Chyba każdy z nas ma takie miejsca i doświadczenia, do których lubi powracać myślami. W nich są nasze korzenie. A więc nie tylko wspomnienie przeszłości, ale także źródło mocy na dziś. To dzięki nim wydajemy dobre owoce.
Kilka miesięcy temu wędrowałem pieszo do św. Jakuba w Composteli. Pielgrzymowałem przez niespełna miesiąc, w drodze spotykałem jednak i tych, którzy wyruszywszy z własnego domu, niekiedy z bardzo odległych zakątków Europy, byli już trzeci miesiąc w drodze. Rozmawiając z nimi, właściwie od pierwszych chwil można było wyczuć, że znajdowali się w jakimś innym świecie. Oddalenie od codziennych trosk i zajęć, a także pewien, na co dzień raczej niedoświadczany, rodzaj wolności, sprawiały, że z jakąś niechęcią mówili o powrocie do domu i do zwykłego życia. Adrian, student, monachijczyk polskiego pochodzenia, mówił po polsku, ale z charakterystycznym niemieckim akcentem: "Jak ja już tak przyjdę do tej Composteli, to ja nie wiem, co ja będę dalej robił. Może ja bym gdzieś jeszcze poszedł?"
To jest przeżycie góry Tabor w jego bardzo ludzkim wymiarze. Człowiek sięgając do głębokiego doświadczenia, które dotknęło jego życia i je przemieniło, pragnie zatrzymać je dla siebie. Doświadczenie przemienienia rodzi pragnienie, by pozostać w tym stanie. Nieomal podświadomie pojawia się ta myśl, która każe powiedzieć sobie: ja nie chcę już wracać tam, skąd przyszedłem. Budzi się chęć, żeby postawić namioty i, tak jak Piotr, powiedzieć: "dobrze, że tu jesteśmy".
Jest to ten czas, kiedy wiara zostaje niejako zastąpiona przez bezpośredni wgląd i w jakimś stopniu staje się pewnością. Człowiek czerpie ją z tych doświadczeń, do których dają mu dostęp jego zmysły. To właśnie ów namacalny charakter tego, co dotychczas opierało się tylko na wierze, karze otworzyć usta, zawołać: "dobrze, że tu jesteśmy" i zabiegać, by nie stracić nawet najmniejszej cząstki i najkrótszej chwili.
Jednak, jak uczy nas dzisiejsza Ewangelia, nie wchodzi się na górę Tabor, by tam pozostać na zawsze. Każde wielkie doświadczenie jest zobowiązaniem. Nie można go zatrzymać dla siebie... Mocą własnego przemienienia trzeba iść i przemieniać innych.