Sens ofiar za zmarłych według św. Augustyna (+430)
PK
Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich, gdy za nich składa się ofiarę Pośrednika albo, gdy się w kościele daje jałmużny. Ale to pomaga tym, którzy gdy żyli, zasłużyli sobie, aby im to potem mogło pomóc. Jest bowiem pewien sposób prowadzenia życia ani tak dobry, by tego nie potrzebował po śmierci, ani tak zły, by mu...
Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich, gdy za nich składa się ofiarę Pośrednika albo, gdy się w kościele daje jałmużny. Ale to pomaga tym, którzy gdy żyli, zasłużyli sobie, aby im to potem mogło pomóc. Jest bowiem pewien sposób prowadzenia życia ani tak dobry, by tego nie potrzebował po śmierci, ani tak zły, by mu to nie pomagało po śmierci; może być jednak taki dobry sposób postępowania w życiu, że to nie jest potrzebne, a może być znowu taki zły, że pomoc na nic się nie może przydać z chwilą, gdy człowiek przeszedł z tego życia do innego. Wobec tego wszelka zasługa, która może po tym życiu przynieść ulgę lub być ciężarem, musi być nabyta tutaj. Niech się zaś nikt nie spodziewa, że to czego tutaj zaniecha, wysłuży sobie u Boga, gdy umrze. A więc to, co za zmarłych ma zwyczaj czynić Kościół, nie jest sprzeczne z apostolskim zdaniem, które głosi: „Wszak wszyscy staniemy przed trybunałem Chrystusa, aby każdy zdał sprawę z czynów dokonanych w ciele, dobrych czy złych” (Rz 14, 10), ponieważ niejeden, żyjąc w ciele, nabył sobie i tej zasługi, aby mu owe ofiary mogły pomóc. Nie wszystkim bowiem pomagają (...) ze względu na różnicę w życiu, jakie każdy prowadził w ciele. Gdy zatem składa się ofiary czy to ołtarza, czy jakichkolwiek jałmużn za wszystkich zmarłych ochrzczonych, to za bardzo dobrych są one dziękczynieniem, za nie bardzo złych – błaganiem o zmiłowanie, za bardzo złych, chociaż im po śmierci nie pomagają, są bądź co bądź pociechą dla żywych.
Ojcowie żywi t. 4, Kraków 1982