Tylko najstarsi pamiętają dyskusję, jaka wybuchła po ogłoszeniu encykliki. Aby to zrozumieć, trzeba chyba naświetlić atmosferę tamtych lat – zwłaszcza tę panującą w krajach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej.
Lata sześćdziesiąte
Lata 60. XX w. to czas, który dzisiaj kojarzy się nam z bardzo specyficzną modą – długie włosy, szerokie spodnie, albo z nowymi trendami w muzyce: bigbit czy początki rocka. Dzisiaj są to „dinozaury” wspominane z sentymentem. Ale w tle tego wszystkiego była też rewolucja obyczajowa, której istota tkwiła w zakwestionowaniu klasycznych norm moralnych i głoszeniu totalnej wolności – zwłaszcza w dziedzinie seksualności, małżeństwa i rodziny. Ruchy hippisowskie są ciągle znanym symbolem tamtego czasu, kiedy twierdzono, że „zabrania się zabraniać”. Drugim elementem tego tła było charakterystyczne dla początku lat 60. głoszenie teorii demograficznych o rzekomym niebezpieczeństwie przeludnienia świata. Nowo powstałe kraje, zwłaszcza na kontynencie afrykańskim, wkraczające – jak to się wtedy mówiło – „na drogę rozwoju”, miały doświadczyć eksplozji demograficznej. To postawiło przed różnego rodzaju autorytetami i instytucjami problem regulacji albo raczej ograniczenia urodzin. Dla nas jednak – mieszkańców starej Europy – problem encykliki leży w czymś zupełnie innym. Chociaż dotyka nas „obyczajowa rewolucja” i problemy globalnej demografii, to jednak wydaje się, że tłem i źródłem problemów jest wizja człowieka i małżeństwa. Zwraca na to uwagę Paweł VI, podkreślając konieczność integralnej wizji człowieka, która pozwoli uniknąć błędów wynikających z izolowania cząstkowych spraw redukujących człowieka do wymiaru biologicznego i odzierających relacje małżeńskie z ich pełnego znaczenia (por. HV 7). Zwrócenie uwagi na integralną wizję człowieka pozwala też inaczej odczytać cały dokument papieża, co wydaje się tym bardziej znaczące, że w powszechnym odbiorze i dzisiejszej świadomości „Humanae vitae” funkcjonuje jako dokument, w którym jego autor zabrania stosowania środków antykoncepcyjnych. Jest to więc bardzo negatywna i jednostronna wizja doktryny w nim zawartej.
Nie tylko antykoncepcja
Tymczasem istotą tego dokumentu jest przedstawienie fundamentalnych kwestii dotyczących ludzkiej płciowości i małżeństwa. Kilka z nich zasługuje na szczególną uwagę. Po pierwsze, jest to wizja miłości małżeńskiej. Paweł VI stwierdza, że „jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć, ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej woli, zmierzający do tego, aby miłość ta w radościach i trudach codziennego życia nie tylko trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość” (HV 9). Na tej ludzkiej – zmysłowej i duchowej – wizji miłości małżeńskiej oparty jest obraz małżeńskiej seksualności – jako całości, a także poszczególnego aktu małżeńskiego, który – analogicznie do podwójnego wymiaru małżeńskiej miłości – ma także podwójny sens. Paweł VI stwierdza, że jeżeli zostaną zachowane dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego – jedność i rodzicielstwo – to wtedy „zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany – a mianowicie do rodzicielstwa”(HV 12). Widzimy więc, że zarówno w ogólnej wizji małżeńskiej miłości, jak i w pojmowaniu seksualnego aktu małżeńskiego występują paralelnie dwa elementy. W pierwszym przypadku jest to zintegrowanie wymiaru duchowego i cielesnego, a w drugim znaczenia jednoczącego i płodnego. Każde naruszenie tych dwóch porządków jest wykroczeniem przeciwko naturalnemu obrazowi ludzkiej miłości i seksualności, jest poważnym wykroczeniem moralnym. Paweł VI stwierdza: „odrzucić należy bezpośrednie obezpłodnienie czy to stałe, czy czasowe, zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Odrzucić również należy wszelkie działanie, które – bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego”(HV 14). Inaczej mówiąc, papież odrzuca działania o charakterze antykoncepcyjnym. Jest to niewątpliwie jeden z najbardziej znaczących i wyrazistych elementów doktryny „Humanae vitae”, ale nie jedyny.