W niedzielę 17 czerwca zakończył się kolejny, siódmy już zjazd gnieźnieński, odbywający się pod hasłem „Człowiek drogą Europy”. Trudno oczywiście w krótkim felietonie podsumować to wydarzenie. Program był niezwykle bogaty, warto zapoznać się z opublikowanymi już na stronie internetowej www.zjazd.eu pełnymi tekstami wystąpień.
W tym miejscu pragnę jedynie zwrócić uwagę na fakt, że inicjatywa organizowania spotkań określanych jako zjazdy gnieźnieńskie jest niezwykle twórczym rozwinięciem i pogłębieniem przesłania Jana Pawła II, pozostawionego właśnie w Gnieźnie. Wystarczy przeczytać homilie wygłoszone w tym miejscu przez Papieża Polaka w 1979 i 1997 r., żeby to zrozumieć. Mówił też o tym w Gnieźnie w czasie tegorocznych obchodów uroczystości św. Wojciecha kardynał Dziwisz, stwierdzając między innymi, że „z Gnieznem związany jest genius loci – geniusz miejsca. To miasto staje się punktem odniesienia dla innych polskich i europejskich miast w tworzeniu duchowej wspólnoty. Z tego miejsca może rozbrzmiewać i rozbrzmiewa donośnie głos, dotyczący najważniejszych spraw dla Europy i dla Polski”.
Przesłanie Jana Pawła II wypowiedziane w Gnieźnie dotyczyło jedności europejskiej, szczególnie w jej duchowym wymiarze. Może warto więc podjąć i twórczo rozwinąć myśl Jana Pawła II dotyczącą Kościoła w Polsce i to w bardzo konkretnym wymiarze. To bowiem, co dzisiaj niepokoi i boli wielu polskich katolików, to fakt, że w ważnych sprawach dotyczących moralnej oceny zjawisk życia publicznego i społecznego Kościół w Polsce nie mówi jednym głosem. Do tego dochodzi widoczna strategia dzielenia Kościoła, przede wszystkim przez polityków i media, na lepszych i gorszych, naszych i obcych, postępowych i zachowawczych, co przynosi coraz bardziej widoczne owoce. W ostateczności jednak chodzi przecież tylko o to, aby Kościół zmarginalizować, a wiarę wepchnąć do kruchty.
Nie jest przypadkiem, że właśnie niedawno Benedykt XVI, przemawiając do biskupów słowackich, stwierdził, że Słowacja i Polska posiadają najbogatsze dziedzictwo tradycji katolickiej we wschodniej Europie, ale że dziedzictwo to wystawione jest obecnie na niebezpieczeństwo i może zostać poważnie osłabione przez zjawiska typowe dla zachodnich społeczeństw. Przyjmijmy te słowa nie tylko jako głos Papieża, ale jako głos człowieka nam życzliwego, o nas zatroskanego i patrzącego z pewnego dystansu, dzięki któremu lepiej widać to, czego sami nie dostrzegamy.