Większe ilości gotówki nazywamy niekiedy „ciężkimi pieniędzmi”. Ks. Tomasz Cyl, dyrektor bydgoskiej Katolickiej Szkoły Podstawowej im. św. Wojciecha i budowniczy Szkoły-Pomnika Jana Pawła II, w barwny i zaskakujący sposób zaświadcza, iż rzeczywistość „idzie czasem w parze” ze stylistyczną figurą!
Wdzięczność i zdziwienie – te odczucia do teraz nie opuszczają ks. Tomasza. Swój kontakt z „ciężkimi pieniędzmi” duszpasterz zapamięta z pewnością na całe życie.
Sen to czy jawa?
– Przygotowywałem się akurat do rekolekcji dla kleryków toruńskiego seminarium, kiedy zadzwonił domofon. Odebrałem. Jakiś mężczyzna prosił, abym zszedł na dół, gdyż chciałby się ze mną spotkać… – opowieść kapłana zaczyna się tajemniczo. To jednak zaledwie preludium do naprawdę oszałamiających wypadków! Nasz rozmówca kontynuuje: – Nieznajomy z miejsca oznajmił, iż przybył, aby mi coś ofiarować. Podobno swego czasu ja mogłem pomóc jego rodzinie – dokładnie matce. W jaki sposób? Tego nie chciał powiedzieć. Stwierdził tylko, że dzieło, które prowadzę, on bardzo dobrze ocenia. Nie przedstawił się. Wręczył mi za to solidną, metalową puszkę. Stanąłem z nią jak wryty, a mój gość po prostu się oddalił. Nie wiedziałem: jawa to czy sen? W dłoni trzymałem jednak prezent. Kiedy uchylono wieko puszki, okazało się, że wnętrze wypełniają… pięciozłotowe monety! Wyłącznie pięciozłotowe. Istny skarb! Trzeba było zawieźć to wszystko do banku, przeliczyć. Tego dnia na konto budowy szkoły-pomnika wpłynęło dziesięć tysięcy sto pięćdziesiąt złotych! – pointuje ks. Cyl.
10 150 złotych! Dokładnie 2030 monet! Około 13 kilogramów wagi!
Według ks. Tomasza niezwykły czyn niezwykłego człowieka nie mógł dłużej pozostać w ukryciu: – Chciałbym za pośrednictwem prasy, mediów, podziękować tajemniczemu ofiarodawcy. Bardzo mnie wzruszył. Nie tylko mnie. Gdy wieść rozeszła się w naszej szkole, jeden z uczniów przyniósł z domu swoją skarbonkę – świnkę. Też chce budować dzieło, do ukończenia którego bydgoszczanie zobowiązali się przed Papieżem Polakiem.