Logo Przewdonik Katolicki

Młodzi chcą ufać kościołowi

Jarosław Stróżyk
Fot.

Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jan Paweł II. To właśnie on napominał młodzież, że zgodnie z duchem Ewangelii musi poszukiwać prawdy. To duże wymaganie. A jednak młodzi podejmowali trud, słuchali Papieża, czuli się z nim emocjonalnie związani. Bezgranicznie mu ufali, traktując jako swojego duchowego przewodnika. Dlaczego? Bo był w swoim postępowaniu autentyczny, bo między...

Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jan Paweł II. To właśnie on napominał młodzież, że zgodnie z duchem Ewangelii musi poszukiwać prawdy. To duże wymaganie. A jednak młodzi podejmowali trud, słuchali Papieża, czuli się z nim emocjonalnie związani. Bezgranicznie mu ufali, traktując jako swojego duchowego przewodnika. Dlaczego? Bo był w swoim postępowaniu autentyczny, bo między jego słowami a postępowaniem nie było rozdźwięku.


Jak widzimy Kościół

Dla wielu katolików tego autentyzmu zabrakło w ostatnich tygodniach. Kościół w Polsce niezmiennie cieszy się ogromnym zaufaniem (81 proc. wg TNS OBOP), także wśród ludzi młodych (58 proc. wg CBOS). To zaufanie Kościół wypracował sobie przez lata, m.in. trudne lata komunizmu w Polsce, kiedy był dotkliwie prześladowany. Tak duchowni, jak i sami wierni, dlatego nie może sobie pozwolić na jego utratę. Tymczasem ostatnie wydarzenia pozostawiły wrażenie, jakby Kościół bał się przeszłości. A przecież fakt, że jak się szacuje ok. 10 % księży podjęło współpracę z służbami reżimu, nie przekreśla chlubnej roli, jaką w tym okresie odegrał Kościół w Polsce. Wręcz przeciwnie pokazuje, jak bardzo starano się Kościół zniszczyć.


Co nam trudno zrozumieć

Młodzi nie rozumieją dziś sporów o lustrację wśród duchownych. Dla nich sprawa jest prosta: ci, którzy współpracowali, powinni się przyznać i przeprosić. Taka postawa, w której duchowni skruszeni stają w prawdzie, jest dla młodych autentyczna i może przynieść tylko wzrost zaufania do Kościoła i jego instytucji. Zaś nieustanne zaprzeczanie i „rozmijanie się z prawdą” wywołuje skutek odwrotny: młodzi stwierdzają, że w Kościele coś się ukrywa, że jest nieautentyczny, co dla nich znaczy: nieprawdziwy.


A jednak szansa

Jednak żywa reakcja wiernych, w tym też młodych, na ostatnie wydarzenia pokazuje, że nie może być mowy o kryzysie w Kościele. Wierni są żywo zainteresowani szybkim rozwiązaniem problemu, zależy im na dobru Kościoła, chcą mu ufać…

Paradoksalnie sprawa abpa Wielgusa stworzyła Kościołowi możliwość uporania się z problemami, w tym przede wszystkim kwestią lustracji. Powstał klimat sprzyjający ponownemu ożywieniu dyskusji na temat roli kata i ofiary w minionym systemie. W ostatnich latach zapomniano o tych, którzy prześladowali ludzi, łamali im życie, a skupiono na tych, którzy podjęli współpracę. Obecna sytuacja umożliwia przywrócenie właściwej hierarchii w ocenach - napiętnowania kata. Może dzięki temu młodzi lepiej zrozumieją najnowszą historię Polski.

Sprawa arcybiskupa Wielgusa mogła bardzo osłabić autorytet Papieża. Na szczęście nie tylko tak się nie stało, ale dzięki jego zdecydowanej reakcji, wynikającej z troski o dobro i jedność polskiego Kościoła, wzmocniła Ojca Świętego. Dzięki temu Benedykt XVI stał się dla młodych jeszcze bardziej autentyczny w tym, co robi.



Chlubna historia Kościoła w okresie PRL

Polski Kościół lat 1944-89 to Kościół męczenników. Do dzisiaj udało się udowodnić, że zamordowano w tym okresie 48 kapłanów i 25 sióstr zakonnych, 10 duchownych zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach, 52 deportowano w głąb Związku Sowieckiego, 30 znalazło się w obozach. Za wyjątkiem zamordowanego księdza Jerzego Popiełuszki bohaterstwo wielu pozostaje dla nas anonimowe. Nazwiska takich księży jak ks. Kazimierz Jancarz, ks. Stefan Niedzielak, o. Honoriusz Kowalczyk czy ks. Roman Kotlarz wielu młodym nic nie mówią a powinny.

Wielu duchownych więziono. Wśród nich są zasłużeni dla polskiego Kościoła: Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński czy poznański arcybiskup Antoni Baraniak. Postać abpa Baraniaka jest szczególna, mimo szykan i tortur, którym był wiele razy poddawany, pozostał wierny prymasowi, konsekwentnie odmawiając współpracy z SB.

A przecież Kościół to nie tylko prześladowani hierarchowie i księża. To przede wszystkim wierni, którym przez lata starano się wpoić ateizm i utrudniano praktyki religijne. Wielu z tego powodu nie mogło robić kariery naukowej ani zawodowej, było szykanowanych w pracy, ich dzieci prześladowano w szkole.

Kościół okresu PRL-u zapisał wspaniałą kartę, której nie tylko nie powinien się wstydzić, ale z której powinien być dumny.



Szukajcie tej prawdy tam, gdzie ona rzeczywiście się znajduje! Jeśli trzeba, bądźcie zdecydowani iść pod prąd obiegowych poglądów i rozpropagowanych haseł!

Jan Paweł II


Co młodzi sądzą o odwołaniu arcybiskupa Wielgusa?


Basia Kałka, 25 lat, studentka pedagogiki

Nie znam realiów PRL, dlatego trudno oceniać mi postawę abp. Wielgusa, który podjął współpracę z SB. W końcu jest tylko człowiekiem. Każdy popełnia błędy w życiu. Nie rozumiem jednak, dlaczego nie potrafił przyznać się do swojej przeszłości, dlaczego nas okłamał? Dlatego uważam, że jego rezygnacja była słuszna. Ale czy jest to jego samodzielna decyzja, czy została po prostu wymuszona? Teraz już sama nie wiem. Chciałabym wierzyć, że skrucha arcybiskupa jest szczera.


Marek Dłużniewski, 19 lat, student politologii

Nie wyobrażam sobie, aby na stolicy Prymasa Tysiąclecia zasiadał człowiek, który współpracował ze zbrodniczym systemem PRL-u. Bogu należy dziękować za zdecydowaną postawę Benedykta XVI. Uratował polski Kościół przed kompromitacją.

Ponieważ to my wszyscy jesteśmy Kościołem, mamy prawo wymagać od swoich pasterzy, aby nie tylko głosili Ewangelię, ale sami chcieli według jej zasad postępować. Wszak „prawda nas wyzwoli”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki