Być w niebie to trwać w komunii miłości i w zachwycie. Rozpoznawać,
że miłość jest największym skarbem, jaki otrzymałem i największym darem do ofiarowania.
Aniołowie rzadko stawiają pytania. Zasadniczo przynoszą orędzia. Są posłańcami. Ale pytania, tak jak to pytanie postawione uczniom po wniebowstąpieniu, przygotowują serca na przyjęcie objawienia. Do jakiego objawienia przygotowuje nas pytanie o niebo? I czy czasem najpierw nie trzeba by postawić pytania bardziej podstawowego: czy wpatrujecie się w niebo?
Jezus wstępuje do nieba, by je nam przybliżyć. Ono jest niewyobrażalnie blisko nas. Skoro przez Komunię świętą nie tylko Jezus przebywa we mnie, ale także ja w Nim, to znaczy, że już jestem w niebie. Być w niebie to trwać w komunii miłości i w zachwycie. Rozpoznawać, że miłość jest największym skarbem, jaki otrzymałem i największym darem do ofiarowania. A wpatrywać się w niebo?
W co wpatruje się rzeźbiarz, który stuka dłutem i młotem w skalny blok? Patrzy w obraz pięknego posągu ukrytego w sercu i dzięki swoim zdolnościom wciela wzór. W co wpatrywał się Michał Anioł, rzeźbiąc Pietę? Wpatrywał się w niebo ukryte w sercu.
Powołanie chrześcijańskie to zaproszenie do bycia twórcami, a nie rzemieślnikami. Nie otrzymujemy od Boga planu pracy, przepisu, matrycy. On pokazuje nam niebo, pokazuje nam siebie i zaprasza, byśmy włączyli się w tajemnicę Wcielenia. Słowo stało się Ciałem, w ciele odeszło z tego świata, by teraz wcielać się poprzez tych, którzy wpatrują się w niebo.
Ale dlaczego pytanie anioła jest napomnieniem? Może grozi nam takie uporczywe wpatrywanie się w niebo, które zamyka nas w tęsknocie za Bogiem i nie pozwala nam dostrzec, że pożyteczne jest dla nas Jego odejście. On ukrywa się w obłoku, abyśmy mogli odpowiedzieć na Jego wezwanie do świadczenia o Nim, obecnym w swoim Kościele, po krańce ziemi. Byśmy mogli przygotować ten świat na Jego powtórne przyjście.