Z ks. prof. dr. hab. Antonim Lewkiem, dyrektorem Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, rozmawia Łukasz Krzysztofka
Od ponad trzydziestu lat mieszka Ksiądz Profesor na terenie parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Kiedy po raz pierwszy spotkał Ksiądz ks. Jerzego Popiełuszkę? Czy już wtedy dało się zauważyć w nim coś wyjątkowego?
– Księdza Jerzego poznałem w roku 1979, kiedy był wikariuszem w sąsiedniej parafii Dzieciątka Jezus. Gdy w następnym roku przybył do parafii św. Stanisława Kostki, spotykaliśmy się dosyć często. Właściwie nie wyróżniał się niczym szczególnym. Wspominam go jako skromnego, sympatycznego księdza, młodszego kolegę. Widziałem jednak u niego duże zaangażowanie jako duszpasterza średniego personelu medycznego, a później duszpasterza warszawskich hutników. Organizował służbę sanitarną podczas pierwszej i drugiej pielgrzymki Papieża Jana Pawła II do Polski. Odprawiał Msze św. i udzielał sakramentów w czasie strajku studentów w Akademii Medycznej i Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa późną jesienią 1981 r. Na jego prośbę pomagałem mu także w tym. Po wprowadzeniu stanu wojennego bardzo zaangażował się w działalność społeczno-charytatywną. Wspierał duchowo internowanych i sądzonych. Ale jego szczególny charyzmat ujawnił się podczas odprawianych przezeń Mszy św. za Ojczyznę. Na jego kazania przybywały wielotysięczne rzesze nie tylko z Warszawy, ale i z dalszych miejscowości.
Czym można wytłumaczyć te tłumy ludzi na Mszach za Ojczyznę? Co takiego mówił wtedy ks. Jerzy?
– Ks. Popiełuszko zarówno za życia, jak i po śmierci spotykał się z zarzutami władz PRL i propagandy komunistycznej, że uprawia politykę na ambonie, wzywa do niepokojów społecznych. Owszem, jego kazania miały charakter profetyczno-krytyczny wobec ówczesnej rzeczywistości społeczno-politycznej, ale wynikało to z głębokiego patriotyzmu ks. Jerzego. Mówił głównie o potrzebie miłowania Ojczyzny, chrześcijańskiej kulturze, będącej fundamentem tożsamości narodu polskiego, o maryjnym wymiarze naszego patriotyzmu, potrzebie odnowy religijno-moralnej Polaków czy kwestii wolności narodu i Ojczyzny. Znamienne świadectwo o kazaniach ks. Popiełuszki złożył abp Tadeusz Gocłowski z Gdańska, który powiedział: „Kiedyś, będąc w Warszawie, specjalnie poprosiłem jednego z kapłanów, pracujących w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, o teksty przemówień ks. Jerzego. W tamtą noc przeczytałem około trzydziestu kazań. I usiłowałem znaleźć jakiś powód, który by usprawiedliwiał tę nienawiść, jaką zaczęto kierować przeciw niemu. Nie znalazłem żadnego powodu. A kazanie wygłoszone 26 sierpnia 1984 roku, które na procesie toruńskim miało rzekomo usprawiedliwiać działalność zbrodniarzy, jest wielkim tekstem o prawdzie, o sprawiedliwości, o prawie narodu do tego, by być sobą”.
Ksiądz Popiełuszko musiał zdawać sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa. Był wielokrotnie zastraszany, grożono mu, prowokowano. Jak to wszystko przyjmował? Czy bał się?
– Byłem świadkiem wielu trudności, z którymi się zmagał, zwłaszcza pod koniec życia, tego narastającego napięcia. Przeczuwał i przewidywał, że prześladowcy mogą go zabić. Przekonany jednak o słuszności swoich działań duszpasterskich, nie poddał się lękowi i zastraszeniu. W pewnym momencie przekroczył swoistą barierę strachu, nie tracąc przy tym świadomości grożących mu niebezpieczeństw. Dzięki temu jego postawa była cały czas konsekwentna i nieugięta. Pewnego razu powiedział do brytyjskiego dziennikarza: „Jestem przekonany, że to, co robię, jest słuszne. I dlatego jestem gotowy na wszystko”.
Pogrzeb księdza Popiełuszki, który odbył się 3 listopada 1984 roku, stał się wielką narodową manifestacją – uczestniczyło w nim ponad 500 tys. osób z całej Polski. Jednak od zaginięcia księdza Jerzego do momentu, w którym podano informację o jego śmierci, minęło kilkanaście dni.
