O warunki do życia
o. Stanisław Tomoń
Fot.
Jasna Góra to takie miejsce, w którym jak w soczewce skupiają się ludzkie prośby, błagania. Wyraźnie i szeroko widać stąd także perspektywę żywotnych problemów kraju, jakie są troski, zmartwienia, kłopoty współczesnych Polaków. Przekonać się o tym można było w pierwszych dniach lipca, kiedy do Maryi, Królowej Polski, po raz kolejny przybyli w ogólnopolskiej pielgrzymce:...
Jasna Góra to takie miejsce, w którym jak w soczewce skupiają się ludzkie prośby, błagania. Wyraźnie i szeroko widać stąd także perspektywę żywotnych problemów kraju, jakie są troski, zmartwienia, kłopoty współczesnych Polaków. Przekonać się o tym można było w pierwszych dniach lipca, kiedy do Maryi, Królowej Polski, po raz kolejny przybyli w ogólnopolskiej pielgrzymce: bezrobotni, nauczyciele i... kresowiacy.
Pielgrzymujący jednak nie tylko wypowiadają na Jasnej Górze swoje żale, uzasadnione pretensje czy ujawniają wieloletnie krzywdy. Zastanawia potencjał sugerowanych pozytywnych rozwiązań, domaganie się konkretnych zmian systemowych, dążność do podjęcia działań osobistych i podjęcie naprawy w skali strategii całego kraju.
W 50. rocznicę powstania w Poznaniu w czerwcu 1956 r., w kilkadziesiąt lat od tragedii robotniczego zrywu w Ursusie, Radomiu, mimo pięknych obchodów, istotnym pozostaje także to, aby zdawać sobie sprawę, że nadal pozostają ważne wszystkie wówczas głośno wykrzyczane postulaty: „Chcemy Boga, wolności i chleba”. Zmieniły się warunki ustrojowe, ale postulaty te pozostają... wciąż aktualne! I to w sytuacji, kiedy czterech na dziesięciu młodych Polaków jest bez pracy, kiedy co miesiąc znika z mapy Polski 25-tysięczne miasteczko, kiedy jako społeczeństwo – i nie tylko! – starzejemy się.
Pocieszające, że nie ukrywamy newralgicznego problemu – kilkumilionowej już emigracji Polaków „za chlebem”, za godziwym życiem. Jest skandalem, że własne państwo nie potrafi stworzyć swoim obywatelom takich warunków, by najbardziej przedsiębiorczy, najwybitniejsi naukowcy, podatnicy w sile wieku i wykształceni zawodowo obywatele nie mogli we własnym kraju pracować na dobrobyt własnej rodziny i rozwój ojczyzny!
Póki my żyjemy, podejmujmy wszelkie możliwe starania, by efekt domina, czyli związku przyczyn i skutków, nie zrujnował nas i to... do końca.