Paradoksalnie: chociaż zbawienie nic nie kosztuje, jest to jednak najtrudniej przyjmowana prawda wiary – o zbawieniu przez wiarę i o darmowym odkupieniu.
Źródło tego oporu leży w niezrozumieniu istoty Dobrej Nowiny. Mamy swoją wizję zbawienia i potępienia. Tak jesteśmy wychowywani: jak będziesz grzeczny, pójdziesz do nieba; kto grzeszy, będzie się smażył w piekle. Wszystko miałoby zależeć od bilansu naszych uczynków: złych i dobrych, od tego, jak wypadniemy na sądzie. Stąd taką wielką wagę przywiązujemy do swoich zasług i trudu unikania grzechu, znacznie większą niż do Bożej miłości. Ale też i stąd rodzą się nasze lęki. Mieli z tym problem faryzeusze, mamy i my. Jeszcze dziś wielu katolikom nie mieści się w głowie, jak można być zbawionym za darmo, bez żadnych zasług. Cały problem polega na tym, że wolelibyśmy sami, własnym wysiłkiem, zasłużyć sobie na zbawienie. Nie potrafimy, czy też może raczej nie chcemy, przyjąć centralnej prawdy głoszonej przez Chrystusa, że Bóg jest po naszej stronie, że nie chce nikogo potępiać, lecz każdego zbawić. Zbawienie jest łaską, czyli całkowicie darmowym i niczym przez nas niezasłużonym darem Bożym, który przyjmujemy przez wiarę.To nie przestrzeganie prawa, pobożność czy dobre uczynki dają zbawienie, lecz Syn Człowieczy, wywyższony na krzyżu. Ale żeby to zbawienie przyjąć, trzeba z wiarą spojrzeć na Krzyż, czyli zaufać Jezusowi Chrystusowi, Zbawicielowi. Mogę Bogu zaufać i powierzyć samego siebie. I to nie tylko to, co we mnie jest dobre. Także swoje słabości, swoją grzeszność. Bóg nie oczekuje od nas, że będziemy Mu imponowali swymi osiągnięciami, tylko że Mu zaufamy i pokochamy Go dziecięcą miłością.Starotestamentalna figura miedzianego węża, którego widok ratował przed śmiercią od jadowitego ukąszenia, pozwala dobrze zrozumieć zbawcze dzieło Jezusa i rolę wiary. Wiara to właśnie ufne spojrzenie na Jezusa, poczucie, że Go potrzebuję i gotowość przyjęcia tej pomocy. Mamy zrezygnować z własnych sposobów obrony przed złem i zaufać Jezusowi. On nas obroni i uratuje o wiele skuteczniej – jeśli Mu zaufamy i posłuchamy Jego wskazówek. A to oznacza, że powinniśmy się Jezusowi podporządkować, przyjąć Jego prawdę i odpowiedzieć na Jego oczekiwania.Wtedy też nasza wiara zacznie kształtować nasze życie. Będzie to wiara żywa, w przeciwieństwie do „wiary martwej”, która jest tylko pustą, teoretyczną spekulacją i z życiem nie ma nic wspólnego.