W marcu minęło 20 lat od pamiętnej kradzieży srebrnego relikwiarza św. Wojciecha z gnieźnieńskiej katedry. „To wyjątkowy wandalizm i brak poszanowania jakichkolwiek świętości” – grzmiały donoszące o tym wydarzeniu gazety.
Włamanie odkrył 20 marca 1986 roku ówczesny proboszcz katedry ks. Zenon Willa. Niezwłocznie zawiadomił milicję. Podczas oględzin stwierdzono, że złodzieje dostali się do świątyni przez okno, odgiąwszy uprzednio zabezpieczające je kraty. Potem brutalnie oderwali leżącą na sarkofagu postać św. Wojciecha oraz srebrne blachy pokrywające drewnianą trumienkę z relikwiami.
Oburzenie i żal mieszkańców Gniezna podzielała cała Polska. ,,Brakuje słów zdolnych wyrazić nasze poruszenie” – mówił dziennikarzom ówczesny prezydent Gniezna Marian Górny.
Tydzień po włamaniu prasa opublikowała portret pamięciowy jednego z podejrzanych. Milicja prowadziła drobiazgowe śledztwo. Wyznaczono nagrodę w wysokości 500 tysięcy złotych za pomoc w wykryciu sprawcy bądź sprawców. Prywatni przedsiębiorcy dołożyli swoje datki. Kilka dni później doniesiono milicji, że w Gdańsku ktoś przetapiał srebro w garażu. Aresztowano trzech mężczyzn, którzy do winy się jednak nie przyznali. Śledztwo prowadzono dalej. W jego zakończeniu pomógł 14-letni chłopiec, który w hałdzie piachu nieopodal katedry znalazł zakopany korpus figury św. Wojciecha oderwanej przez sprawców z wieka trumienki. Trzej zatrzymani mężczyźni przyznali się do winy i wskazali czwartego współwinnego. Wkrótce odnaleziono także resztę przetopionego srebra, które tuż po zamknięciu sprawy wykorzystano do rekonstrukcji zniszczonego relikwiarza. Prace te nadzorował prof. Wawrzyniec Samp z Gdańska. Zakończyły się one dopiero w 1989 roku.