Andrzej Kremer, były konsul generalny RP w Hamburgu
– W Hamburgu pracowałem dwukrotnie. Pierwszy raz na początku lat 90. Drugi taki pobyt zakończył się półtora roku temu. W tym czasie dokonały się bardzo duże zmiany w strukturze Polonii w Niemczech i podobnie zmieniła się rola Polaków i Polonii na terenie tego kraju. W ostatnim czasie właściwie przestały zupełnie obowiązywać podziały, które miały swe źródło w czasach PRL-u. Także najstarsze organizacje – „Rodło” i „Zgoda” – straciły na znaczeniu. Dziś pojawiają się i prężnie działają grupy biznesmenów, lekarzy, nauczycieli. Jest więc trend w kierunku organizacji branżowych, skupiających ludzi o podobnych zawodach czy zainteresowaniach.

Niezmienna pozostaje natomiast rola Polskiej Misji Katolickiej, która na przestrzeni dziesięcioleci pozostaje właściwie jedyną stabilną polską organizacją. Jej zadania są oczywiście związane z życiem religijnym i posługą duszpasterską w języku polskim, ale oprócz tego odgrywa niezwykle ważną rolę edukacyjną i społeczną. Edukacja dotyczy przede wszystkim nauki religii i języka, a wymiar społeczny obejmuje różne działania integrujące środowisko polskojęzyczne i pomoc charytatywną. Ma to miejsce w dużych miastach, np. takich jak Hamburg, ale także w wielu innych małych miejscowościach.
Grażyna Holewa, 15 lat w Niemczech
Jednym ze sposobów na budowanie polskiej wspólnoty jest troska o polską szkołę. Co tydzień przychodzimy tu, by wspomagać działanie szkoły i cieszymy się, że możemy coś zrobić. Oprócz tej doraźnej pomocy, w każdą sobotę organizujemy też wspólne wyjazdy. Czasem są to wyjazdy rozrywkowe, innym razem o charakterze edukacyjnym, np. do Oświęcimia lub Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie dzieci i młodzież mogą poznawać historię Polski, a więc to, czego nie usłyszą w tutejszych szkołach.
Laura Mandelkow, w Niemczech od 1990 r.
– To, co mnie tu, w Niemczech, podtrzymuje na duchu, to przede wszystkim moja wiara. Bez tego chyba by mnie tu już nie było. Zwłaszcza początki były trudne. Chociaż wyszłam za mąż za Niemca, to wcale nie było w życiu łatwiej. Najpierw mąż miał problemy z pracą, musiał daleko dojeżdżać, potem trzeba też było szukać mieszkania… Ale właśnie w takich sytuacjach można było doświadczyć, jak ważna jest wiara w życiu człowieka, a także polska wspólnota, w której możemy się modlić i umacniać naszą wiarę w środowisku, które nie zawsze sprzyja jej wyznawaniu.

Zszokowała mnie też religijność niemiecka i odnalezienie się w tych nowych warunkach; panowały inne zwyczaje, tradycja. Niektórych spraw do dziś nie zaakceptowałam, inne były trudne do przyjęcia, ale znalazłam jakieś wyjaśnienie tej inności, więc teraz jest łatwiej. Tu jest dużo mniej księży, co znaczy, że pewne posługi w Kościele muszą wykonywać ludzie świeccy.
Dużo wysiłku wymaga też troska o życie religijne dzieci. Gdy ktoś, podobnie jak moja rodzina, mieszka z dala od centrum Hamburga i od Misji Polskiej, musi naprawdę się natrudzić, by przyjść do kościoła i zadbać o wychowanie religijne dzieci. Szczególnie trudny był pod tym względem czas przygotowania do I Komunii św. Oprócz spotkań w szkole katolickiej były bowiem także inne wydarzenia, jak choćby codzienne przyjazdy w „białym tygodniu” do świątyni. Pokonywaliśmy długą trasę, by uczestniczyć w nabożeństwach, choć chłopcy byli zmęczeni po zajęciach w szkole, a my mieliśmy za sobą dzień pracy.
Jarosław i Hanna Grochowscy z dziećmi Danielem i Natalią (1995)
Jarosław: – Po kilkunastu latach pobytu w Niemczech coraz bardziej widoczne są dla nas zmiany, które następują w Polsce. To jest zupełnie inny kraj. Polska zmienia się szybciej niż Polonia. Myśmy z innej Polski wyjechali, a dziś do innej przyjeżdżamy, gdy np. udajemy się na urlopy. I są to zmiany niekiedy na lepsze, a czasami – niestety – na gorsze. Polska zbliżyła się do Europy, zmienił się system, zbliżyliśmy się do normalności, ale z tym przyszła też wolność, która ma także złe strony. Przyjeżdżając do kraju, bardzo wyraźnie to widzimy.
Hania: – Tu, na miejscu, ważne jest dla nas dobre wychowanie naszych dzieci. Zależy nam, by w tym wychowaniu nie zabrakło tego, co polskie. Pod tym względem ważna jest właśnie polska szkoła, religia wykładana po polsku, polskie tradycje i język. Chociaż dzieci w domu mówią po polsku, a właściwie po polsku i niemiecku, to jednak oprócz wartości i umiejętności, które daje dom i my, jako rodzice, dla rozwoju dziecka potrzebne jest też wsparcie z zewnątrz – ze szkoły i ze strony Kościoła.
Jest też oczywiście problem języka niemieckiego. Nasze dzieci lubią chodzić do polskiej szkoły i dobrze sobie radzą z językiem polskim, ale jednak pewna bariera pozostaje. Daniel mówi czasem, że chciałby chodzić na niemieckie Msze św., bo nie rozumie wszystkiego w języku polskim. Zwłaszcza słuchanie słów Pisma Świętego albo kazania jest dla dzieci trudne, bo pojawiają się słowa, które są dla nich niezrozumiałe.