w wieku dwunastu lat miał świadomość, że jest Synem Bożym, że Ojcem Jego nie jest Józef, ale Bóg.

 

 

Czy Jezus był mistykiem? Chodzi o odpowiedź, w jakim zakresie Syn Boży w swoich przeżyciach był zbliżony do mistyków (mimo wszystko zwykłych ludzi)?

Damian G.

 

Osobiście pozwoliłbym sobie nieco odwrócić treść tego pytania. Jezus, jako nasz Pan, jest źródłem i celem zainteresowania mistyków, tak więc wolałbym pytać, na ile („w jakim zakresie”) ich przeżycia są zbliżone do Jego doświadczeń. Mistycyzm jest pełnym tajemnic zbliżeniem się do Boga, do Chrystusa, zarówno w Jego chwale, jak i cierpieniach.

To, czego doświadczał Jezus, niebotycznie przerasta doświadczenia mistyków. Ich mistyczne przeżycia w zestawieniu z Nim są jak kropla wody w stosunku do źródła, jak błysk wobec słońca, jak iskra wobec nieugaszonego ognia. Jezus jest tu Źródłem, Słońcem i Ogniem.

A czy Jemu współcześni, tak po ludzku patrząc na Niego, gdy chodził po Palestynie, mogli dojść do wniosku, że jest „Mistykiem”? Bez wątpienia. Gdy widzieli, jak się modlił, jak potężne były Jego słowa i znaki, gdy wybrani Apostołowie widzieli Go na górze Tabor, nie mieli wątpliwości, że On nie jest zwykłym człowiekiem, że jest Przyjacielem Boga na inny sposób niż ktokolwiek inny. Izraelici znający Pisma mieli wystarczająco dużo dowodów na to, że Jezus jest Kimś więcej – że prawdziwie jest zapowiedzianym Mesjaszem, Synem Bożym.

 

 

Zawsze nurtował mnie problem natury Pana Jezusa. A konkretnie dwóch natur: boskiej i ludzkiej w Jezusie Chrystusie. Według nauki Kościoła Jezus jest prawdziwym Bogiem, ale i prawdziwym Człowiekiem. Jak zrozumieć jaśniej tę dwoistość natur w Jezusie. Czy ta sprawa była jasna od początku istnienia chrześcijaństwa, czy też stanowiła przedmiot różnych opinii i sporów? Jeśli tak, to kiedy ukształtował się obecny pogląd na tę sprawę? Czy wszystkie Kościoły chrześcijańskie przyjmują naukę Kościoła Katolickiego w tym przedmiocie?                 

Stanisław  N.

 

W tym jednym pytaniu zawartych jest tak naprawdę kilka. Zacznijmy od tego, jak zrozumieć dwoistość natur w Jezusie? Odpowiedź może szokować, ale w pełni tego pojąć się nie da. Rozum dochodzi do pewnej granicy, której nie przekroczy. I w takim momencie trzeba z prostotą dziecka uklęknąć i powiedzieć: „Oto wielka tajemnica wiary!”. Bo jak pojąć to, że „Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”?

Gdy kończy się wiedza, pozostaje wiara. Ona sięga dalej. Dlatego rozum i wiara muszą iść w parze po to, by człowiek po dojściu do granic zrozumienia nie zatrzymał się w drodze do Boga. Trzeba tych dwóch skrzydeł, żeby polecieć dalej i wyżej, niż mógłby dotrzeć sam rozum.

Czy kwestia dwoistości natur była jasna dla wszystkich chrześcijan pierwszych wieków? Czy nikt nie miał co do tego wątpliwości? Czy trwały spory? Sporów nie brakowało. Trzeba by wspomnieć tu chociażby takie grupy jak monofizyci, gnostycy czy arianie… Wszyscy oni mieli problem z uznaniem w Jezusie dwóch natur. Chociażby przywołani tu zwolennicy Ariusza (280-336) podważali Bóstwo Chrystusa. Mówili, że jest tylko podobny Ojcu, ale nie współistotny. Uznawali, że jest niezwykłym człowiekiem, ale nie Bogiem. Dzisiaj zwolennikami tej myśli są świadkowie Jehowy, którzy widzą w Jezusie niesamowitego człowieka, ale nigdy Boga. Wobec takich dyskusji w pierwszych wiekach chrześcijaństwa zrodziła się potrzeba sformułowania prawdy o dwoistości natur w Jezusie Chrystusie. Do słusznego ujęcia tych kwestii doszło podczas trzech soborów: w Nicei (325 r.), w Efezie (431 r.) i Chalcedonie (451 r.)

I ostatnia część pytania: czy wszystkie Kościoły chrześcijańskie przyjmują naukę Kościoła Katolickiego w tym przedmiocie?

Byłbym zarozumiały, gdybym powiedział, że wszystkie. Tak naprawdę we współczesnym świecie jest tyle odłamów Kościoła, tyle wspólnot, które uważają się za chrześcijańskie, że nie byłbym w stanie wymienić ich nazw, a co dopiero odpowiedzieć, czy uznają one w 100 proc. spojrzenie ujęte na wspomnianych soborach chrystologicznych. Tutaj odpowiedzieć nie potrafię.

 

Czy Chrystus wiedział o nas, ludziach, którzy żyjemy teraz, i umierał, wiedząc o naszych grzechach?

Wiesława Sz.

 

Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. Jezus jest Słowem, przez które wszystko się stało. Zna nas, zanim ukształtował nas w łonie matki. Czasem wyobrażam sobie, że szatan, który dręczył Chrystusa w Ogrójcu do tego stopnia, że Jezus pocił się Krwią, podsuwał Mu rozmaite obrazy z naszego życia: grzechy, oziębłość, obrzydliwości… i pytał: Czy warto za nich umierać? Przecież oni będą niewdzięczni, przecież zmarnują tyle łask, wielu z nich się odwróci, wybiorą przyjemności zamiast tego, co im proponujesz… Czy warto dla nich dać się zamęczyć? I myślę, że Jezus widział wtedy moją i twoją twarz w różnych okolicznościach. I płakać można ze szczęścia, gdy to dotrze do nas: On uznał, że WARTO!!! Bo nie ma większej miłości, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich.

 

 

 

 

 


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki