Logo Przewdonik Katolicki

Czytelnicy pisza... Dziennik licealisty

PK
Fot.

Mateusz Klimek, uczeń ze Złotowa, wyprzedził wypadki nim jeszcze ukazało się ogłoszenie o konkursie redakcyjnym na najciekawszą opowieść papieskiego pielgrzyma, nadesłał garść wspomnień dotyczących m.in. krakowskiego spotkania Papieża Benedykta XVI z młodzieżą. Publikujemy fragmenty notatek Mateusza, traktując je jako prolog konkursu, przykład...

Mateusz Klimek, uczeń ze Złotowa, wyprzedził wypadki – nim jeszcze ukazało się ogłoszenie o konkursie redakcyjnym na najciekawszą opowieść „papieskiego pielgrzyma”, nadesłał garść wspomnień dotyczących m.in. krakowskiego spotkania Papieża Benedykta XVI z młodzieżą. Publikujemy fragmenty notatek Mateusza, traktując je jako „prolog” konkursu, przykład i zachętę dla innych.

Niegdyś nie wykorzystałem okazji, aby stawić się na modlitwie z Janem Pawłem II. Wiedziałem, iż pielgrzymki jego następcy „przegapić” nie mogę. Przygotowywałem się duchowo.

25 maja 2006
Benedykt XVI już z nami! Transmisja powitania. Ogromne zaskoczenie – Papież mówi po polsku naprawdę dobrze! – Bardzo bym chciał, aby te dni przyniosły umocnienie w wierze nam wszystkim – wiernym Kościoła który jest w Polsce, i mnie samemu – te słowa uderzyły mnie najbardziej. Myślę, że Ojciec Święty przeżywa tę pielgrzymkę jak każdy z nas! Wzrusza się, wsłuchuje w głos swojego serca. Jest bardzo serdeczny – pozdrawia ludzi, przytula dzieci…

26-27 maja 2006
Jutro wyjeżdżam. Nie mogę się doczekać. O godzinie 9.30 „moja” kolejna transmisja – Msza św. na placu Piłsudskiego w Warszawie. Liczne nawiązania do osoby Jana Pawła II – tak kochanego przez Polaków. Widzę wyraźnie, że Benedykta też już pokochaliśmy!

27 maja 2006
Czwarta nad ranem. Wyruszamy autokarami. Złotów opuszcza około 90 osób. Choć wielu drzemie, ja nie mogę zasnąć. Cały czas myślę: czy Benedykt będzie dokładnie taki, jaki był w telewizji? Tak otwarty na dialog, na ludzi?

Około godz. 8 rozpoczynamy pierwsze modlitwy, rozmowy. Autobus „ożywa”. Kraków zakorkowany, ale dojeżdżamy. Na Błonia mamy około czterech kilometrów i... pół godziny czasu! Zaraz otworzą sektory. Bardzo szybki marsz! Mogę wejść do sektora „0”, tego przy samym ołtarzu! Atmosfera niesamowita. Wszyscy trzymają się za ręce, śpiewają. Gdy staję na ławce, widzę „morze” głów młodych ludzi; flagi i transparenty powiewają na wietrze. Czekamy na Ojca Świętego. Chwila, w której przybywa, jest wspaniała – tłum woła: „Benedetto, Deo te electo!” (Benedykcie, Bóg Cię wybrał!). Tam, gdzie stoję, można chłonąć każde słowo Papieża, rejestrować każdy gest. Spotkanie niezapomniane!

Eucharystia. Koncert. Wciąż czujemy, że Benedykt XVI jest między nami, choć opuścił już Błonia!

Po koncercie odnajduję moją grupę, z którą czuwamy aż do rana. Noc nie jest łatwa. Rzęsisty deszcz, chłód. Ale dzięki wspólnocie łatwiej znosimy trudy. Trwa „wielkie pożyczanie” ciepłych swetrów, suchych skarpet. Po kilkunastogodzinnym czuwaniu rozpoczyna się kolejna „papieska” Msza św. Znowu witamy go owacyjnie, ale nie jesteśmy już w stanie ukazać energii równej wczorajszej. Zmęczenie. Jest jednak wciąż pięknie, wzniośle. Złotowska młodzież wytrwała!

Nadesłał Mateusz Klimek

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki