Logo Przewdonik Katolicki

Nawrócenie i świętość

Ks. Marek Dziewiecki
Fot.

Każdy z nas jest grzeszny i potrzebuje nawrócenia. Zwykle twierdzi się, że nawrócić się to zrobić szczery rachunek sumienia, żałować za grzechy i postanowić poprawę. Jednak w świetle Ewangelii nawrócenie to coś więcej niż tylko odwrócenie się od zła. Nawrócić się to odkryć powołanie do świętości i nauczyć się kochać.


 

Każdy z nas jest grzeszny i potrzebuje nawrócenia. Zwykle twierdzi się, że nawrócić się to zrobić szczery rachunek sumienia, żałować za grzechy i postanowić poprawę. Jednak w świetle Ewangelii nawrócenie to coś więcej niż tylko odwrócenie się od zła. Nawrócić się to odkryć powołanie do świętości i nauczyć się kochać.

 

 

Bóg zapyta o miłość

Do ludzi potępionych Jezus powie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!” (Mt 25, 41). Zauważmy, że Zbawiciel nie mówi: „idźcie precz, bo jesteście grzesznikami”. Ci, którzy idą do nieba - poza Maryją - są przecież także grzesznikami. Chrystus wyjaśnia potępionym, że są skazani na ogień wieczny, gdyż „byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie” (Mt 25, 42-3). Los potępionych jest konsekwencją faktu, że nie nauczyli się kochać. I to tak kochać, jak Chrystus nas pierwszy pokochał: miłością bezwarunkową i ofiarną, miłością skierowaną do tych, którzy nie mogli nam odpłacić się za naszą miłość, bo byli biedni, obcy, uwięzieni czy chorzy.

Do ludzi po prawej stronie Chrystus nie mówi, iż idą do nieba dlatego, że są bez grzechu. Wtedy bowiem w niebie byłaby tylko Maryja. Idą do nieba dlatego, że nauczyli się kochać (por. Mt 25, 35-40). Można sobie wyobrazić, że w czasie Sądu Ostatecznego ktoś z ludzi po lewej stronie krzyknie: „Boże, to chyba pomyłka, bo wśród ludzi idących do nieba widzę mojego sąsiada, który był publicznym grzesznikiem!”. Wtedy Bóg być może odpowie: „masz rację, człowieku. Twój sąsiad miał na sumieniu poważne grzechy. Ale on nawrócił się, zaczął kochać i jest wśród zbawionych. A ty rzeczywiście nie masz na sumieniu tak wielkich grzechów jak on, ale do końca życia doczesnego nie nauczyłeś się kochać. Nie możesz więc wejść do nieba, bo niebo jest wspólnotą tych, którzy kochają”.

 

Przesadne wymagania?

Chrystus nie pozostawia nam wątpliwości, że przy końcu doczesności zapyta nas o miłość. Może stawia nam zbyt wysokie wymagania? Czyż do zbawienia nie powinno wystarczyć to, iż powstrzymujemy się od czynienia zła? Jezus ma rację, gdy wymaga od nas miłości, gdyż jedynym sposobem, by nie czynić zła, jest czynienie dobra! Tylko ten, kto zaczyna kochać, może przestać grzeszyć. Nawrócenie wymaga rozrachunku z  przeszłością, żalu za grzechy i odwrócenia się od błędnej drogi życia. Ale jest to jedynie punkt wyjścia, a nie punkt dojścia. Człowiek, który się nawraca, powinien najpierw zapytać siebie o to, czy powstrzymywał się od czynienia zła: czy nie ubóstwiał jakichś rzeczy czy osób?; czy nie stawiał ich w miejsce Boga?; czy nie zabijał, nie cudzołożył, nie kłamał, nie kradł?; czy nie wyrządzał krzywdy rodzicom i innym ludziom? Od tych pytań trzeba zacząć proces nawrócenia. Ale na tego typu pytaniach nie można poprzestać!

 

Pozytywne postanowienie poprawy

Człowiek, który nawraca się według wymagań Ewangelii, musi postawić sobie trudniejsze pytanie: czy czyniłem innym to, co chciałem, by oni mi czynili?; czy nad moim gniewem nie zachodziło słońce?; czy odpłacałem dobrem za zło?; czy kochałem nawet nieprzyjaciół?; czy naśladowałem słowa i czyny Jezusa?; czy odkrywałem i realizowałem powołanie, którym Bóg mnie obdarzył?; czy ludzie, którzy obserwowali moje życie, mogli wychwalać Boga i Jego dobroć? Nawrócenie oznacza nie tylko odwrócenie się od zła, lecz pójście za Jezusem po to, by naśladować Jego słowa i czyny. Nawrócenie wymaga podjęcia konkretnych postanowień. Postanowienie poprawy nie może ograniczać się do żalu za grzechy i pragnienia, by już nie grzeszyć. To byłoby jedynie postanowienie negatywne.

