Logo Przewdonik Katolicki

O chorobie duszy i szacunku dla siebie

Michał Chojnacki
Fot.

Alkoholizm jest chorobą, której bezpośrednie skutki ponoszą alkoholicy i ich rodziny, a pośrednie środowisko, społeczeństwo, naród. Lekarze mówią, że z choroby tej zupełnie wyleczyć się nie można. Można jednak zerwać z nałogiem, tj. stać się niepijącym alkoholikiem. Taką uwieńczoną powodzeniem próbę podjął czternaście lat temu mój pragnący zachować anonimowość...

Alkoholizm jest chorobą, której bezpośrednie skutki ponoszą alkoholicy i ich rodziny, a pośrednie środowisko, społeczeństwo, naród. Lekarze mówią, że z choroby tej zupełnie wyleczyć się nie można. Można jednak zerwać z nałogiem, tj. stać się „niepijącym alkoholikiem”. Taką uwieńczoną powodzeniem próbę podjął czternaście lat temu mój pragnący zachować anonimowość rozmówca. Na pytanie: jak długo wytrzyma bez picia, odpowiada, że do końca swoich dni.

Z trzeźwiejącym alkoholikiem rozmawiał Michał Chojnacki

Co spowodowało, że postanowił Pan skończyć z nałogiem?
– Alkohol nigdy mi nie służył. Najpierw piłem jak przeciętny Polak, ale z czasem zauważyłem, że jedynym lekarstwem po pijaństwie jest dla mnie tzw. klin. Ten, kto wie, co to jest kac alkoholowy połączony z kacem nikotynowym oraz kacem moralnym, wie, o czym mówię... Jeszcze później pojąłem, że jestem uzależniony. Trzeba było czasu, bym doszedł do wniosku, że za własne pieniądze nie będę się torturował. Miałem już dość bólu, upokorzeń, zatrzymań przez policję, pobytów w izbie wytrzeźwień itp.

Od kiedy przestał Pan pić?
– Definitywnie od października 1992 r. Wcześniej były okresy dość długiej abstynencji, osiągane przy pomocy leków. Zacząłem wtedy pić w sposób „kontrolowany”. O tym, że osoba uzależniona nie może pić „kontrolowanie”, dowiedziałem się później, na mityngu Anonimowych Alkoholików. Trafiłem tam, gdy pojąłem, że jestem bezsilny wobec alkoholu, że przestaję kierować swoim życiem.

Co Pan stracił wskutek pijaństwa?
– Rachunek matematyczny jest prosty. Statystyczny Polak wypija 25 butelek wódki rocznie. Ja nie byłem statystyczny, ja byłem „ekstra”: 125 butelek opróżnionych w ciągu roku. Mnożąc przez 20 lat, daje to dwa i pół tysiąca butelek. Mnożąc to przez średnio 20 zł (cena pół litra wódki), otrzymujemy kwotę 50 tysięcy zł. Ale straty materialne są niczym wobec utraty szacunku dla samego siebie.

Czy nie ciągnie Pana, aby wypić choć jeden kieliszek?
– Nie mam ochoty na alkohol. Tak jak nie mam chęci – ani nie chcę – wjechać samochodem na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Wielkim wsparciem dla mnie była i jest rodzina. Wiele się uczę na mityngach AA. Dużą pomocą jest coroczny wyjazd do Lichenia, gdzie spotykają się ludzie z problemem alkoholowym. Razem się modlimy, wymieniamy doświadczeniami, wspieramy, umacniamy w wytrwałości. W pierwszą sobotę czerwca spotykamy się w Częstochowie na Ogólnopolskim Spotkaniu AA.

Czy w naszym mieście, w Kole, istnieją środowiska wspomagające ludzi, którzy chcą zerwać, bądź zerwali z nałogiem alkoholowym?
– Istnieją trzy grupy AA. Dwie przy par. Matki Bożej Częstochowskiej. Jedna z nich czynna jest we wtorki, druga w czwartki. Ojcem duchowym członków obu grup jest proboszcz parafii ks. prał. Janusz Ogrodowczyk. Trzecia grupa AA jest przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Jej opiekunem jest proboszcz ks. kan. Józef Wronkiewicz. Niezależnie od tego abstynenci spotykają się w Klubie Abstynenta przy ul. Wojciechowskiego 30 (czynnym od poniedziałku do piątku w godz. od 15.30 do 21.30), gdzie dyżury pełnią doświadczeni terapeuci.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki