W cieniu góreckich dębów
ks. ppłk Tadeusz Łukaszczyk
Fot.
Mowa ziemi jest podobna do mowy miłości,
ziemia także przemawia w ciszy.
Ks. Józef Tischner
Gawęda I
Kto prowokuje dęby do rozmów między sobą, rozmowy z nami? Zastanawiam się nad tym od pół wieku, spędzając najpierw seminaryjne wakacje, a później kapłańskie urlopy w Górce Klasztornej.
Wydaje się, że one dobrowolnie chcą z nami rozmawiać, pozwalają nam słyszeć ich własne...
Mowa ziemi jest podobna do mowy miłości,
ziemia także przemawia w ciszy.
Ks. Józef Tischner
Gawęda I
Kto prowokuje dęby do rozmów między sobą, rozmowy z nami? Zastanawiam się nad tym od pół wieku, spędzając najpierw seminaryjne wakacje, a później kapłańskie urlopy w Górce Klasztornej.
Wydaje się, że one dobrowolnie chcą z nami rozmawiać, pozwalają nam słyszeć ich własne dialogi. Pewnie wiedzą, jacy rozgadani jesteśmy na co dzień. Wiedzą, jak boimy się ciszy.
Cisza jest bardzo wymagającym stanem wnętrza. Nie zapomnę nigdy pierwszych dni seminaryjnych w Gnieźnie, kiedy trzeba było nauczyć się wyciszenia, wejścia w klimat zupełnie różny od wszystkiego, co wcześniej było moim udziałem. Wymóg wydawał się być ponad moje siły! A jednak… Nie inaczej jest z tajemniczym, wewnętrznym życiem góreckiego gaju. Aby poznać jego życie, nim się oczarować – wymóg ciszy jest wprost nieodzowny.
Znowu problem podniosła lipa przy dzwonnicy. Swoją drogą, wypomina mi, że dawno dzwonnicy przy niej nie ma, a ja wracam ciągle do tego widoku, który został w mojej dziecięcej pamięci. Owszem – ma rację!
Jestem skłonny przyznać jej, że ma powody do zniechęcenia, bo co tu mówić o ciszy, gdy ona wystawiona jest na ciągły gwar setek ludzi. I chociaż nie ma przy niej wspomnianej dzwonnicy, gubi liście w geście rozterki i krzyku, błagania o spokój.
Dąb Otłok, stojący najbliżej muru okalającego ogród klasztorny, mruknął do mnie:
– Pod pozorem sprawdzenia, która to godzina, włączasz po śnie radio czy telewizor…
Tak. To prawda – pomyślałem! On wie, co mówi. Nie bardzo radzimy sobie często nawet z domową, poranną ciszą. Kto wie, czy się nie boimy, że cisza nam coś „powie”? Mam kłopot – czuję się zdemaskowany przez ten stary dąb.
– Nie jesteście przygotowani na spotkanie z ciszą – wyrokuje drzewo!
– Dobrze mówi – pomyślałem.
Wewnętrzny porządek gaju oskarża mnie. Stanowi wyrzut dla nas wszystkich, którzy w pierwszych chwilach każdego dnia staramy się zagłuszyć ciszę.
Wewnętrzny, naturalny porządek góreckiego gaju pozostał z woli Opatrzności Bożej jedną wielką, wymowną lekcją o modlitwie.
Ona, modlitwa, jest koniecznością. Ona jest ludzkim oddechem i tym, co ludzi odróżnia. Lubiłem obserwować księży misjonarzy, przemierzających ścieżki gaju z różańcem w ręku. Co jakiś czas zatrzymywali się, spoglądali w górę, medytowali. Kilku z nich znałem od mojej wczesnej młodości i wiedziałem, iż powrócili z dalekiej Ameryki Południowej, Indonezji, Filipin… Tak wiele zaznali wrażeń, a jednak to tutaj czerpią siłę do dalszej pracy! Przybywają do swego Źródła.
„Mikroświat” górecki szczególnie modlitwie służy. Przecież dąb Ziemomysł, którego konary sięgały do stojącej dziś studzienki z cudowną wodą źródlaną, stał się przybytkiem objawień Maryi! Tutejsze dęby trwają może tak długo, aby zawsze być piewcami tego szczególnego duchowego klimatu, jaki natura nam oferuje. Czyż nie jest to piękne, gdy wokół panuje wrzawa – zarówno w dzień, jak i nocą?
Bez ciszy nie ma poznania własnego wnętrza.