Polska czekająca
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.
Do jakiej Polski przyjeżdża Benedykt XVI? Takie pytanie stawia sobie wielu publicystów, ale także zwykłych Polaków. Żeby jednak nie było nam za trudno myśleć, niektóre media służą nam pomocą. Co ciekawe, komentarze w tej materii pochodzą zarówno z samej Polski, jak i z zagranicy. Wedle tych komentarzy, Benedykt XVI przyjeżdża do Polski rozdartego katolicyzmu. Przecież mimo że oficjalnie...
Do jakiej Polski przyjeżdża Benedykt XVI? Takie pytanie stawia sobie wielu publicystów, ale także zwykłych Polaków. Żeby jednak nie było nam za trudno myśleć, niektóre media służą nam pomocą. Co ciekawe, komentarze w tej materii pochodzą zarówno z samej Polski, jak i z zagranicy. Wedle tych komentarzy, Benedykt XVI przyjeżdża do Polski rozdartego katolicyzmu. Przecież mimo że oficjalnie jeden, wiadomo, że Kościół katolicki w Polsce jest dwoisty – toruński i łagiewnicki. Dotąd nie wiem, dlaczego na przykład nie dodano jeszcze trzeciego – oliwskiego? Jaki jest Kościół łagiewnicki, można domyślać się jedynie na zasadzie opozycji. Nie mówi się o nim wiele, a wręcz nie mówi się nic. Wiadomo tylko, że różni się od Kościoła toruńskiego. A ten, zgodnym zdaniem tak różnych dzienników jak „Wyborcza”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czy „Corriere della Sera” jest strasznym Kościołem. Gazeta włoska, o czym skwapliwie poinformowały media, zamieściła artykuł „Antysemickie i ksenofobiczne Radio Maryja pod nadzorem”. Nie jest już istotne pod jakim, ważne jest to, że antysemickie i ksenofobiczne. O tym, że kilka dni przed tą cenną diagnozą ten sam dziennik zasugerował, jakoby Polacy u boku SS i Wehrmachtu uczestniczyli w masakrze Żydów w czasie drugiej wojny światowej, niekoniecznie się pamięta, a na pewno nie przypomina. Podobnie jak niewielu chyba mogło dowiedzieć się o batalii jednego z polskich europarlamentarzystów, który „przekonał” Centrum im. Wiesenthala o zamieszczonym na jego stronach internetowych „błędzie”, jakoby to Polacy ponosili winę za holokaust. Podobnie jak ani w Niemczech, ani we Włoszech, ani w Polsce nie komentuje się zbytnio kuriozalnych wypowiedzi tegoż Centrum na temat rzekomych antysemickich treści w inscenizacjach zebrzydowskiej Drogi krzyżowej. Tymczasem wydaje mi się, że sytuacja znów wymyka się skomplikowanym analizom specjalistów. Benedykt XVI przyjeżdża do Polski jak zawsze potrzebującej słowa Bożego i nadziei, do Polski, która idzie niekiedy mroczną doliną, ale która potrafi też słowami prezydenta państwa publicznie modlić się o odpuszczenie win swoich i winowajców. Do Polski, którą niełatwo zrozumieć…