Robinson, czyli... Adam
Krzysztof Pochmara
Fot.
Jakaż szkoda, że klasykę czyta się tylko w szkole by nigdy jej nie zrozumieć i nigdy nie polubić. Warto czasem sięgnąć po nią ponownie, by bogatszym o życiowe doświadczenia i mądrość poszukać głębszych sensów i nowych znaczeń.
Robinson Crusoe Daniela Defoe, wydany w 1719 roku, to ścisły kanon gatunku, niezwykła powieść przygodowa, beletryzowany...
Jakaż szkoda, że klasykę czyta się tylko w szkole – by nigdy jej nie zrozumieć i nigdy nie polubić. Warto czasem sięgnąć po nią ponownie, by – bogatszym o życiowe doświadczenia i mądrość – poszukać głębszych sensów i nowych znaczeń.
„Robinson Crusoe” Daniela Defoe, wydany w 1719 roku, to ścisły kanon gatunku, niezwykła powieść przygodowa, beletryzowany podręcznik przetrwania w niesprzyjających warunkach, ale także – nad wyraz mądra przypowieść o ludzkiej naturze, społeczeństwie i samotności, o starciu człowieka z przyrodą, o wartości cywilizacji, o odwiecznej walce kultury z dziczą i porządku z chaosem.
Ale to wszystko nie jest, dalibóg, najważniejsze, bo „Robinson” to powieść głęboko... teologiczna. W jakimś sensie historia Crusoe jest historią współczesnego Adama, który czyni sobie ziemię poddaną, ujarzmia naturę, a zarazem toczy gwałtowną wewnętrzną walkę i cierpi samotność tak jak biblijny Adam w Edenie, nim Bóg darował mu Ewę.
Robinson szuka Boga, by po wielu latach buntu i niewierności odnaleźć go i wdać się z nim w hiobowy dialog. Stawiając czoła kolejnym trudnościom, studiując Biblię i rozmyślając, Crusoe przechodzi od pełnej żalu niezgody na swój los do coraz lepszego zrozumienia próby, przed jaką stanął. Zaczyna rozumieć dawaną mu lekcję pokory, a z czasem w swoim położeniu dostrzega szczęście i Bożą łaskę. Nawrócony i przemieniony, cudownym zbiegiem okoliczności znajduje ratunek i rusza w drogę powrotną, jak syn marnotrawny, gotów okazać skruchę. U kresu nie czekają go jednak otwarte ramiona ojca, ale kolejna próba, raz jeszcze ze wszech miar hiobowa, z którą – umocniony wiarą i bogaty w mądrość – radzi sobie już doskonale.
„Robinsona Crusoe” można czytać na wiele sposobów: jako poradnik przetrwania w dziczy, jako zajmujące przygodowe czytadło, w końcu – jako głęboko filozoficzną lekcję życia i wiary. Można go czytać w szkole, ledwie pojmując bieg akcji, a można też wykraść go z pokoju swoich dzieci, by przeczytać raz jeszcze i spróbować ogarnąć głębię jego znaczeń.