Święta Wielkanocne, później długi weekend… Ludzie „wrzucają na luz” – bywa, że niekontrolowany.
„Przerwa w pracy dla nabrania sił” – tak odpoczynek definiuje profesor Kopaliński. Poseł Janusz Maksymiuk zrobił sobie przerwę wspólnie z partyjną koleżanką Sandrą Lewandowską. Sił do pracy nabierali w Egipcie. Tej parze czas upływa odtąd na tłumaczeniu, czym różni się nagość od toplessu, a także na dokładnym precyzowaniu charakteru wspólnej znajomości. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera polityczne hasło posła Maksymiuka „nowa jakość polityki”.
Odpoczywać można też pomiędzy kolejnymi posiedzeniami Sejmu. Praca parlamentarzystów jest tak stresująca, że czasami po prostu trzeba odreagować. Wewnętrzną równowagę duchową z pewnością pozwolił odnaleźć swoisty „festiwal piosenki religijnej”. Zorganizowany został ad hoc na fali szczególnego uniesienia w jednym z pokojów hotelu sejmowego. Wieść gminna niesie, że niektóre talenty wokalne wyzwoliły się dzięki trunkom wysokoprocentowym. Straż marszałkowska okazała się w tej sytuacji bezradna.
Czyż można się więc dziwić, że Marek Jurek postanowił już wcześniej odpocząć od marszałkowania? Mniejsza o deklarowane motywy decyzji – kierowanie pracą takiego towarzystwa nie jest przecież powodem do szczególnej chwały. Rzecz w tym, że dla Marka Jurka może się to skończyć odpoczynkiem od polityki w ogóle.