Logo Przewdonik Katolicki

Dwoją się i troją

Michał Chojnacki
Fot.

Przyzwyczailiśmy się, że w kościele jest ładnie, czysto i porządnie. Dostrzegamy ułożone na ołtarzach obrusy, nowe bukiety w wazonach. Gdy z daleka słyszymy bicie kościelnych dzwonów, wiemy, że na pewno jest dokładnie ta, a nie inna godzina. Ale nic samo się nie zrobi. O ład w kościele dbają duszpasterze oraz anonimowi dla większości wiernych pracownicy parafialni. Ktoś pierze...

Przyzwyczailiśmy się, że w kościele jest ładnie, czysto i porządnie. Dostrzegamy ułożone na ołtarzach obrusy, nowe bukiety w wazonach. Gdy z daleka słyszymy bicie kościelnych dzwonów, wiemy, że na pewno jest dokładnie ta, a nie inna godzina. Ale nic samo się nie zrobi. O ład w kościele dbają duszpasterze oraz anonimowi dla większości wiernych pracownicy parafialni.

Ktoś pierze i prasuje bieliznę ołtarzową, alby i komże, ktoś przygotowuje wnętrze kościoła na chrzest, ślub czy pogrzeb, ktoś regularnie uruchamia kościelny dzwon. Ktoś musi grać na organach, ktoś inny skosić trawę na przykościelnych trawnikach, wymienić żarówkę, zadbać, by w kościele i na plebanii było ciepło. A jeszcze gazetka w gablocie, a posiłki dla księży... Zamiast kontynuować listę prac, przedstawię czytelnikom grupę osób pracujących w par. Podwyższenia Krzyża Świętego w Kole. Ludzie ci dwoją się i troją, aby dzięki ich staraniom w parafii wszystko było „jak należy”.

Od 11 lat proboszczem jest tu ks. kanonik Józef Wronkiewicz; powierzył on wikariuszowi, ks. Markowi Wiśniewskiemu, m.in. opiekę nad ministrantami, asystą i kołem Żywego Różańca. Do zadań wikariusza ks. Romana Kowszewicza należy m.in. dbałość o hospicjum, odbywanie spotkań z narzeczonymi i kandydatami do bierzmowania. Najbliższym współpracownikiem duszpasterzy jest organista Jan Kordylewski, który w tym roku obchodzi 26-lecie pracy w kolskiej parafii. Jego praca nie kończy się na grze na organach i liturgicznym śpiewie; prowadzi też Chór „Lutnia”, pełni dyżury w kancelarii i prowadzi parafialne księgi.

Życie na plebanii zamarłoby, gdyby nie Zofia Lamprycht: szefowa kuchni i zaopatrzeniowiec, zatrudniona od 1996 r. W pracy pomaga jej córka Dorota. Pani Zofia wie, co ugotować na obiad w niedzielę, co w dzień postny, a co, kiedy gościem będzie ksiądz biskup. Zawsze pamięta, aby mieć w lodówce trochę jedzenia dla ludzi biednych, którzy zastukają do drzwi plebanijnej kuchni...

Od ośmiu lat funkcję kościelnego pełni Henryk Kozajda. Codziennie wstaje wcześnie rano; o godz. 6.30 uruchamia dzwon, przypominający parafianom, że czas szykować się na Mszę św. Później otwiera świątynię, przygotowuje naczynia liturgiczne do Eucharystii. Musi pamiętać, że np. w południe będą trzy chrzty, o godz. 17 ślub, a wcześniej, o 14, pogrzeb na cmentarzu parafialnym. W zakrystii pan Henryk pomaga kapłanom przy zakładaniu szat liturgicznych, czasem musi przejść między wiernymi i zebrać ofiary na tacę. Gdy nie ma żadnego z ministrantów, służy także do Mszy św. A kto, jeśli nie on, sprzeda najwięcej egzemplarzy „Przewodnika Katolickiego”, świec „Caritas” itp.? Gdy wierni wychodzą po Eucharystii, w kruchcie już czeka na nich pan Henryk: sprzedaje, doradza... Wielka jest jego troska o ład w świątyni, natomiast pani Elżbieta dba o wystrój ołtarzy kwiatami, które na każdą niedzielę i uroczystość są zmieniane i pięknie układane.

Ważną rolę spełniają katechetki: siostra Natalia (orionistka) i trzy katechetki świeckie: Joanna, Katarzyna i Renata. Poza pracą w szkole przygotowują dzieci do Pierwszej Komunii św. i bierzmowania; dbają także o to, aby informacje w gablotach były zawsze aktualne.

Gdy trzeba odgarnąć śnieg, zgrabić zeschłe liście, na pewno zajmie się tym pan Janusz. Skoro świt chwyta za narzędzia, gdyż wie, że w otoczeniu kościoła musi być tak samo czysto, jak i w jego wnętrzu. Zimą pan Janusz pełni funkcję palacza c.o.

– Jestem bardzo zadowolony z pracy moich współpracowników. Bez ich zaangażowania niemożliwe byłoby funkcjonowanie parafii. Każdy zasługuje na uznanie i wdzięczność – podkreśla ks. Wronkiewicz. Sam o swojej pracy nie chce mówić, ale wiadomo przecież, że bez prawidłowego zarządzania w życie parafii wkradłby się chaos, pogorszyłyby się relacje międzyludzkie. Dobre zarządzanie jest trudną umiejętnością. Tym bardziej cieszy, że pracownicy kolskiej parafii poważają i najzwyczajniej w świecie lubią swojego proboszcza.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki