Parafiadę będę obserwować po raz pierwszy. W interesujące mnie zagadnienia zostaję wprowadzona przez dk. Andrzeja Sikorskiego – szefa Biura Prasowego. Zamiast tradycyjnych słów pożegnania słyszę: – I życzę miłego pobytu u nas. Szybko przekonuję się, że to nie jest jedynie grzecznościowa formuła.
Organizatorem Parafiady jest Stowarzyszenie im. św. Józefa Kalasancjusza. To autorski program edukacyjno-wychowawczy, profilaktyczny oraz patriotyczno-obywatelski zakonu pijarów, oparty na triadzie: stadion – teatr – świątynia. Polega on na systemie współzawodnictwa dzieci i młodzieży wszystkich poziomów nauczania. Stowarzyszenie Parafiada obejmuje troską i wsparciem dzieci ze wsi i małych popegeerowskich miejscowości, dotkniętych bezrobociem i niedostatkiem.
W tym roku zawody odbywają się w Warszawie, już po raz 18. Program sportowo-rekreacyjny obejmuje rywalizacje sportowe w 14 dyscyplinach, natomiast kulturalno-oświatowy patronuje konkursom plastycznym, muzycznym i historyczno-geograficznym. Program liturgiczno-ekumeniczny obejmuje współzawodnictwo w konkursach wiedzy: biblijnej, z życia Kościoła oraz czynny udział w codziennej modlitwie i Eucharystii.
Matka będzie czuwać
– Jesteśmy razem na modlitwie, którą nazywamy Apelem Maryjnym – padają słowa Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa, kładąc kres rozmowom rozentuzjazmowanej młodzieży, zgromadzonej na placu przed budynkiem SGGW. – Zwracamy się do Maryi, Matki Chrystusowej, ponieważ to Ona wypełniała najdokładniej wolę Bożą. Zwracamy się my, którzy z różnych stron przyszliśmy dzisiaj na to spotkanie, będące początkiem dni naszej próby – próby sprawności fizycznej i próby przyjaźni. Wszystko będzie odbywało się wewnątrz wspólnoty, chociaż na co dzień mówicie innymi językami. Ale zrozumiemy się, ponieważ słowa tu padające będą słowami przyjaźni, miłości i dobroci. Do takiej postawy wszystkich was gorąco zachęcam – apeluje Prymas. Po tych słowach każdy wydaje się sobie już mniej obcy. Wspólnym śpiewem towarzyszą procesji, która pojawia się na placu, niosąc obraz Matki Boskiej, namalowany kilka lat temu przez niepełnosprawną artystkę i przekazany w darze siekierkowskiej parafii. Ten obraz, poświęcony przez Prymasa, przeniesiony zostaje do głównego namiotu, gdzie codziennie odbywać się będą najważniejsze wydarzenia dotyczące Parafiady.
Umocnieni duchem
Nazajutrz pierwszą Mszę św. odprawia bp Marian Florczyk, delegat Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Sportowców. Na większości twarzy maluje się powaga i wzruszenie. W ławkach siedzą zarówno ci ubrani w oryginalne narodowe stroje, jak i ci, którzy przywdziali koszulki w dumnych barwach swoich reprezentacji. Młodzi ludzie w różnym wieku – z Polski, Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi – połączeni jednym celem wspólnego uczestnictwa.
– Młodość jest szczególnym skarbem człowieka. Kryje w sobie także bogactwo odkrywania własnych talentów – talentów, które dał Bóg i które błyszczą wówczas, gdy człowiek oczyszcza je poprzez pracę nad nimi. By nie runęła twoja przyszłość, musisz zainwestować w siebie wiele trudu i wyrzeczenia. Potrzebny jest ruch pójścia za Jezusem – taki ruch rzeźbi umysł, serce i ciało – uczył biskup Florczyk.
Na dobry początek
Panuje upał, ale dobre samopoczucie towarzyszy wszystkim. Julia na Parafiadzie jest już drugi raz. Ma trzynaście lat i razem z siostrą przyjechała ze Lwówka. Weźmie udział w biegu na 60 metrów, grze zespołowej w ringo i skoku w dal. W tej ostatniej konkurencji w ubiegłym roku zajęła pierwsze miejsce. Pragnie powtórzyć swój sukces, zwłaszcza że sport to jej wielka pasja i poświęca mu każdą wolną chwilę. Zdradza, że pierwsze zawody ma już za dwa dni. Obiecuję, iż będę jej kibicować.
Rozpoczyna się festyn i pierwsze, nieoficjalne konkurencje sportowe – bieg z przeszkodami i przeciąganie liny. To dopiero zapowiedź tego, co czeka wszystkich jutro. Wspólna zabawa trwa do późnego popołudnia.
Jan Paweł II też obecny
Spośród wielu konkursów artystycznych, chcę przyjrzeć się właśnie temu – Jan Paweł II – portret sercem malowany. Konkurs ten dotyczy wszystkich kategorii wiekowych i trwa 45 minut. Zanim się rozpocznie, uczestnicy muszą zastanowić się, którą z trzech technik plastycznych wybrać. Młodzi ludzie błyskawicznie chwytają za kredki, ołówki i pędzle, by sprawnie i dojrzale odmalować to, o czym nie potrafią mi później opowiedzieć.
Kolejny konkurs odbywa się tego dnia zaledwie piętnaście minut później w sąsiedniej sali. Ma zupełnie inny charakter. To konkurs biblijny, obejmujący także wszystkie kategorie wiekowe. Twórczą spontaniczność zastępuje powaga godna egzaminu. Jestem ciekawa, czy zgromadzone tu dzieci na co dzień czytają Biblię, czy odnajdują w niej inspirację dla własnych działań, czy to może sam konkurs stał się dla nich pretekstem do poznania tego, na co normalnie brakuje czasu. Wielu ze skrępowaniem przyznaje, że dopiero niedawno, przed zawodami, sięgnęło po tę księgę.
Dwunastoletnia Kinga z Morawicy czasem czyta Biblię, ale to właśnie konkursowe ogłoszenie zainspirowało ją do głębszego poznania Pisma Świętego. Dla piętnastoletniego Przemka pomysł biblijnej lektury zrodził się wraz z decyzją wzięcia udziału w rywalizacji. Dwunastoletni Michał wielokrotnie czytał Księgę Hioba i wierzy w to, że zwycięży. Wszyscy przyznają, że to Parafiada przyczyniła się do tego, że swój czas poświęcili tej, a nie innej lekturze.
Przejechać się tramwajem
Dla wielu dzieci, zwłaszcza z małych miasteczek, udział w Międzynarodowej Parafiadzie to nie tylko okazja do sprawdzenia swoich umiejętności, ale także możliwość spotkania się z rówieśnikami z innych regionów i choćby pobieżnego poznania stolicy. – Proszę pani, a ja jechałam dziś po raz pierwszy tramwajem – oznajmia mi entuzjastycznie blondynka, uczestniczka zawodów w skoku w dal.
Dowiaduję się, że również ruchome schody, metro czy fontanna, czyli elementy nieodłącznie związane z dużym miastem, stanowią dla tych dzieci atrakcję, są czymś nowym i ekscytującym. Ważnym wydarzeniem okazuje się także wyjście do kina. Sylwia Sobczak, jedna z opiekunek, potwierdza moje obserwacje. Kiedyś przyjeżdżała jako uczestniczka, dziś sama opiekuje się dziećmi.
Stanąć na podium
Zgodnie z obietnicą pojawiam się rano na terenie Akademii Wychowania Fizycznego. Mimo morderczego upału każdy daje z siebie wszystko, nie ulegając obezwładniającemu zmęczeniu i nie narzekając na słoneczne oparzenia, które intensywnym rumieńcem będą wątpliwie zdobić oblicza podczas wieczornej ceremonii dekoracji zwycięzców. Najwięcej entuzjazmu wzbudza skok w dal w wykonaniu parafiadowej kadry. Jest dużo śmiechu, ale także słabo skrywany smutek, wymagający serdecznego uścisku dłoni opiekuna lub kolegi. Wspomniana wcześniej Julia zajmuje trzecie miejsce w skoku w dal.
„We are the champions” – utwór grupy Queen rozbrzmiewa każdego wieczoru w głównym namiocie, ilekroć na szyi młodego sportowca zawieszany jest medal. Dekoracji dokonują wybitne osobistości ze świata polskiego sportu. Księża i opiekunowie ściskają dłonie, gładzą po włosach, szepczą coś na ucho. – I oby wam tak w przyszłości grali na mistrzostwach Polski, Europy czy na olimpiadzie – padają ważne słowa, stanowiące zachętę, ale też wyzwanie. Julia dopiero następnego dnia staje na podium. Z namysłem ogląda swój brązowy medal. Może za rok będzie jeszcze lepiej.
Bo taka jest Parafiada
W Dniu Eucharystii adoracja Najświętszego Sakramentu przedłuża się wyjątkowo do godziny 22.30. Wieczór jest upalny, a w małym namiocie bardzo duszno. Zdawać się może, iż dwie zapalone świece emanują dodatkowym ciepłem. Kto nie zmieścił się wewnątrz, klęczy na trawie, każdego dnia bardziej brązowej i szeleszczącej pod stopami. A jednak tych, którzy doświadczyli potrzeby adoracji, jest tym razem więcej niż przez cały mój pobyt na Parafiadzie. I chociaż za plecami modlących się słychać wyraźnie dudniącą muzykę, niesioną wiatrem z drugiego końca miasteczka, gdzie odbywa się dyskoteka, a trochę bliżej nie milkną śmiechy dziewcząt, jak co wieczór grających do zmroku w siatkówkę – odnoszę wrażenie, że nikomu ta różnorodność specjalnie nie przeszkadza. Bo taka właśnie jest Parafiada, odbywająca się na trzech płaszczyznach, nie wykluczających się, ale wzajemnie uzupełniających.