Logo Przewdonik Katolicki

Którędy do szczęścia?

Ks. Marek Dziewiecki
Fot.

Bóg proponuje człowiekowi szczęście prawdziwe, które po grzechu pierworodnym stało się trudne. Mimo to wielu ludzi nadal łudzi się, że można osiągnąć szczęście szybko i łatwo.

 

Każdy człowiek pragnie być szczęśliwy. Nie znaczy to, że każdy zna drogę do szczęścia i potrafi respektować własne pragnienia.

Nieszczęsne drogi szukania szczęścia

Pragnienie szczęścia jest tak intensywne, że człowiek nie musi być nieszczęśliwy, by czuł się nieszczęśliwy; wystarczy, że nie jest szczęśliwy. Radość to jedyny sposób istnienia, który sprawia, że człowiek ma ochotę, by żyć. Mimo powszechnego pragnienia szczęścia wielu ludzi postępuje w sposób, który ich unieszczęśliwia. Są tacy, którzy ulegają rozpaczy i targają się na własne życie. Człowiek, który tęskni za radością, potrafi oddalić się od własnych pragnień i tęsknot z tego powodu, że osiągnięcie szczęścia nie jest łatwe. Łatwo natomiast wybrać fałszywą drogę do szczęścia. Przykładem może być nastolatek, który marzy o wolności, a postępuje w sposób prowadzący go do uzależnień. Inny przykład to kobieta, która marzy o szczęśliwym małżeństwie i trwałej rodzinie, a wiąże się z mężczyzną nieumiejącym kochać i zadającym jej coraz większe cierpienia.

Biblia wyjaśnia, że oddalanie się człowieka od szczęścia zaczęło się od grzechu pierworodnego. Grzech ten polegał na wymyśleniu sobie innej drogi do szczęścia niż ta, którą proponował Bóg. Warunkami osiągnięcia szczęścia, które wskazywał Stwórca, były: małżeństwo i rodzina, pracowitość, świętowanie siódmego dnia tygodnia po sześciu dniach pracy, a także uznawanie najwyższego autorytetu Bogu w kwestii odróżniania dobra od zła (por. Rdz 1, 22; 2, 17). Tymczasem Adam i Ewa ulegli przekonaniu, że Bóg przeszkadza im w byciu szczęśliwymi i że drogą do szczęścia jest nieposłuszeństwo wobec Boga. Odtąd kolejne pokolenia ludzi stają w obliczu wyboru między wskazaną przez Boga drogą błogosławieństwa i życia, a wskazaną przez Adama i Ewę drogą przekleństwa i śmierci (por. Pwt 30, 19). Dążenie do szczęścia na skróty to najbardziej nieszczęsny i rozczarowujący sposób jego szukania.

Szczęśliwy, kto od Boga uczy się szczęścia

Bóg pragnie, byśmy byli radośni naprawdę i na zawsze (por. J 17, 13). Warunkiem osiągnięcia szczęścia jest rozumienie tego, na czym ono polega. Od szczęścia oddalaj się ci, którzy mylą radość z przyjemnością. Kto popełnia ten błąd, ten nie zazna radości. Bóg pomaga człowiekowi odróżniać to, co dobre i prowadzi do szczęścia, od tego, co jedynie przyjemne i prowadzi do rozczarowania. Aby doznać chwili przyjemności, wystarczy się najeść, wyspać czy zaspokoić popęd. Do tego typu zachowań zdolny jest każdy człowiek. Doznanie przyjemności jest czymś pospolitym, osiągalnym dla wszystkich ludzi. Natomiast radość jest arystokratyczna. Tylko nieliczni ludzie są radośni w trwały sposób.

Przyjemność można osiągnąć wprost, a radość jest konsekwencją życia opartego na miłości, prawdzie i odpowiedzialności. Kto szuka radości, ten jej nie znajdzie, gdyż zapomina o drodze, którą trzeba przejść, by zaznać szczęścia. Drogą do radości nie jest pragnienie radości, lecz zapominanie o sobie po to, by kochać bliźnich. Przyjemność jest krótkotrwała. Poczucie sytości po posiłku czy doznanie przyjemności seksualnej szybko przemija. Niektórzy ludzie dla chwili przyjemności seksualnej zdradzają małżonka, łamią własną przysięgę, czy zarażają się śmiertelnymi chorobami. Wielu dla chwili przyjemności nadużywa alkoholu czy sięga po narkotyk, wchodząc na drogę śmierci na raty. Szukanie przyjemności zawęża nasze pragnienia i aspiracje, natomiast radość owocuje entuzjazmem i umacnia naszą wolność do czynienia dobra.

Bóg przypomina nam o tym, że ci, którzy pragną żyć w radości i szczęściu, powinni czynić to, co wartościowe, a nie to, co w danej chwili przyjemne. Powinni zachowywać zasady Dekalogu i kochać. Człowiek poszukujący jedynie fizycznej przyjemności czy miłych stanów emocjonalnych, nie zazna trwałej radości. Radość płynąca z przyjaźni z Bogiem i ludźmi sprawia, że z entuzjazmem podejmujemy nasze codzienne obowiązki i że odnajdujemy w sobie siłę do mierzenia się z trudnościami.

Po grzechu pierworodnym przyjęcie szczęścia, które przynosi nam Bóg, wymaga nawrócenia. „Obiecane szczęście stawia nas wobec decydujących wyborów moralnych. Zaprasza nas do oczyszczenia naszego serca ze złych skłonności i do poszukiwania nade wszystko miłości Bożej. Uczy nas, że prawdziwe szczęście nie polega ani na bogactwie czy dobrobycie, na ludzkiej sławie czy władzy, ani na żadnym ludzkim dziele, choćby było tak użyteczne jak nauka, technika czy sztuka, ani nie tkwi w żadnym stworzeniu, ale znajduje się w samym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej miłości” (KKK, 1723). To przede wszystkim od naszych codziennych wyborów moralnych zależy, czy otworzymy się na szczęście, którego nie osiągniemy bez Boga.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki