Być może słowa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy pozwalają zrozumieć,
dlaczego kilka godzin później apostołowie uciekli i popadli w największy kryzys wiary, dlaczego ich miłość zawiodła
Słowa i nauka, którą Jezus głosił uczniom i tłumom na galilejskiej i judejskiej ziemi, były jedynie punktem wyjścia do procesu dojrzewania wiary i miłości: ich pełnia może być dopiero dziełem Ducha Świętego. Nawet gdy wydaje się nam, że wierzymy i kochamy autentycznie, z całej duszy, to i tak nie możemy być pewni, że sprostamy wyzwaniom, które postawi nam życie. Apostołowie byli pewni, że kochają Jezusa, słuchają, znają i zachowują Jego naukę, a jednak nie zdali egzaminu wierności. Czy to znaczy, że ich miłość była nieszczera? Nie, była szczera, ale były to raczej tylko ludzkie uczucia, a nie dar Ducha Świętego.
Dopiero miłość, którą Duch Święty zasiewa i pielęgnuje w człowieku, który wierzy, dopiero taka miłość przemienia ludzkie życie i staje się trwałą postawą. Wyraża się ona przez wypełnienie nauki Jezusa: zachowywanie Jego wskazań, podejmowanie wyzwań, respektowanie przestróg, posłuszeństwo nakazom i zakazom Ewangelii. Nie jest to jednak tylko zewnętrzne posłuszeństwo przepisom prawa, lecz wewnętrzne przekonanie wynikające z prawdy. Jezus objawił tę prawdę w swojej nauce, która została potem spisana w Ewangelii.
Ale drogę od Ewangelii do wiary, od prawdy do przekonań, umożliwia dopiero Duch Święty. Sprawia On także, że współpraca ludzkiej natury z łaską staje się możliwa i owocna. Daje też pełne, twórcze i aktualne zrozumienie słów Jezusa. W przeciwnym razie Ewangelia byłaby tylko jakąś historyczną, skostniałą, zdezaktualizowaną teorią sprzed dwóch tysięcy lat. Jeśli Ewangelia żyje, fascynuje i pociąga do wiary wciąż nowe pokolenia ludzi, to tylko dzięki działaniu Ducha Świętego.
Owocem działania Ducha Świętego jest także Boży pokój, poczucie bezpieczeństwa i pewności, wewnętrzne wyciszenie i skupienie, które nie poddaje się presji lęku przed światem, przed niepewną przyszłością, zagrożeniami i niebezpieczeństwami. Jeśli w swoim życiu, w różnych trudnych sytuacjach doświadczamy nieraz trwogi, to jedynie pomoc Ducha Świętego może nas od niej uwolnić. Nawet apostołowie, którzy byli tak blisko Jezusa i na pewno Go kochali, ale nie mieli jeszcze daru Ducha Świętego, podczas Ostatniej Wieczerzy, w Ogrójcu i pod krzyżem, nie byli w stanie dochować Mu wierności – ulegli panicznemu lękowi i uciekli. Dopiero Zesłanie Ducha Świętego ich odmieniło, tak że potrafili bez lęku świadczyć o Jezusie Zmartwychwstałym.