– Wieczorem 20 października 1984 r. radio i telewizja ogłosiły komunikat, że nieznani sprawcy uprowadzili ks. Jerzego Popiełuszkę. Natychmiast na parkanie kościoła św. Stanisława Kostki pojawiły się transparenty z napisami: „Oddajcie nam ks. Jerzego!”. O godz. 22 została odprawiona pierwsza Msza św. w jego intencji. W niedzielę 21 października we Mszy św. uczestniczył Lech Wałęsa, który po nabożeństwie nawoływał ludzi do zachowania spokoju i nieustannej modlitwy za ks. Popiełuszkę. Czuwania, nabożeństwa i modlitwy trwały dniami i nocami. W piątek Mszę św. odprawił kard. Józef Glemp, prymas Polski, wraz z biskupem Romaniukiem oraz trzydziestu księżmi. Przez te wszystkie dni wielu ludzi nie potrafiło opuścić budynku kościoła, niektórzy wręcz słaniali się ze zmęczenia. I oto nadszedł najbardziej krytyczny dzień – 30 października. Mszę św. o godz. 19 odprawiało dwudziestu księży. Kościół był przepełniony. Gdy skończyłem mówić kazanie, podszedł do mnie ks. Małkowski i powiedział szeptem: „Przed chwilą telewizja ogłosiła, że znaleziono ks. Jerzego w Wiśle”. Ręce mi opadły, struchlałem! Nie wyobrażałem sobie podania tej wiadomości, widząc tamte rozpalone twarze tysięcy ludzi. Mogłaby powstać wielka panika i zamieszanie. Poruszeni do głębi, dalej odprawialiśmy Mszę św. Dopiero po jej zakończeniu zdecydowaliśmy się ogłosić tę tragiczną wiadomość. Do końca życia nie zapomnę tego, co się wtedy stało! W jednej sekundzie wielotysięczna rzesza ludzi wybuchła głośnym płaczem, krzykiem, szlochem... Sam, głęboko wzruszony, usiłowałem tę płaczącą rzeszę uspokoić słowami pocieszenia i nadziei, że ks. Jerzy, jako prawdziwy kapłan męczennik, jest już w niebie! Podczas głośnej modlitwy „Ojcze nasz” doszło też do wzruszającej sceny: wszyscy, płacząc, trzykrotnie powtórzyli: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. To była chrześcijańska odpowiedź na niechrześcijański czyn morderców!
Kościół św. Stanisława Kostki można już chyba określić mianem sanktuarium. Do grobu księdza Jerzego Popiełuszki przybywają tysiące pielgrzymów z kraju i zagranicy.
– W sumie już kilkanaście milionów ludzi z ponad 120 krajów świata nawiedziło grób tego kapłana męczennika. Przybywają w zorganizowanych grupach i indywidualnie. 14 czerwca 1987 r. modlił się tu Ojciec Święty Jan Paweł II. Nigdy nie zapomnę tego widoku, gdy Papież, omijając przygotowany dla niego klęcznik, ukląkł na ziemi przy grobie ks. Jerzego, objął rękami nagrobek, ucałował go, modlił się stojąc, a następnie – jakby na pożegnanie – przyklękając, ponownie ucałował grób męczennika. Wśród znanych osób, składających hołd ks. Popiełuszce, warto wymienić Vaclava Havla, George’a Busha, Margaret Thatcher, Matkę Teresę z Kalkuty, Brata Rogera ze Wspólnoty Taizé oraz kard. Josepha Ratzingera, obecnego Papieża Benedykta XVI.
8 lutego 1997 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki. Na etapie diecezjalnym zakończył się on 8 lutego 2001 roku. Od 3 maja 2001 r. w Watykanie toczy się drugi etap procesu. Kiedy możemy spodziewać się wyniesienia na ołtarze?
– Są dwa podstawowe warunki beatyfikacji: świętość życia lub męczeństwo za wiarę. Czy życie ks. Jerzego było świątobliwe? Z pewnością w ostatnich latach przed męczeńską śmiercią było heroiczne. Przedtem – raczej zwyczajne. Jak każdy święty, tak i ks. Jerzy nie był wolny od wad, słabości i niedoskonałości. Oddał jednak życie za wiarę. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa każdy, kto oddał życie za wiarę, był czczony jako święty. Obecnie proces beatyfikacyjny ks. Jerzego jest już na ukończeniu, więc ogłoszenia go błogosławionym możemy spodziewać się w niedługim czasie.