Nawrócić się to podjąć postanowienia pozytywne! Dla przykładu, jeśli ktoś kłamie, to nie powinien ograniczać się do postanowienia, że nie będzie już kłamać. Przestaje kłamać ten, kto zaczyna mówić prawdę. Kłamstwo jest konsekwencją nieuczciwego postępowania, które kłamca chce ukryć lub „usprawiedliwić”. Nie kłamie ten, kto nie ma nic do ukrycia. Podobnie, jeśli ktoś boryka się z grzechami w dziedzinie seksualności, to znaczy, że ma niedojrzałe więzi z innymi ludźmi. Uwolnienie się od grzechów seksualnych wymaga dokonania zmian nie tylko w sferze seksualnej! Wymaga zmiany więzi i wartości oraz świadomości, że osoba jest ważniejsza niż przyjemność. Grzech to nie przypadkowy epizod, lecz „termometr” postawy wobec Boga i ludzi. To rodzaj duchowego alarmu. Nawrócić się to zmienić coś istotnego w całej sytuacji życiowej, w której grzech się pojawił.

 

Pójść z grzechem za Jezusem   

Warto przyjrzeć się postawie Piotra i Judasza w obliczu grzechu. Judasz zdobył się na szczery rachunek sumienia: „zdradziłem niewinnego”. A później poszedł i powiesił się. Tymczasem Piotr inaczej zareagował na swoją słabość. On również był rozgoryczony własną postawą. Może nawet bardziej niż Judasz. Zaparł się trzy razy swojego ukochanego Mistrza. Tego, któremu przyrzekał, że nigdy Go nie opuści, choćby wszyscy Go opuścili. Jednak - w przeciwieństwie do Judasza – Piotr nie pozostaje sam ze swoim grzechem. Zawstydzony i zalękniony idzie za Jezusem. Boi się, że znów ktoś rozpozna w nim ucznia Jezusa i że go zabiją. A jeszcze bardziej lęka się spojrzenia w oczy Mistrzowi. Gdy ich spojrzenia krzyżują się spotykają, wtedy Piotr reaguje płaczem, ale nie rozpaczą. Zmienia się w mocarza. Odtąd można go będzie zabić, ale nie można go będzie zastraszyć i zmusić do ponownego zaparcia się Chrystusa. Widząc przemianę Piotra, możemy domyślać się tego, co wyczytał on w spojrzeniu Zbawiciela: „czego się spodziewasz, Piotrze? Jeśli myślisz, że ciebie potępiam, to jeszcze Mnie nie znasz. Właśnie idę oddać za ciebie życie, bo do końca cię pokochałem”.

Pójście z grzechem za Jezusem to warunek trwałego nawrócenia. Gdy stajemy samotnie twarzą w twarz z bolesną prawdą o nas samych, to grozi nam – jak Judaszowi – rozpacz i zniechęcenie. Gdy natomiast – zalęknieni i zawstydzeni – idziemy z grzechem do Jezusa, wtedy mocą Jego miłości i przebaczenia stajemy się więksi od naszej słabości i otwiera się przed nami nowa przyszłość. Trwałe nawrócenie wymaga podejścia do kratek konfesjonału, by spojrzeć w oczy Jezusowi i by raz jeszcze – a może po raz pierwszy w życiu – przekonać się o tym, że Jego miłość większa jest niż nasza słabość i że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia.

 

Co utrudnia nawrócenie?

Istnieje kilka typowych przeszkód w nawróceniu. Pierwsza z nich to lekceważenie własnych grzechów i słabości. Z reguły wyolbrzymiamy cudze błędy i słabości, a pomniejszamy własne. Widzimy drzazgę w oku brata, a nie widzimy belki w naszym własnym oku. Druga przeszkoda to porównywanie siebie z innymi ludźmi po to, by uciekać od prawdy o sobie i by „usprawiedliwiać” własne grzechy. Znalezienie choćby jednego człowieka, który wydaje się nam gorszy od nas samych, nie sprawi, że nasze postępowanie jest właściwe. Szczęście nie płynie z tego, że ktoś - w mojej opinii! - jest gorszy ode mnie, lecz z tego, że naśladuję Chrystusa. Trzecia przeszkoda w nawróceniu to przekonanie danego człowieka, że nie może on już się zmienić. Wbrew pozorom nie jest to postawa pokory, lecz przejaw wygodnictwa i egoizmu. Taki człowiek deklaruje bowiem pośrednio, że nie podejmie trudu przemiany.

 

 

Odzyskanie ideałów i aspiracji

Warunkiem trwałego nawrócenia jest odzyskanie pragnień i aspiracji na miarę godności i powołania człowieka. Grzech wdziera się w życie człowieka wtedy, gdy człowiek zniekształca i zawęża pragnienia. Także grzech pierworodny był konsekwencją zawężenia pragnień. Pierwsi ludzie zapomnieli o Bogu, przestali się interesować sobą nawzajem, zrezygnowali z obserwowania świata i nadawania imion zwierzętom. Zaczęli natomiast skupiać uwagę na drzewie poznania dobra i zła. Ewa „spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (Rdz 3, 6). Zawężenie pragnień odbiera trzeźwość myślenia i prowadzi do szukania karykatury szczęścia. Jeśli ktoś zawęzi pragnienia do łatwego zarobku, dobrego nastroju czy doraźnej przyjemności, to nie oprze się nieuczciwości, alkoholizmowi czy uzależnieniom. Lęk przed karą za grzechy czy niepokój o własną przyszłość to za mało, aby człowiek mógł zmienić postępowanie. Nawrócić się to odzyskać pragnienia. Człowiek nawrócony to ktoś, kto pragnie kochać i być kochanym.

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki