…Codzienna dawka potwornych, nie do uwierzenia wiadomości zatruwała mi dzień. Ba, kilka dni po lekturze nie mogłam się uspokoić, ciągle myślałam o tym, jak to jest możliwe, że w
XXI, „cywilizowanym" wieku, dzieją się codziennie takie okropności, tyle barbarzyństwa. Aborcja przez "częściowe urodzenie", głosowania Obamy w sprawie nieudzielania pomocy dzieciom, które przeżyły własną aborcje, teraz groźba apokaliptycznej ustawy FOCA w USA, śmierć Eulany Englaro… - to zaledwie jakiś drobny ułamek tego, co w ciągu ostatnich tygodni wylewa się z mojego monitora… Łapię się na tym, że pragnę końca świata, żeby się to wszystko wreszcie z hukiem zawaliło, żeby Bóg położył kres temu zezwierzęceniu (nie, obrażam zwierzęta). Mam kochającego męża i śliczną, zdrową córeczkę i jestem Bogu za to wdzięczna, ale szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko temu, gdybyśmy już dzisiaj, teraz, przenieśli się wszyscy na drugą stronę i nie musieli wciąż żyć w tym bagnie. Proszę o pomoc, wskazówkę - jak żyć w świecie pełnym zła, jak cieszyć się życiem, jak nie zwariować?
Agnieszka
Dziś nieco obszerniejszy fragment listu Czytelniczki, który obrazuje pojawiające się niekiedy zniechęcenie (dodać by trzeba, że pani Agnieszka przedstawiła się jako zaangażowana w ruch obrony życia). Myślę, że warto na ten temat poczynić kilka uwag.
Faktycznie, w natłoku złych informacji płynących ze świata pojawia się czasami pytanie o sens tego, co robimy, szczególnie jeżeli są to działania, w które angażujemy się całym sercem. Zagadnienia związane z obroną życia, szczególnie wystawione są na takie zagrożenia, bowiem nigdy nie przynoszą natychmiastowych efektów, rzadko mają charakter spektakularny… Właściwie można by powiedzieć z definicji nastawione są na czas tak długi, jak długie jest życie człowieka. Przecież, gdy małżonkowie obdarzeni zostają darem nowego życia, gdy stają się rodzicami, również efekt, choć wspaniały – DZIECKO – to jednak daje na siebie czekać bardzo długo, najpierw 9 miesięcy od poczęcia do porodu, potem kolejne lata, gdy mały człowiek domaga się nieustannej troski i opieki, następnie kolejne lata towarzyszenia we wzrastaniu i dojrzewaniu, dalej, może coraz mniej intensywne, ale zawsze obecne zaangażowanie w dorosłe życie dziecka – innymi słowy, całe życie, w którym realizuje się na różne sposoby przyjmowanie życia. A przecież na tych wszystkich etapach, choć nie barak chwil radosnych, również nie brak trudnych, niekiedy nawet tragicznych.
Odwołuję się do tego przykładu, aby bardzo mocno podkreślić, jak ważne jest przypominanie sobie całości tematu, o którym mówimy. Epatowanie doświadczeniami trudnymi i dramatycznymi ukazuje zawsze wycinek prawdy i niestety bardzo często zagłusza Dobrą Nowinę o życiu jako cudzie. Mam wrażenie, że obrona życia to przede wszystkim zachwycenie się darem Boga. To, co nasza Czytelniczka również wspomniała, pisząc o swym mężu i córce, wydaje się najwłaściwszą drogą do szukania motywacji dla bronienia życia… Napiszę może nieco górnolotnie - ale o jedną kochającą się rodzinę więcej, a zatem kolejne osoby, które mogą dać świadectwo piękna… być może nie zmienia to wiele w „brudzie tego świata”, ale tam, gdzie błyszczy światło, tam nie ma ciemności…
Widać też wokół nas coraz więcej tego typu błyszczących płomyków. Wspomnę chociażby niedawny Marsz dla życia zorganizowany w Poznaniu 1 marca. Osobiście zachwycił mnie zapał kilku młodych ludzi, który rozpalił całkiem spory płomień (ok. 1500 uczestników marszu to wcale niemało). I znowu może nie zmieniło to wiele, ale tak jakby cieplej i jaśniej się zrobiło.
Wydaje się, że w tym kontekście trzeba też zauważyć bardzo ważną cechę działań pro-life, mianowicie, dzisiaj autentyczna obrona życia nigdy nie jest w swej istocie przeciw komuś lub czemuś, zawsze jest DLA: dla człowieka, dla życia, dla szczęścia… Może warto czasami przypominać sobie o tym, aby nie dać się przytłoczyć dramatem codziennych informacji.
Mam wrażenie, że również świat mediów, w którym wiele jest osób szczerze angażujących się „po stronie życia”, musi bronić się przed pokusą zatrzymywania się tylko na przestrzeganiu przed złem, bo choć to właśnie takie niepokojące newsy przyciągają uwagę, to jednak właśnie piękno i dobro życia zachwyca, i pociąga za sobą.