Czy dziś, kilka lat po jego śmierci, zastanawiamy się jak nas, młodzież pięknego kraju, co zwie się Polska, postrzegają nasi wychowawcy, rodzice, i wreszcie on, który jest teraz w niebie? Nieraz słyszymy z ust starszych, że ta dzisiejsza młodzież „powariowała”. Ba! Mało tego, niektórzy mówią, że my, młodzi, nie mamy już żadnych zasad, co więcej, stać nas na wszystko, poza chwilą refleksji i modlitwy. Wreszcie niektórzy twierdzą, że jesteśmy wręcz generacją straconą, gdyż żyliśmy w czasach Jana Pawła II, a z jego nauki i przykazań mało co pamiętamy, a co najważniejsze, nie stosujemy się do niej. Czy rzeczywiście tak jest? Czy rzeczywiście dziś my, młodzi ludzie, jesteśmy już pozbawieni jakichkolwiek zasad i wartości? Osoby, które nie widzą w nas cienia nadziei, być może zawsze na wszystko spoglądają w „czarnych”, pesymistycznych kolorach. Są też tacy, którzy po prostu się na nas zawiedli i trudno im ponownie zaufaćmłodemu człowiekowi. Na szczęście jest wielu rodziców, pedagogów, profesorów, księżywciąż widzących w nas ogromny potencjał entuzjazmu i wiary. To właśnie wiara i nadzieja, w nas pokładane, stanowią odzwierciedlenie uczuć, którymi darzył nas Jan Paweł II, a o których teraz zapewnia nas Ojciec Święty Benedykt XVI. Trzeba przecież powiedzieć, że jako młodzi Polacy żyjemy w kraju, prężnie się rozwijającym pod względem ekonomicznym i gospodarczym. Żyjemy w kraju, w którym dzięki Bogu nie ma wojny. Dlaczego więc nie miałoby byćw nim miejsca dla Boga, wpisanego w naturę każdego człowieka, także młodego, dopiero co odkrywającego życiowe horyzonty. Warto jednak pamiętać, iż to, co myślą o nas inni, jest ważne, jest niemalże „lustrem”, w którym możemy się przejrzeć. Na tej podstawie, a także głosu naszych dusz i serc, musimy wejść w siebie samych. Musimy zadać sobie pytanie, za jakich uważamy się ludzi? W człowieku jest przecież więcej dobra niż zła, bo taka jest ludzka natura, jednak czy umiemy to dobro z siebie odpowiednio wykrzesać? Co robimy z talentami, które otrzymaliśmy w naszym życiu? I wreszcie, jaka jest nasza relacja nie z rodzicami, księżmi, tylko z Chrystusem. Jeśli będzie właściwa, jeśli będziemy o nią odpowiednio dbać poprzez życie sakramentalne, to jako młode pokolenie chrześcijan będziemy na pewno postrzegani jako „generacja przyszłości”. Papież Jan Paweł II mówił do nas, iż nawet jeśli nie będzie nas wielu i będzie ciężko, to musimy być „mocniejsi niż warunki, w których przyszło nam żyć”. Żyjemy przecieżw czasach, które coraz bardziej pokazują, że nie liczba młodych ludzi, ale jakość, głębia ich przeżywanej wiary i ich autentyczna postawa ożywią Kościół w XXI wieku. Dlatego nie można być smutnym! Z Bożą pomocą musimy iść śmiało do przodu, by dawać powody do radości i dumy samym sobie, tym, którzy na nas liczą, a także temu, który oręduje za nami w niebie.