Jest taki cichy zakątek
Bernadeta Kruszyk
Koszuty Małe to niewielka miejscowość położona na wschód od Słupcy, nad rzeką Meszną. Wiejska droga, kilkanaście domostw i drewniany kościółek osłonięty drzewami. Mało kto wie, że kryje on prawdziwy skarb jedną z najstarszych kopii cudownego obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej.
To taki sam wizerunek, jak ten w Licheniu, tylko nieco starszy i większy mówi proboszcz...
Koszuty Małe to niewielka miejscowość położona na wschód od Słupcy, nad rzeką Meszną. Wiejska droga, kilkanaście domostw i drewniany kościółek osłonięty drzewami. Mało kto wie, że kryje on prawdziwy skarb – jedną z najstarszych kopii cudownego obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej.
To taki sam wizerunek, jak ten w Licheniu, tylko nieco starszy i większy – mówi proboszcz parafii w Koszutach Małych, ks. Ksawery Wilczyński. – Nasz powstał w 1737 roku, a ten w Licheniu najprawdopodobniej dopiero pod koniec XVIII wieku. Niemniej podobieństwo jest ogromne – dodaje. I rzeczywiście... Te same przymknięte oczy, ten sam smutny uśmiech na ustach i to samo zatroskanie i dobroć na twarzy.
Cysterska spuścizna
Do Koszut Małych niełatwo trafić. Trzeba być bardzo uważnym, by nie przeoczyć drogowskazu. A przecież miejscowość ta jest starsza od niejednego miasta w Polsce. Pierwsze kronikarskie wzmianki na jej temat pochodzą z 1253 roku. Wieś była wówczas własnością cystersów z Lądu. To właśnie z ich fundacji pobudowano tu w XIV wieku pierwszy, drewniany kościół. W tym samym stuleciu erygowano też parafię, którą zakonnicy administrowali do 1819 roku, czyli do momentu kasacji ich opactwa w Lądzie. Oni także sprowadzili do Koszut Małych kopię cudownego obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej, stanowiącą do dziś jeden z najbardziej namacalnych śladów ich wielowiekowej obecności w tym regionie. – Rokitno, podobnie jak Koszuty Małe, przez długi czas znajdowało się pod opieką zakonu cystersów, toteż nietrudno zgadnąć, dlaczego ten właśnie wizerunek wybrali – tłumaczy ks. Wilczyński.
Koszucka replika, podobnie jak rokitniański oryginał, przedstawia Matkę Bożą w koronie na głowie, z orłem na piersi i odsłoniętym prawym uchem, co ma przypominać wiernym, iż jest Cierpliwie Słuchająca. Dla tegoż obrazu cystersi zbudowali w Koszutach Małych w 1720 roku nowy, drewniany, jednonawowy kościół, który stoi do dziś i niezmiennie nosi wezwanie św. Bartłomieja. Świątynia ta, choć okaleczona, przetrwała zabory i okrucieństwo dwóch wojen światowych.
Obraz uratowany!
Po kasacji opactwa cysterskiego w Lądzie w 1819 roku parafia w Koszutach Małych przestała istnieć, a kościół pw. św. Bartłomieja stał się kościołem filialnym sąsiedniej parafii w Młodojewie. Koszucka wspólnota odzyskała samodzielność dopiero po blisko wieku, w 1918 roku, kiedy to Polska zaczęła dźwigać się po długiej niewoli. Drewniana świątynia na powrót wypełniła się wiernymi. Szczególnie licznie uczestniczyli oni w nabożeństwach majowych, podczas których odsłonięciu obrazu towarzyszył dźwięk trąbki. Hejnalista grał maryjne pieśni również z wieży świątyni, na cztery strony świata, tak by słyszeli je nie tylko miejscowi, ale także wierni z sąsiednich wiosek. Kolejna ciężka próba nadeszła dla parafii wraz z wybuchem II wojny światowej.
W 1941 roku niemieccy okupanci zdecydowali o rozebraniu zabytkowej świątyni. Obraz Matki Bożej Królowej Polski uratowały w ostatniej chwili dwie parafianki: Kazimiera Siwińska i Helena Czekalska. Ukryły go początkowo w jednym z grobowców na miejscowym cmentarzu. Później przeniosły do domu Heleny Czekalskiej, a stamtąd po jakimś czasie do sąsiedniej wsi Koszuty Parcele, gdzie przesiedlono Kazimierę Siwińską. Pod jej opieką cenny wizerunek Matki Bożej doczekał, nienaruszony, końca wojny. Po wyzwoleniu wrócił do Koszut Małych i umieszczono go na plebanii, bo kościół praktycznie nie istniał. Tam też odbywały się nabożeństwa i Msze św. W ciągu niespełna dwóch lat parafianie wznieśli świątynię na nowo, na dawnym miejscu, mimo powojennej biedy i ubóstwa. W 1947 roku wizerunek Matki Bożej Bolesnej i Cierpliwie Słuchającej Królowej Polski wrócił na swoje miejsce, do ołtarza głównego, gdzie ponad dwa wieki wcześniej został umieszczony.
Nieco ponad 700 dusz
Dziś parafia w Koszutach Małych liczy sobie niewiele ponad 700 wiernych i obejmuje siedem wiosek: Bielawy, Groblę, Kluczewnicę, Koszuty, Koszuty Małe, Koszuty Parcele i Różę. Należą do niej także dwie ulice w Słupcy: Kleczewska i Warszawska. Proboszcz, ks. Wilczyński, podkreśla ofiarność i duże zaangażowania swoich parafian. – Sami sprzątają kościół i Bożą rolę – mówi. – Prawie wszystkie podejmowane w parafii inicjatywy i inwestycje to ich pomysł. Przychodzą i mówią, co chcieliby zorganizować, wyremontować, odnowić. Z ich składek przedsięwzięcia te są także finansowane – dodaje.
A co w parafii już zrobiono? W 1997 roku położono nowy dach na kościele. Ks. Wilczyński śmieje się, że to prezent na jubileusz 25-lecia jego kapłaństwa, który wówczas obchodził. Zamontowano także nowy dzwon, odnowiono prezbiterium i postawiono nowy krzyż misyjny. Proboszcz myśli także o zrobieniu przy świątyni podjazdu dla osób niepełnosprawnych. W parafii w Koszutach Małych duszpasterzuje od 11 lat. Uczy także religii w miejscowej szkole, do której – jak podkreśla z uśmiechem – dojeżdża rowerem. – Samochód mam, ale kiedy tylko mogę, wsiadam na rower, bo ekonomiczniej, zdrowiej i bezpieczniej – przyznaje. Proboszcz ma także swoją wielką pasję – historię wizerunków Matki Bożej Królowej Polski. W Internecie znaleźć można poświęconą temu tematowi stronę, którą sam przygotował. – Nie jest może zbyt profesjonalnie zrobiona, ale zawiera wiele ciekawych informacji, także na temat koszuckiego obrazu Matki Bożej – mówi i zachęca. – Warto do nas przyjechać, by go zobaczyć!
W kolejnej prezentacji przedstawiona zostanie parafia pw. św. Katarzyny w Chełmach